piątek, 20 maja 2016

Idź do pubu zamów sokpomarańczowy 5

Gdy obudziłam się rano Snape`a nigdzie nie było. Nie przejęłam się tym faktem, ponieważ jest nauczycielem, pewnie ma jakieś zajęcia.

Ja jestem z nich zwolniona, gdyż Dumbledore nie chce rozgłosu dlatego też nie opuszczam gabinetu.
 Jednak po dwóch godzinach siedzenia i  wpatrywania się w sufit znudziło mi się bycie samej.
Postanowiłam, że się przejdę. Niedaleko pokoju za rogiem natknęłam się na Snape`a, który rozmawiał z jakimś mężczyzną, nie znam go ale wygląda znajomo jak bym już go kiedyś widziała.
Rozmowa była bardzo dziwna, rozmawiali o śmierciożercach i Voldemorcie. Dziwnie się czułam podsłuchując ich ale ciekawiło mnie o co chodzi.

... : Pamiętaj będziesz chronić dziewczynę to Czarny Pan cię zniszczy.- mężczyzna uśmiechnął się szyderczo

S: ...
... : śmierciożercą zostaje się nie przez przypadek, pamiętaj o tym Severusie.

S: dziewczyna nie powinna cię obchodzić, to już moje zmartwienie. A śmierciożercą nie zostałem z wyboru losu tylko z własnego, piśnij komuś słowo a będziesz miał problem nie tylko z zakonem feniksa a również ze mną.

... : Severusie obaj wiemy że wykorzystujesz dziewczynę dla przykrywki.

S: co ty możesz wiedzieć do czego ją wykorzystuje i czy w ogóle tak jest, skończmy już tę durną dyskusje bo i tak niczego ze mnie nie wyciągniesz. - Snape odwrócił się i zaczął iść w moją stronę nie wiedziałam jak mam się zachować  udawać ,że dopiero wyszłam czy od razu mu wszystko wygarnąć. Byłam zaniepokojona ich rozmową.
Szybko cofnęłam się do pokoju i udawałam, że się nigdzie nie ruszałam

Po krótkiej  chwili wszedł profesor.


P: Gdzie byłeś tak długo- spytałam, patrząc na niego z pode łba

S: gdzie miałem być. Zajęcia z eliksirów same się nie poprowadzą.

P: Chcesz mi coś powiedzieć?

S: Nie rozumiem. Co masz na myśli ?

P: Przeczytałam dziś w książce nie zrozumiałą  mi nazwę, a mianowicie ,,Śmierciożerca".- w jego oczach pojawiło się zakłopotanie i przerażenie.

S:To nie jest istotne.- nie wytrzymałam i postanowiłam,  że powiem mu o rozmowie, którą słyszałam

P: ten mężczyzna z, którym rozmawiałeś, kto to?

S: Nie ważne to nie twoja sprawa.
P; chcę wiedzieć do czego mnie wykorzystujesz!- popatrzył na mnie i wyszedł.

Snape
Powinienem powiedzieć jej o tym wcześniej, a nie teraz muszę chodzić i to ukrywać. Jak jej o tym opowiem to mnie znienawidzi, nie chcę żeby zawracała sobie tym głowy.
Mogłem nie gadać z nim o tym na korytarzu, tylko wejść do sal.
Kocham ją, a cała sytuacja utrudnia normalne życie.
 Usiadłem na ławce na błoniach i rozmyślałem dalej.
 Po dłuższym czasie siedzenia samemu doszedłem do wniosku ,że powinienem jej o wszystkim powiedzieć, bez względu na to jak sytuacja się potoczy.
Idąc dumnym krokiem przez korytarz usłyszałem rozmowę luny i serafina

L: Możesz przestać wtrącać się w jej sprawy!?

Ser: Mówię ci jak się dowie kim on jest, to go znienawidzi

Szybko poszedłem do gabinetu. Paulina siedziała przy biurku przeglądając książki.

S:Musze ci coś powiedzieć

P:tak?

S:Spytałaś co to znaczy,więc to jest podwładny Voldemorta. Ja jestem śmierciożercą- zamilkła po chwili wpadając mi w ramiona.

P: Kocham cie Severusie, nie interesuje mnie to kim jesteś ważne jest co co masz w środku.

S: Myślałem, że mnie znienawidzisz.

P: To bardzo źle myślałeś.- pocałowała mnie.
Zaprowadziłem ją do sypialni i położyłem na łóżku.
Zaczęliśmy się namiętnie całować, powoli włożyłem rękę pod jej bluzkę gładząc jej brzuch. Zdjąłem z niej bluzkę i pozwoliłem żeby zrobiła to samo z moją szatom odpinając każdy guziczek po kolei.
Odpiąłem jej stanik a następnie zsunąłem spódniczkę razem z bielizną po czym sam się rozebrałem. Ponownie zaczęliśmy się całować,delikatnie pieszcząc jej piersi.
Całowałem ją po dekolcie zjeżdżając coraz niżej, muskałem ustami jej pępek . Ręce co chwila zaciskała na moich kruczoczarnych włosach

Paulina
Delikatnie zaczęłam smyrać go po włosach, od czasu do czasu zaciskając na nich dłonie.
Nagle wrócił się i ponownie się pocałowaliśmy,w tym samym czasie Severus zaczął powoli głaskać w tym wyjątkowym i czułym miejscu. Na początku poślinił a potem włożył jedne go palca, lekko zabolało ale szybko mi przeszło.
Czułam się niesamowicie , zwłaszcza kiedy dokładał kolejne palce. Gdy uznał że wystarczy poczułam pustkę która została zastąpiona czymś o wiele wiele większym. Zrobił to bardzo delikatnie , prawie wcale nie poczułam najmniejszego bólu .
 Z początku poruszał się powoli i rytmicznie, lecz zaczął coraz bardziej przyspieszać.Od czasu do czasu z mych ust wydostawały się ciche jęki.
 Oboje byliśmy w siódmym niebie,  patrzył mi w oczy raz zarazem muskając moje wargi swoimi.
 Przez cały ten czas nie zastanawiało mnie to co będzie potem, chciałam by to się nigdy nie skończyło, niestety tak nie mogło by się stać.
Severus doszedł wyjmując ze mnie członek i wytryskując na mój brzuch białą niczym pusta kartka papieru spermą.
Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w niego, na mojej twarzy zaczęły pojawiać się rumieńce. Bałam się spojrzeć mu w oczy.
Jednak po jakimś czasie to przerażenie ustało.

P: Musimy porozmawiać.- smyrał mnie delikatnie po ramieniu

S:Słucham więc.- ironicznie podciągną lewy kącik ust do góry.

P: Ja wiem, że to nie odpowiedni moment ale muszą... Chcę dołączyć do śmiercożerców.

S: To byłaby ostatnia rzecz jaką bym uczynił. Nie ma takiej opcji.

P: Nie rozumiesz o co mi chodzi? Zniszczymy go od środka.- z nów w jego oczach pojawiło sie przerażenie i poirytowanie.

S: Nie! to zbyt nie bezpieczne. Nie będę cię narażał, chyba oszalałaś.

P: Proszę cie. Pomożesz mi a potem będzie już tylko lepiej.

S: No nie wiem Paulina to zbyt ryzykowne bym narażał twoje życie dla spraw Hogwartu.

P: Pamiętaj, że to nie są tylko sprawy Hogwartu, a moje. Proszę cię.

S: No dobrze ale jak coś pójdzie nie tak to cię chyba sam zabije.- Wstał i udał się w stronę łazienki.





sobota, 7 maja 2016

poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział 4 cz 2


Ser: chyba nie mówisz mi wszystkiego. Wiedzę że coś się trapi. 
P: No jest coś jeszcze... Bo ja.. Ja się z nim całowałam- zarumieniłam się przypominając sobie sytuację 
Ser: Nie powinnaś, on jest dużo starszy, to obrzydliwe. 
P:Przestań tak mówić to... tylko kilka lat. 
Ser: Kilka lat, pomyśl sobie co by powiedzieli twoi rodzice.- Nie mogłam uwierzyć w to że to powiedział zamachnęłam się i uderzyłam go w polik, po czym pobiegłam ze łzami w oczach do gabinetu. 

Snape 

Bez płukania wszedłem do gabinetu Albusa, wiedziałem że na mnie czeka. 
D: Kochasz ją, prawda? 
S: Miałem mówić prawdę, tak kocham ją 
D:Wiesz ze nikt nie może wiedzieć. 
S:Tak wiem, ale co my mamy zrobić.
 D: Najlepiej jak teleportujesz się z nią z powrotem  do domu
 S: To bez sensu. Mam ją izolować od nauki tylko dla tego że nikt nie może się o nas dowiedzieć. 
D: Ty możesz ją uczyć Severusie 
S:Tak ale, ja  nie zastąpię jej  przyjaciół. 
D: Severusie, rób jak uważasz tylko żeby na tym nie ucierpiała. Nie powinna spać u ciebie tylko w swoim dormitorium.- bez słowa udałem się do siebie. 

Paulina

Leżałam na łóżku gdy do pokoju wszedł profesor. 
S: Jeszcze tu jesteś?
P:Czemu taki jesteś... Co ci powiedział Dumbledore?
 S: Że masz spać u siebie. 
P: Nie ma takiej opcji chcę spać z tobą. 
S: Dobra ale ja śpię od okna a jak będziesz chrapała to w podskokach wrócisz do dormitorium.- uśmiechnął się. 
P: Bardzo śmieszne, ja nie chrapię 
S: To się okaże.- wrednie się uśmiechając wyszedł do łazienki. 

Chciałam się na nim odegrać gdy nagle stanął przede mną ON. Nie widziałam jego twarzy bo zakrywał ją długi czarny kaptur, na pewno był wysoki, wychudzony i niesamowicie blady. Byłam tak przerażona że nie mogłam wykrztusić słowa. Cały czas wpatrywałam się w jego postać, zaczął się do mnie zbliżać. Na szczęście otworzyły się drzwi od gabinetu i stanęła w nich Luna. Postać rozpłynęła się, a Snape wyszedł z łazienki w samym ręczniku. 

L:... Może ja przyjdę kiedy indziej. 
P: Nie nie musisz, chodź pójdziemy za drzwi. - Wyszłam z nią z gabinetu 
L: Serafin wszystko mi powiedział
 P: Też masz zamiar prawie mi Kazania. 
L: Nie, i to może Ci wyjść na dobre. Wcale nie chce cię z nim rozdzielać.- przytuliłam ja
 P: Wypadało by jak bym już wróciła do Snape 
L: Masz rację już i tak jest późno- odwróciła się i weszłam do pokoju.
 P: Mógł byś się w końcu ubrać.- zaśmiałam się
 S: Już się tak nie odgrywaj bo i tak ci to nie wyjdzie, za mało praktyki.
 P: Ha ha ha. Dlatego uczę się od ciebie. 
S: Może położymy się w końcu do łóżka co
 P: Wiesz bo wszystkie moje rzeczy zostały w domu Łącznie z piżamą. 
S: Zaraz znajdę jakąś moją koszulkę.- uśmiechnął się, ja tym czasem rozebrałam się ( bez podtekstów zboczuchy) do bielizny. 
S: Znalazłem-popatrzył się na mnie -Ale chyba już sobie poradziłaś.- zarumieniłam się, Ubrałam bluzkę którą mi przyniósł, podeszłym do niego i pocałowałam go on złapał mnie w pasie i docisnął do siebie, położyliśmy się na łóżku, delikatnie wysunął dłoń pod bluzkę i zaczął zmierzać w stronę moich pierś, szybko zatrzymałam mu dłoń. Popatrzył się na mnie z nie zrozumieniem w oczach
 P: Przepraszam, ale ja nie potrafię. Boję się 
S: Nie przepraszaj, rozumiem jest dobrze, po prostu chodźmy spać- przytulił mnie i od razu zasnęłam.
________________________________________________________________________________

CDN...