Rozsiadła się wygodnie w fotelu w dormitorium.
Okazało się, że pokoje dziewczyn są zapełnione, wiec dano jej własny, prywatny,
wcale nie mały pokój, oczywiście nie ma co porównywać z jej pokojem u
Snape'a bo marnie by wypadł, ale zawsze lepsze to niż użeranie się z
wrednymi małpami.
Cieszyła się, że może mieszkać sama, zawsze wolała samotność niż dzielenie z kimś mieszkania.
Oczywiście dyrektor proponował jej by na powrót zamieszkała u Mistrza Eliksirów jednak odmówiła tłumacząc, że prywatne dormitorium idealnie do niej pasuje.
Plan Lekcji, który dostała od profesora nie był wcale taki napchany jak myślała.
Plan Dnia SB. 5r
8.30 -śniadanie
11.05-Podwójne Eliksiry
13.00-OPCM
14.00-transmutacja
15.00- Godzinna przerwa obiadowa
16.00-Historia Magii
17.00-Indywidualne spotkanie z wychowawcą
19.00 -Kolacja
22.00- Cisza nocna
Wpatrywała się ze zdziwieniem w punkt 7
- Ciekawe po co mam tam do niego przychodzić? I to jeszcze na 2 godziny.-wymamrotała pod nosem.
Posiedziała chwile w zamyśleniu i spojrzała na zegarek 10.50,- Za piętnaście minut eliksiry-. Odetchnęła głośno i zabierając swoje rzeczy ruszyła do klasy.
- Kto to wymyślił, mieć 3 piętrowe lochy? - otóż sala znajdowała się dwa piętra niżej. Przez co dziewczyna musiała zagęszczać ruchy.
Szła przez jeden z głównych korytarzy, gdy ktoś uderzył ją ramieniem.
-Proszę, proszę kogóż to moje piękne oczy widzą -od razu rozpoznała ten skrzeczący głos Parkinson.
Sara stała spokojnie i patrzyła prosto w oczy swojej rywalki.-Nic nie powiesz ?
- Nie. Nie ma tu nikogo o dostatecznie wysokim poziomie, bym chciała z nim rozmawiać.
-Szlamowata dziwka- Warknęła Alis i zamachnęła się na dziewczynę
-Zostaw ją!-miedzy ślizgonkami stanęła wysoka szczupła dziewczyna o bujnych brązowych włosach.
-Granger- syknęła młodsza -cóż za ironia... Szlama broni szlame -zaśmiała się okrutnie
-Slytherin traci 20p za obrażanie.
- A odbieraj sobie ile chcesz. Wielka mi pani prefekt naczelna-prychnęła z pogardą
-Zmiataj stąd parkinson albo pójdę po profesora Snape'a a on nie będzie już taki łaskawy - dziewczyna ewidentne się zmieszała bo skrzywiła się jak by zjadła cytrynę i odeszła.
Brunetka odwróciła się do Sary i wyciągnęła w jej stronę rękę
-Hermiona Granger, prefekt naczelna -przedstawiła się. Młodsza z chęcią przyjęła dłoń i uścisnęła ją pewnie.
- Sara Brown... Dziękuje
-Nie ma za co. Leć na lekcje bo i tak już jesteś spóźniona, pogadamy na lunch`u.
Sara rzuciła się pędem do klasy i wpadła do niej z impetem.
-Przepraszam za spóźnienie profesorze-spuściła głowę pod naciskiem jego spojrzenia i usiadła w ostatniej pustej ławce a Snape kontynuował zajęcia.
Od dobrej godziny ważyli eliksir pieprzowy, szło jej znakomicie, jeszcze tylko chwilka i będzie gotowy. Odwróciła się na moment od stanowiska pracy gdy w jednej chwili usłyszała huk i coś z niewyobrażalną siłą rzuciło nią o ścianę. Ciemność stanęła jej przed oczyma.
Leżała tak dobrych parę minut słysząc tylko piszczenie w uszach.
Powoli uchyliła oczy i zauważyła Snape'a, który klęczał koło niej i coś mówił, minęła chwila zanim zaczęła go słyszeć
-Brown ty idiotko, słyszysz mnie ?
- T...ak -wymamrotała wstając powoli do pozycji siedzącej
- Rusz się.- warknął pociągając ją do góry. Zachwiała się, ale Severus podtrzymał ją.
- Co się gapicie?! Koniec przedstawienia, wracać do pracy!- krzyknął a wszyscy wrócili na swoje stanowiska bojąc się nawet zerknąć a profesor zaprowadził Sarę do siebie do salonu, pomógł usiąść jej w fotelu i wyszedł do innego pomieszczenia by wrócić z jakąś średniej wielkości metalowa skrzyneczką
Postawił ją na stoliku i zaczął przyglądać się obrażeniom dziewczyny.
Miała nie małe rozcięcie na brwi i najprawdopodobniej złamany nos
- Pamiętasz co się stało? - spytał nachylając się do niej tak ze prawie stykali się nosami by lepiej przyjrzeć się ranie
- Warzyłam eliksir i już miałam kończyć, odwróciłam się na sekundę i coś bardzo mocno pchnęło mnie na ścianę... Csss- syknęła gdy dotknął jej nosa
- Nie wierć się tak. Tym czymś co cie pchnęło był twój wybuchający kociołek.
- Ale.. Jak to? Przecież wszystko szło dobrze
- Najwidoczniej nie - prychnął Severus
- Przepraszam, narobiłam zamieszania.
- Nie da się nie zauważyć- wymruczał i kończąc zamykać rany usiadł w fotelu obok - Co było powodem twojego spóźnienia?- Sara skrzywiła się
- Zaczytałam się troszeczkę- spojrzał na nią jak by oceniając
- Cudownie, pierwszy dzień a ty się zaczytałaś- znów zwiesiła głowę. Lubiła się z nim sprzeczać, ale teraz nie miała na to ani siły ani ochoty. Bolały ja słowa Parkinson, bądź co bądź była z nią na jednym roku i w jednym domu a ta przyczepiła się do niej jak rzep psiego ogona- Co się z tobą dzieje?
- Nie rozumiem, co ma pan przez to na myśli- zmierzył ja wzrokiem
- Nic. Możesz wrócić do dormitorium, jednak wole byś została tutaj, możesz mieć zawroty głowy, jeszcze spadniesz ze schodów i będzie na mnie- prychnęła w rozbawieniu i poszła do swojego dawnego pokoju.
Z uśmiechem stwierdziła ze nic nie zostało ruszone, tak jak zostawiła tak jest.
-Accio koszula Snape'a- dostała ją i w niej zamierzała spać, po krótkiej chwili koszula znalazła się w jej ręku. Poszła do łazienki wzięła letnią kąpiel i przebrała się w koszule. Twarz niemiłosiernie ją bolała. Poszła wiec do składziku by wziąć eliksir przeciw bólowy.
Schyliła się do dolnej półeczki a drzwi zatrzasnęły się z cichym echem. Nacisnęła klamkę a gdy nic się nie stało zaśmiała się nerwowo i usiadła w koncie.
- Nie panikuj... Snape na pewno zaraz przyjdzie i będziesz mogła wyjść- uspokajała się sama.
Po chwili siedzenia i nic nierobienia zaczęło brakować jej powietrza.- No tak... Mogłam się tego spodziewać, blokada w razie włamania.-znów usiadła i czekała oddychając bardzo płytko by na jak najdłużej starczyło jej powietrza.
Nie wiedziała ile upłynęło w jednej chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Snape.
- Dzięki Merlinowi! - uśmiechnęła się a profesor puścił drzwi- nie !!!
- Czego się drzesz? Wystarczy nacisnąć klamkę- uśmiechnął się wrednie i sięgnął po mały słoiczek
- To proszę bardzo, niech mi pan pokaże jak naciska się klamkę- uniósł w lekkim rozbawieniu brew i z kpiącym uśmiechem nacisną ja. I nic , drzwi ani drgnęły.
Severus odwrócił się w ich stronę i szarpnął
- Pańska metoda chyba nie działa .-Jednak Snape jej nie słuchał szarpał klamka dalej, aż w końcu wypadła- teraz to na pewno stad nie wyjdziemy- stwierdziła znudzona Sara opierając się o jedna z półek.
- Cholera, cholera , cholera!!!- krzykną nagle.
Sara patrzyła jak jej profesor zaczyna się pocić i ciężko oddychać.
- Niech się pan uspokoi, przecież w końcu ktoś tu przyjdzie, ma pan w końcu kolegów z pracy... Cholera - spoważniała gdy profesor osunął się na małej ściance - Profesorze !?
Kucnęła przy nim.
- Tam...eliksir- wychrypiał coraz słabiej oddychając.
- Gdzie profesorze?!- wskazał słabo ręka na środkową półkę. Sara wstała i spojrzała na fiolki-która?!
- Cz... czarna fiolka... Nie.. Niebieski... Ko...korek
- Wszystkie takie są. Zapach profesorze?
- Lawfffff...- nie mógł już mówić
- Profesorze!! Jaki zapach ?!- krzyknęła przerażona klepiąc go po policzku.
-Lawenda-wstała i zaczęła odkręcać jedną po drugiej.
- Merlinie, ta na pewno nie pchnie jak lawenda- powiedziała otwierając fiolkę która pachniała jak padlina. - jest!
Znów dopadła do niego i pomogła mu wlewając cała zawartość do jego ust. Oddech wrócił do normy a sam profesor zaczął kontaktować.
- Ma pan klaustrofobię.- stwierdziła
- Chyba nie liczysz na kolejne 5p za spostrzegawczość Brown- prychnął odchylając głowę do tylu.
- Nie... aczkolwiek nie obraziła bym się. Przestraszył mnie pan.- powiedziała popychając jego ramie, spojrzał na nią groźnie
- Nie pozwalaj sobie. - jak na złość znów go szturchnęła - Jesteś irytująca.
- Słyszałam to już- uśmiechnęła się zakrywając poły swojej koszuli, dopiero teraz zauważyła ze miała ją całkowicie rozpiętą, całe szczęście miała bieliznę.
Snape popatrzył na nią zauważając jak jej policzki przybierają kolor szkarłatu. Prychnął i znów odchylił głowę do tylu
- Severus'ie jesteś tu?!- spytał Dumbledore otwierając drzwi od składziku od razu do niego wchodząc.-No gdzie ty się podziewasz Severus`ie? Szukam cię i szukam i znaleźć nie mogę.-i w tym momencie cała trójka usłyszała dźwięk zatrzaskujących się drzwi.
-Nie!!!-Krzyknęła Sara a Snape przyłożył dłoń do czoła w akcie załamania.
-No Albusie, spróbuj teraz te drzwi otworzyć- Dumbledore uśmiechnął się do Profesora
-Ja nie wiem Severusie, czy ja zawsze muszę wszystko za ciebie robić-powiedział szukając dłonią klamki.
Spojrzał przez ramie w miejsce gdzie takowa powinna się znajdować.-A gdzież to jest ten prześmieszny przedmiot, który powinien otworzyć nam drzwi?-powiedział przypatrując się znacząco Snape`owi.
-Leży na podłodze.
-A co ona tam robi?- Snape założył ręce na piersi.
-Odpoczywa...
-Bardzo leniwa klamka... Przez was będę musiał użyć różdżki-odwrócił się do drzwi- Alohomora.
Pchnął je i wyszedł nie zwracając uwagi na pozostałych. Snape w ostatniej chwili zdążył je złapać.-Po co wyście tam tyle siedzieli? Przecież macie różdżki.
-Ja jej nie mam-Powiedziała Sara patrząc z wyrzutem na Mistrza Eliksirów.
-A ja mam klaustrofobie- odpowiedział jej tym samym tonem.
-A ja mam dropsy...Jeżeli chcieliście pobyć sami wystarczyło powiedzieć, wrócił bym za godzinę. A tak przy okazji Popy prosiła byś przyniósł jej nową partie Eliksirów.-Albus zostawił ich samych a Sara ruszyła w ciszy do pokoju.
-A ty gdzie?-warknął
-Do pokoju...
-Tylko nie zrób bałaganu-skinęła głową i zniknęła za drzwiami.