poniedziałek, 16 kwietnia 2018

$Wyprawa

Dyrektor wezwał do swojego gabinetu pozostałych członków wyprawy. 
-Witam was! Severusie uśmiechnij się bo coś blado wyglądasz...- Albus uśmiechnął się dobrodusznie a Mistrz Eliksirów prychnął i rozsiadł się wygodniej na krześle. - Wezwałem was tutaj, by powiedzieć wam o ściśle tajnej misji, którą zdecydowałem się powierzyć właśnie wam. Severus nie patrz tak na mnie.
Pojedziecie do ośmiu miast w ośmiu różnych państwach.
- I co to ma na celu ? - spytała podekscytowana Naomi. 
-Musicie znaleźć pięć ingerencji do eliksiru, który pomoże nam zwalczyć dolegliwości Profesora Snape'a.- sam zainteresowany wywrócił oczami
- Co będzie nam potrzebne- spytał ów czarodziej. 
-Czułki Szczuroszczeta, wątroba smoka z komodo, woda z rzeki Lete i róg garboroga.
- One są praktycznie nie do zdobycia a nawet jeśli to są bardzo drogie, nie mamy takiego budżetu... narazie(Severus w moim opowiadaniu jest bogaty, ze względu na patenty w warzeniu eliksirów, tylko Wizengamot z racji tego ze pracował dla Voldemorta odebrał mu majątek na czas nieokreślony w celu weryfikacji czy pieniądze nie są z jakiś przekrętów). Chyba, że...
-Chyba, że znajdziemy je na własną rękę. - dokończyła za niego Sara.
- minus pięć punktów od Slytherinu za bezczelne przerywanie nauczycielowi- warknął- Kiedy ruszamy? 
- O północy... przygotowałem kilka świstoklików, pózniej będziecie musieli sobie poradzić sami. 
-oczywiście- zakpił nietoperz.
- Idźcie się przygotować. Ach panno Smith pozwoli pani ze zajmę pani jeszcze 10 minut ? 
- naturalnie- przytaknęła. 
(...)
-Profesorze?
-hmm-mruknął pakując do skrzyneczki przeróżne eliksiry.
- Myśli pan, że nam się uda? - spytała siadając w fotelu. Obserwowała jego poczynania , gdy w pewnym momencie mężczyzna westchnął.
- Myśle, że Albus będzie się chwytał wszystkiego byle tylko spróbować mi pomóc, oczywiście z marnym skutkiem...-Sara posmutniała. 
-Pomogę panu, przecież jeszcze nie jest z panem aż tak źle.
- Daj sobie spokój Brown, nie prosiłem się o przeżycie tej wojny.-warknął 
- Ale pan przeżył! I powinien się pan cieszyć !- westchnął ciężko po raz kolejny. 
- Zrozum- rzekł kładąc skrzyneczkę na stole.- prędzej czy pózniej kogoś na mnie naślą żeby mnie wykończyć-jedna widoczna źrenica dziewczyny powiększyła się niebezpiecznie.- Nie odpuszczają zdrajcą a ja nim jestem. 
- Nie dla mnie...-szepnęła a on spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy- wiem co zrobił pan dla naszego świata i dla mnie jest pan bohaterem- Snape zaśmiał się gorzko.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy co robiłem z takimi małolatami jak ty...Nadal uważasz mnie za bohatera?- spytał gdy dostrzegł jej zmieszanie.
- Tak ! - wykrzyknęła po chwili z hardym wyrazem twarzy. - Więc niech pan da sobie pomóc.- prychnął.
-Będziesz tego żałowała.- Uśmiechnęła się szeroko wychwytując to ciche pozwolenie i wróciła do pakowania. 
O 23.50 spakowani i gotowi do rogi stali w gabinecie dyrektora.
-Uważajcie na siebie moi mili- dziewczyny pokiwały głowami tylko młody czarodziej o kruczo czarnych włosach miał go w głębokim poważaniu.- Panno Smith, proszę pamiętać o naszej rozmowie. 
- Oczywiście dyrektorze.-Dumbledore wyjął z szuflady szary sznurek  i podał go Severusowi. 
Cała trójka  chwyciła ów przedmiot i z cichym pyknięciem  zniknęli.
- Oby się udało...- wyszeptał staruszek i włożył do ust cytrynowego dropsa. 

$Naomi? Co ty tu robisz?

Gdy minął pierwszy szok, zorientowała się, że wylądowała na nieprzytomnym mężczyźnie. Przyszedł czas na szybką ocenę sytuacji. Stwierdziła, że jej pech nie zna granic i szybko wstała z nauczyciela. Postanowiła pobiec po panią Pomfrey, skoro sam zainteresowany nie był chętny do pieszych wycieczek.
Wypadła pędem na korytarz kierując się w stronę gabinetu pielęgniarki, była tak zaabsorbowana biegiem, że nie zwróciła uwagi na postać przed nią, od której się odbiła.
Upadła z cichym jękiem na podłogę, mając dziwne wrażenie Déjà vu.Spojrzała przed siebie szukając bezpośredniej przyczyny jej upadku.
-Naomi?! Co ty tu robisz ?!- Krzyknęła żucając się na swoją przyjaciółkę.
-Udusisz mnie! - zaśmiała się ciemna blondynka o jednym oku niebieskim a drugim czarnym(Ja wam to wyjaśnię w którymś z rozdziałów). Nie  była dużo wyższa od Sary, prawdę mówiąc były praktycznie w tym samym wzroście.
- tak bardzo za tobą tęskniłam...- wymamrotała Brown wciąż dusząc przyjaciółkę.
- Ja tez... Gdzie tak biegałaś?
- cholera.- palnęła się dłonią w czoło i rzuciła się biegiem ciągnąć za sobą lekko zdezorientowaną Naomi. 
Wpadły do sali i czym prędzej ruszył w stronę starszej kobiety, która krzątała się przy jakimś uczniaku. 
- Pani Pomfrey! - krzyknęła jedna z nich.
- co się stało Saro ?- zaniepokojona złapała zmęczoną dziewczynę za ramie. 
- Profesor Snape znów stracił przytomność. - nie czekając na nic, w trójkę przeniosły się do komnat mistrza. 
(...)
-Ty zapyziały kretynie! Mówiłam ci, ze powinieneś odpoczywać ale jasne rób co chcesz w końcu jesteś dorosły...- Severus milczał. Miała racje. Jeżeli chciał się „wyleczyć „(?) powinien na siebie uważać... pfff on na się siebie  dobre sobie. 
- Przestań się wydzierać... głowa mi pęka.
- i bardzo dobrze. Może się w końcu nauczysz. Idioto.
- stara torba.

- ty...( ze względu na ilość wulgaryzmów użytych w jej wypowiedzi pozwoliłam sobie tego nie pisać :))
I poszło, całe szczęście zza drzwi sypialni nietoperza było słychać tylko przytłumione wrzaski kłótni, która wybuchła między czarodziejami. 
- on tak zawsze ?-  Spytała Smith, druga tylko skinęła głową.-Wcale się nie dziwie, że chcą go zbmhsb-Brown zakryła jej usta dłonią  i postukała się palcem w czoło.
-On nie wie...- szepnęła spuszczając głowę - nie chcę tego robić...już nie- spojrzała przyjaciółce prosto w oczy.
-Lubisz go?
-Co?! Oszalałaś ?-Oburzyła się na co Naomi zaczęła się śmiać.
Dobrze znała swoją przyjaciółkę, a przynajmniej na tyle żeby wiedzieć, że coś się święci.
Widziała też jak ten profesor popatrzył na nią zaraz po przebudzeniu, jakby się martwił.
Naomi miała talent, odczytywała emocje  nawet z kamienia.
-Dobra, dobra ja tam wiem swoje.- poklepała zmartwioną dziewczynę po plecach.- Zbieram się, muszę pójść do dyrektora po przydział.- Puściła oczko do Sary i wyszła.
(...)
-Dzień dobry!-Powiedziała żwawo wchodząc do gabinetu starca. Siedział za biurkiem i przyglądał się jej z uśmiechem.
-Zapraszam Naomi. Prawdę mówiąc, oczekiwałem się nieco wcześniej.- rzekł ściskając jej dłoń.
-Pojawiły się pewne komplikacje. Jak zapewne wiesz, ręczę za Sarę. Więc dopilnuję aby dokończyła zadanie.-Albus posmutniał.
-Pozwól jej dokonać wyboru...-Smith uśmiechnęła się promiennie.
-Myślę, że już dawno to zrobiła. Mam informacje, które mogą ci się spodobać Albusie. 
-Doprawdy ?-Zerknęli na siebie porozumiewawczo.
Tym czasem w komnatach starego nietoperza:
Młoda ślizgonka siedziała w fotelu z książką w ręku. Jednak to nie ów tomiszcze błądziło jej w głowie a sam Postrach Hogwartu.
Irytował ją, ale ugh w zasadzie sama nie wiedziała co on takiego w sobie ma co nie pozwala jej go skrzywdzić. Ona wolała by mu pomóc...TAK!. Pomoże mu i...no właście, i co dalej? 
Coś się wymyśli.Postanowiła i kominkiem przeniosła się do gabinetu dyrektora.
-Wujku!-Krzyknęła.
Zza kolumny wyłonił się starzec.
-Dropsa?-Spytał podchodząc do niej z pudełeczkiem. Sara uśmiechnęła się i pokręciła głową-twoja strata...- wzruszył ramionami i usiadł za biurkiem.-Co cie do mnie sprowadza?
-Chciałam...- zaczęła również siadając.-chciałam powiedzieć ci tylko,że podjęłam decyzje i nic już tego nie zmieni- wytknęła go palcem na co on tylko się zaśmiał i patrzył z tymi ognikami w oczach.
-Może herbatki zanim mi wszystko opowiesz ?-Przytaknęła. Albus w tym czasie poprosił skrzata o dwie filiżanki herbatki jaśminowej. Gdy tylko każde z nich dostało swoją zapadła między nimi ciężka cisza, którą przerwała rozemocjonowana dziewczyna.
-Pomogę mu ! Potrzebuję tylko czasu- Dumbledore uśmiechnął się promiennie.
-Akurat tego mamy dość mało...-Brown skinęła głową.
-Problem jest taki, że ja nie bardzo wiem jak mogła bym mu pomóc.
-Oh o to się nie martw moja droga. Pojedziesz wraz z Severusem i Naomi na małą wycieczkę... miałem ci o ty powiedzieć wcześniej , ale czekałem na twoją decyzję.-Wstała z miejsca, obeszła biurko i wtuliła się w swojego wuja.Mężczyzna oddał uścisk.
-Kiedy wyruszamy ?-Albus spojrzał na nią z tym swoim błyskiem.
-Już dziś...
________________________________________________________________________________
Dokładnie tak samo jak już dziś pojawi się kolejny rozdział.Długo by tłumaczyć dlaczego nie było mnie tak długo, mam nadzieje, że jeszcze ktoś to czyta.
Miłego dnia i strzałeczka!!!!!