piątek, 2 czerwca 2017

$Szlama

Rozsiadła się wygodnie w fotelu w dormitorium.
Okazało się, że pokoje dziewczyn są zapełnione, wiec dano jej własny, prywatny, wcale nie mały pokój, oczywiście nie ma co porównywać z jej pokojem u Snape'a bo marnie by wypadł, ale zawsze lepsze to niż użeranie się z wrednymi małpami.

Cieszyła się, że może mieszkać sama, zawsze wolała samotność niż dzielenie z kimś mieszkania.
Oczywiście dyrektor proponował jej by na powrót zamieszkała u Mistrza Eliksirów jednak odmówiła tłumacząc, że prywatne dormitorium idealnie do niej pasuje.
Plan Lekcji, który dostała od profesora nie był wcale taki napchany jak myślała.

Plan Dnia SB. 5r

8.30 -śniadanie
11.05-Podwójne Eliksiry
13.00-OPCM
14.00-transmutacja
15.00- Godzinna przerwa obiadowa
16.00-Historia Magii
17.00-Indywidualne spotkanie z wychowawcą
19.00 -Kolacja
22.00- Cisza nocna

Wpatrywała się ze zdziwieniem w punkt 7

- Ciekawe po co mam tam do niego przychodzić? I to jeszcze na 2 godziny.-wymamrotała pod nosem.
Posiedziała chwile w zamyśleniu i spojrzała na zegarek 10.50,- Za piętnaście minut eliksiry-. Odetchnęła głośno i zabierając swoje rzeczy ruszyła do klasy.

- Kto to wymyślił, mieć 3 piętrowe lochy? - otóż sala znajdowała się dwa piętra niżej. Przez co dziewczyna musiała zagęszczać ruchy.
Szła przez jeden z głównych korytarzy, gdy ktoś uderzył ją ramieniem.

-Proszę, proszę kogóż to moje piękne oczy widzą -od razu rozpoznała ten skrzeczący głos Parkinson.
Sara stała spokojnie i patrzyła prosto w oczy swojej rywalki.-Nic nie powiesz ?

- Nie. Nie ma tu nikogo o dostatecznie wysokim poziomie, bym chciała z nim rozmawiać.

-Szlamowata dziwka- Warknęła Alis i zamachnęła się na dziewczynę

 -Zostaw ją!-miedzy ślizgonkami  stanęła wysoka szczupła dziewczyna o bujnych brązowych włosach.

-Granger- syknęła młodsza -cóż za ironia... Szlama broni szlame -zaśmiała się okrutnie

-Slytherin traci 20p za obrażanie.

- A odbieraj sobie ile chcesz. Wielka mi pani prefekt naczelna-prychnęła z pogardą 

-Zmiataj stąd parkinson albo pójdę po profesora Snape'a a on nie będzie już taki łaskawy - dziewczyna ewidentne się zmieszała bo skrzywiła się jak by zjadła cytrynę i odeszła.
Brunetka odwróciła się do Sary i wyciągnęła w jej stronę rękę

-Hermiona Granger, prefekt naczelna -przedstawiła się. Młodsza z chęcią przyjęła dłoń i uścisnęła ją pewnie.

- Sara Brown... Dziękuje

-Nie ma za co. Leć na lekcje bo i tak już jesteś spóźniona, pogadamy na lunch`u.
Sara rzuciła się pędem do klasy i wpadła do niej z impetem.

-Przepraszam za spóźnienie profesorze-spuściła głowę pod naciskiem jego spojrzenia i usiadła w ostatniej pustej ławce a Snape kontynuował zajęcia.

Od dobrej godziny ważyli eliksir pieprzowy, szło jej znakomicie, jeszcze tylko chwilka i będzie gotowy. Odwróciła się na moment od stanowiska pracy gdy w jednej chwili usłyszała huk i coś z niewyobrażalną siłą  rzuciło nią o ścianę. Ciemność stanęła jej przed oczyma.
 Leżała tak dobrych parę minut  słysząc tylko piszczenie w uszach.
Powoli uchyliła oczy i zauważyła Snape'a, który klęczał koło niej i coś mówił, minęła chwila zanim zaczęła go słyszeć 

-Brown ty idiotko, słyszysz mnie ?

- T...ak -wymamrotała wstając powoli do pozycji siedzącej

- Rusz się.- warknął pociągając ją do góry. Zachwiała się, ale Severus podtrzymał ją.

-  Co się gapicie?! Koniec przedstawienia, wracać do pracy!- krzyknął a wszyscy wrócili na swoje stanowiska bojąc się nawet  zerknąć a profesor zaprowadził Sarę do siebie do salonu, pomógł usiąść jej w fotelu i wyszedł do innego pomieszczenia by wrócić z jakąś średniej wielkości metalowa skrzyneczką
Postawił ją na stoliku i zaczął przyglądać się obrażeniom dziewczyny.
Miała nie małe rozcięcie na brwi i najprawdopodobniej złamany nos

- Pamiętasz co się stało? - spytał nachylając się do niej tak ze prawie stykali się nosami by lepiej przyjrzeć się ranie

- Warzyłam eliksir i już miałam kończyć, odwróciłam się na sekundę i coś bardzo mocno pchnęło mnie na ścianę... Csss- syknęła gdy dotknął jej nosa

- Nie wierć się tak. Tym czymś co cie pchnęło był twój wybuchający kociołek.

- Ale.. Jak to? Przecież wszystko szło dobrze

- Najwidoczniej nie - prychnął Severus
 
- Przepraszam, narobiłam zamieszania.

- Nie da się nie zauważyć- wymruczał i kończąc zamykać rany usiadł w fotelu obok - Co było powodem twojego spóźnienia?- Sara skrzywiła się

- Zaczytałam się troszeczkę- spojrzał na nią jak by oceniając

- Cudownie, pierwszy dzień a ty się zaczytałaś- znów zwiesiła głowę. Lubiła się z nim sprzeczać, ale teraz nie miała na to ani siły ani ochoty. Bolały ja słowa Parkinson, bądź co bądź była z nią na jednym roku i w jednym domu a ta przyczepiła się do niej jak rzep psiego ogona- Co się z tobą dzieje?

- Nie rozumiem, co ma pan przez to na myśli- zmierzył ja wzrokiem

- Nic. Możesz wrócić do dormitorium, jednak wole byś została tutaj, możesz mieć zawroty głowy, jeszcze spadniesz ze schodów i będzie na mnie- prychnęła w rozbawieniu i poszła do swojego dawnego pokoju.
Z uśmiechem stwierdziła ze nic nie zostało ruszone, tak jak zostawiła tak jest.

-Accio koszula Snape'a- dostała ją i w niej zamierzała spać, po krótkiej chwili koszula znalazła się w jej ręku. Poszła do łazienki wzięła letnią kąpiel i przebrała się w koszule. Twarz niemiłosiernie ją bolała. Poszła wiec do składziku by wziąć eliksir przeciw bólowy.
Schyliła się do dolnej półeczki a drzwi zatrzasnęły się z cichym echem. Nacisnęła klamkę a gdy nic się nie stało zaśmiała się nerwowo i usiadła w koncie.

- Nie panikuj... Snape na pewno zaraz przyjdzie i będziesz mogła wyjść- uspokajała się sama.
Po chwili siedzenia i nic nierobienia zaczęło brakować jej powietrza.- No tak... Mogłam się tego spodziewać, blokada w razie włamania.-znów usiadła i czekała oddychając bardzo płytko by na jak najdłużej starczyło jej powietrza.
Nie wiedziała ile upłynęło w jednej chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Snape.

- Dzięki Merlinowi! - uśmiechnęła się a profesor puścił drzwi- nie !!!

- Czego się drzesz? Wystarczy nacisnąć klamkę- uśmiechnął się wrednie i sięgnął po mały słoiczek

- To proszę bardzo, niech mi pan pokaże jak naciska się klamkę- uniósł w lekkim rozbawieniu brew i z kpiącym uśmiechem nacisną ja. I nic , drzwi ani drgnęły.
Severus odwrócił się w ich stronę i szarpnął

- Pańska metoda chyba nie działa .-Jednak Snape jej nie słuchał szarpał klamka dalej, aż w końcu wypadła- teraz to na pewno stad nie wyjdziemy- stwierdziła znudzona Sara opierając się o jedna z półek.

- Cholera, cholera , cholera!!!- krzykną nagle.
Sara patrzyła jak jej profesor zaczyna się pocić i ciężko oddychać.

- Niech się pan uspokoi, przecież w końcu ktoś tu przyjdzie, ma pan w końcu kolegów z pracy... Cholera - spoważniała gdy profesor osunął się na małej ściance - Profesorze !?
Kucnęła przy nim.

- Tam...eliksir- wychrypiał coraz słabiej oddychając.

- Gdzie profesorze?!- wskazał słabo ręka na środkową półkę. Sara wstała i spojrzała na fiolki-która?!

- Cz... czarna fiolka... Nie.. Niebieski... Ko...korek

- Wszystkie takie są. Zapach profesorze?

- Lawfffff...- nie mógł już mówić

- Profesorze!!  Jaki zapach ?!- krzyknęła przerażona klepiąc go po policzku.

-Lawenda-wstała i zaczęła odkręcać jedną po drugiej.

- Merlinie, ta na pewno nie pchnie jak lawenda- powiedziała otwierając fiolkę która pachniała jak padlina. - jest!
Znów dopadła do niego i pomogła mu wlewając cała zawartość do jego ust. Oddech wrócił do normy a sam profesor zaczął kontaktować.

- Ma pan klaustrofobię.- stwierdziła

- Chyba nie liczysz na kolejne 5p za spostrzegawczość  Brown- prychnął odchylając głowę do tylu.

- Nie... aczkolwiek nie obraziła bym się. Przestraszył mnie pan.- powiedziała popychając jego ramie, spojrzał na nią groźnie

- Nie pozwalaj sobie. - jak na złość znów go szturchnęła - Jesteś irytująca.

- Słyszałam to już- uśmiechnęła się zakrywając poły swojej koszuli, dopiero teraz zauważyła ze miała ją całkowicie rozpiętą, całe szczęście miała bieliznę.
Snape popatrzył na nią zauważając jak jej policzki przybierają kolor szkarłatu. Prychnął i znów odchylił głowę do tylu

- Severus'ie jesteś tu?!- spytał Dumbledore otwierając drzwi od składziku od razu do niego wchodząc.-No gdzie ty się podziewasz Severus`ie? Szukam cię i szukam i znaleźć nie mogę.-i w  tym  momencie cała trójka usłyszała dźwięk zatrzaskujących się drzwi.

-Nie!!!-Krzyknęła Sara  a Snape przyłożył dłoń do czoła w akcie załamania.

-No Albusie, spróbuj teraz te drzwi otworzyć- Dumbledore uśmiechnął się do Profesora

-Ja  nie wiem Severusie, czy ja zawsze muszę wszystko za ciebie robić-powiedział szukając dłonią klamki.
Spojrzał przez ramie w miejsce gdzie takowa powinna się znajdować.-A gdzież to jest ten prześmieszny przedmiot, który powinien otworzyć nam drzwi?-powiedział przypatrując się znacząco Snape`owi.

-Leży na podłodze.

-A co ona tam robi?- Snape założył ręce na piersi.

-Odpoczywa...

-Bardzo leniwa klamka... Przez was będę musiał użyć różdżki-odwrócił się do drzwi- Alohomora.
Pchnął je  i wyszedł nie zwracając uwagi na pozostałych. Snape w ostatniej chwili zdążył je złapać.-Po co wyście tam tyle  siedzieli? Przecież macie różdżki.

-Ja jej nie mam-Powiedziała Sara patrząc z wyrzutem na Mistrza Eliksirów.

-A ja mam klaustrofobie- odpowiedział jej tym samym tonem.

-A  ja mam dropsy...Jeżeli chcieliście pobyć sami wystarczyło powiedzieć, wrócił bym za godzinę. A tak przy okazji Popy prosiła byś przyniósł jej nową partie Eliksirów.-Albus zostawił ich samych a Sara ruszyła w ciszy do pokoju.

-A ty gdzie?-warknął

-Do pokoju...

-Tylko nie zrób bałaganu-skinęła głową i zniknęła za drzwiami.