Dyrektor wezwał do swojego gabinetu pozostałych członków wyprawy.
-Witam was! Severusie uśmiechnij się bo coś blado wyglądasz...- Albus uśmiechnął się dobrodusznie a Mistrz Eliksirów prychnął i rozsiadł się wygodniej na krześle. - Wezwałem was tutaj, by powiedzieć wam o ściśle tajnej misji, którą zdecydowałem się powierzyć właśnie wam. Severus nie patrz tak na mnie.
Pojedziecie do ośmiu miast w ośmiu różnych państwach.
Pojedziecie do ośmiu miast w ośmiu różnych państwach.
- I co to ma na celu ? - spytała podekscytowana Naomi.
-Musicie znaleźć pięć ingerencji do eliksiru, który pomoże nam zwalczyć dolegliwości Profesora Snape'a.- sam zainteresowany wywrócił oczami
- Co będzie nam potrzebne- spytał ów czarodziej.
-Czułki Szczuroszczeta, wątroba smoka z komodo, woda z rzeki Lete i róg garboroga.
- One są praktycznie nie do zdobycia a nawet jeśli to są bardzo drogie, nie mamy takiego budżetu... narazie(Severus w moim opowiadaniu jest bogaty, ze względu na patenty w warzeniu eliksirów, tylko Wizengamot z racji tego ze pracował dla Voldemorta odebrał mu majątek na czas nieokreślony w celu weryfikacji czy pieniądze nie są z jakiś przekrętów). Chyba, że...
-Chyba, że znajdziemy je na własną rękę. - dokończyła za niego Sara.
- minus pięć punktów od Slytherinu za bezczelne przerywanie nauczycielowi- warknął- Kiedy ruszamy?
- O północy... przygotowałem kilka świstoklików, pózniej będziecie musieli sobie poradzić sami.
-oczywiście- zakpił nietoperz.
- Idźcie się przygotować. Ach panno Smith pozwoli pani ze zajmę pani jeszcze 10 minut ?
- naturalnie- przytaknęła.
(...)
-Profesorze?
-Profesorze?
-hmm-mruknął pakując do skrzyneczki przeróżne eliksiry.
- Myśli pan, że nam się uda? - spytała siadając w fotelu. Obserwowała jego poczynania , gdy w pewnym momencie mężczyzna westchnął.
- Myśle, że Albus będzie się chwytał wszystkiego byle tylko spróbować mi pomóc, oczywiście z marnym skutkiem...-Sara posmutniała.
-Pomogę panu, przecież jeszcze nie jest z panem aż tak źle.
- Daj sobie spokój Brown, nie prosiłem się o przeżycie tej wojny.-warknął
- Ale pan przeżył! I powinien się pan cieszyć !- westchnął ciężko po raz kolejny.
- Zrozum- rzekł kładąc skrzyneczkę na stole.- prędzej czy pózniej kogoś na mnie naślą żeby mnie wykończyć-jedna widoczna źrenica dziewczyny powiększyła się niebezpiecznie.- Nie odpuszczają zdrajcą a ja nim jestem.
- Nie dla mnie...-szepnęła a on spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy- wiem co zrobił pan dla naszego świata i dla mnie jest pan bohaterem- Snape zaśmiał się gorzko.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy co robiłem z takimi małolatami jak ty...Nadal uważasz mnie za bohatera?- spytał gdy dostrzegł jej zmieszanie.
- Tak ! - wykrzyknęła po chwili z hardym wyrazem twarzy. - Więc niech pan da sobie pomóc.- prychnął.
-Będziesz tego żałowała.- Uśmiechnęła się szeroko wychwytując to ciche pozwolenie i wróciła do pakowania.
O 23.50 spakowani i gotowi do rogi stali w gabinecie dyrektora.
O 23.50 spakowani i gotowi do rogi stali w gabinecie dyrektora.
-Uważajcie na siebie moi mili- dziewczyny pokiwały głowami tylko młody czarodziej o kruczo czarnych włosach miał go w głębokim poważaniu.- Panno Smith, proszę pamiętać o naszej rozmowie.
- Oczywiście dyrektorze.-Dumbledore wyjął z szuflady szary sznurek i podał go Severusowi.
Cała trójka chwyciła ów przedmiot i z cichym pyknięciem zniknęli.
Cała trójka chwyciła ów przedmiot i z cichym pyknięciem zniknęli.
- Oby się udało...- wyszeptał staruszek i włożył do ust cytrynowego dropsa.