piątek, 27 stycznia 2017

Sok w Hogwarcie 8

                                                                             Snape


Zacząłem powoli wybudzać się z odrętwienia, gdy nagle na swojej twarzy poczułem mocne uderzenie. Otworzyłem już trochę bardziej przytomne oczy, przed sobą ujrzałem Lucjusza Malfoy`a  obłapiającego Paulinę. Obok mnie natomiast stała Lastrange z szyderczym grymasem na jej gębie bo uśmiechem bym tego nie nazwał.

M:O, nasza księżniczka już wstała. Myślałem że nie zdążysz dołączyć do naszej zabawy, jesteś jednak w odpowiednim momencie.- zwrócił się bezpośrednio w moją stronę.

S:Wiesz musiałem się trochę przespać po twoim przywitaniu. Chciałbym również zauważyć że w tej sytuacji jestem gościem, gdyż jest to twoja jak to nazwałeś zabawa, więc powinieneś lepiej się spisać jako gospodarz. -powiedziałem poruszając związanymi rękoma, a wzrokiem omiatając zniszczony gabinet. - Musisz nauczyć się także jak traktować damy.

M:Ty raczej nie powinieneś dawać mi rad ponieważ nasza słodka Paulinka odeszła od ciebie i szukając zaspokojenia przyszła do mnie.

S:Najwidoczniej nie znalazła u ciebie tego czego szukała, bo chciałbym nadmienić że to w moim łóżku spędziła ostatnią noc.

M:Nie oceniasz się zbyt wysoko? Wątpię że swoim nikłym wyposażeniem dałeś jej odpowiednią rozkosz.

S:Przypominam tylko że to po de mną wiła się i krzyczała tak że cały Hogwart ją słyszał. - popatrzyłem na obiekt naszej rozmowy i zauważyłem rumieńce na jej twarzy oraz uśmiech skierowany w moją  stronę.
Malfoy patrząc mi prosto w oczy zaczął obmacywać gryfonkę, Bellatriks natomiast ponownie mnie uderzyła. Czekałem dość spokojnie dopóki ten zboczeniec nie włożył swojej brudnej i obrzydliwej łapy pod jej bluzkę. W jednej chwili poczułem jak magia zaczyna coraz szybciej krążyć w moich żyłach. Ni  stąd, ni  zowąd więzy na moich nadgarstkach pękły a wszyscy w pomieszczeniu zostali odrzuceni na ściany. Szybko wyczarowałem sobie ubranie żeby nie paradować w samym ręczniku, podniosłem Paulinę z podłogi i migiem udaliśmy się do gabinetu dyrektora. Jednak najpierw zamknąłem drzwi oraz uniemożliwiłem teleportacje osobom które pozostały w pomieszczeniu.
W połowie drogi stwierdziłem, że teleportujemy się do domu w którym ukrywaliśmy Paulinę.
Na miejscu posadziłem ją na kanapie w salonie.

S:Przez jakiś czas zostaniemy tutaj. Za chwilę skontaktuję się z Dumbledore`m, on zajmie się śmierciożercami.

P:Ile to potrwa? Po za tym chciałabym ci wszystko wytłumaczyć.

S:Nie chcę tego słuchać, wystarczająco już mi nakłamałaś.

P:Tak, kłamałam. Ale miałam powód żeby to zrobić.

S:Nie ważne, idź na górę do sypialni. Będziemy mieli jedną.

P:Nie będę z tobą spała, do  póki mnie nie wysłuchasz.

S:Niestety mamy gotową tylko jedną sypialnię, więc albo śpisz zemną, albo na podłodze. Wybieraj.
Uśmiechnąłem się do niej wrednie, nie będzie mi mydlić oczu. Popatrzyła na mnie z żalem, odwróciłem się do niej tyłem idąc w stronę kuchni. Usłyszałem tylko jak wchodzi po schodach i zatrzaskuje drzwi.
Po godzinie ciszy w jakiej skąpany był dom wszedłem na górę, wtargnąłem do pomieszczenia nawet nie pukając. Paulina leżała na łóżku cicho łkając w poduszkę, położyłem się za jej plecami jednocześnie obejmując.
-Nie rycz już i wytłumacz jaki miałaś powód żeby to wszystko zrobić.

P:Bo ja widziałam i słyszałam to co powiedziałeś nad moim grobem. Byłam wściekła,
  wtedy na swojej drodze w zaświatach spotkałam Voldemorta. Zaproponował mi zemstę na tobie, zgodziłam się. Kiedy wróciłam do żywych, najpierw wylądowałam u Lucjusza w domu, tam on zaczął mnie uwodzić. Ulegałam mu, byłam zagubiona i rozżalona. Później znalazłam się u ciebie, na początku naprawdę chciałam cię po prostu zabić, lecz z upływem czasu zrozumiałam że ty kochasz mnie, a ja ciebie. Chciałam odejść ale zagrozili mi że najpierw zamordują ciebie, a potem zrobią to samo ze mną. Stwierdziłam że coś wymyślisz jak znajdziesz się w niebezpieczeństwie, i oboje będziemy żyć, wiedziałam również że pozwolisz mi wszystko wytłumaczyć.

S:A co jeśli wtedy bym się nie uwolnił, albo jak by mnie zabili lub skrzywdzili kogoś innego w Hogwarcie?? Myślisz czasem, nie ty nie myślisz bo gdybyś to robiła, nie znaleźli byśmy się w tej sytuacji.

P:Próbowałam nas chronić!

S:Średnio ci to wychodzi. A teraz pozwól że pójdę do gabinetu.

P:Nie! Zaczekaj, zostań, nie chcę być sama.- spojrzała na mnie z miną zbitego psa.

S:Zgoda, ale będziesz grzecznie leżeć i nie kombinować-skinęła głową.
Dla świętego spokoju leżałem z nią przez jakieś dwie godziny, dopóki nie zaczęła całować mnie po ramieniu i szyj.

S:Miałaś leżeć grzecznie.-zaprzestała czynności i spojrzała na mnie.

P: Nie mogłam się oprzeć-uchyliła rozkosznie usta, wręcz prosiła bym ją pocałował, ale nie mogę dać się zwieść

S:Nie, nie chcę.

P:Severusie, o co chodzi??

S:Nie udawaj głupiej.

P:Przecież przeprosiłam cię i wszystko wytłumaczyłam.Ja wiem, że to głupio brzmi...po prostu chciałabym by było tak jak dawniej

S:Muszę przemyśleć kilka rzeczy...zastanowić się.-pocałowałem ją delikatnie w czoło i wstałem.

P:Nie chcę cię stracić...
.
S:Pójdę się odświeżyć...a ty odpocznij.
Wszedłem do łazienki i wykonałem wieczorną toaletę. Zanim udałem się do swojego gabinetu zajrzałem jeszcze  raz do sypialni. Paulina już spała, w tym momencie wyglądała naprawdę pięknie, ciągle nie mogę  uwierzyć, że kobieta której zaufałem, a teraz leży w moim łóżku, wyrządziła mi taką krzywdę. Choć czego mogłem się spodziewać po 16-nasto letniej czarownicy.
Było dopiero koło 17, ale dzień był bardzo męczący. Sam powoli zacząłem odczuwać zmęczenie, nad papierami siedziałem już około godziny.  W tym czasie dowiedziałem się również, że moje zajęcia przejął Slathorm, mam nadzieję że nie oszczędza tych bachorów. Jak wrócę z powrotem na swoje stanowisko to będą błagać o litość. Ooo tak... już widzę przerażenie w oczach uczniów, a zwłaszcza Gryfonów. Lecz najpierw muszę uporać się z koszmarem w pokoju sypialnianym, który ukazał się pod postacią wrednej i przebiegłej uczennicy. Aż dziw bierze że nie znalazła się w Slytherin`ie, choć może to i lepiej. Zwłaszcza dla mnie. Posiedziałem jeszcze ze dwie godzinki, po tym czasie zmęczenie wygrało, nad moją upartą naturą.
Wszedłem do pokoju prawie od razu kładąc się na posłanie, uprzednio jednak gasząc światło.



Obudziłem się czując ciężar na sobie, otworzyłem oczy i ujrzałem Paulinę leżącą na mnie. Cicho i powoli aby jej nie obudzić wstałem, ubrałem się, a następnie zszedłem do kuchni. Zastałem tam niespodziewanego gościa, który jak gdyby nigdy nic popijał herbatę.

D:Severusie, nie śpisz już. To dobrze, ponieważ muszę z tobą porozmawiać.

S:Tak, nie śpię jak widać. Mógł mnie dyrektor uprzedzić że się zjawi, przygotowałbym się.

D:Och, Severusie nie ma takiej potrzeby. Rozmowa nie będzie długa. Chciałem zapytać tylko jak ci się układa z osobą która aktualnie przebywa na górze.

S:Z całym szacunkiem, ale nie sądzę żeby moje życie prywatne było aż tak fascynujące by o nim opowiadać.

D:Po prostu martwię się o ciebie i chcę jak najlepiej.

S:Wiem, lecz podejrzewam, skoro już musisz wiedzieć, że nic nie będzie ze związku mojego i Pauliny.

D:Nie poddawaj się, nie po to nadszarpnąłem swoją reputację żeby teraz wam nie wyszło.

S:Rozumiem, że pewnie cię to zabolało ale nie, to nie mój problem... nie prosiłem cie żebyś mnie swatał.

D:Jakie swatał??? Chciałem tylko żebyś zaczął żyć normalnie a nie wracał pamięcią do przeszłości, nie wiedziałem, że okażesz się mieć skłonności do małych dziewczynek.

S: Coś ty powiedział???

P:Jakich małych dziewczynek?! Snape był tylko ze mną, a ja już taka mała nie jestem.

S:No tylko tej tu brakowało.

D:Powinieneś być milszy.

S:Ciekawe dla kogo??? Mam do wyboru starego piernika, który wielbi dropsy i wścibską, głupią gryfonke która na każdym kroku pakuje się w kłopoty. Doprawdy mogę być miły ewentualnie dla czajnika z wodą która na coś się przydaje, w przeciwieństwie do niektórych tutaj.
Popatrzyłem na nich tak, że większości osób przechodzi zimny dreszcz po plecach. Oni nie byli wyjątkiem, przynajmniej wiedzieli czemu Czarny Pan niczego się nie domyślał. Wyglądałem zbyt wiarygodnie. (ach ta skromność)

P:Severusie proszę uspokój się.

S:Oczywiście, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - to zdanie ociekało wręcz ironią.
Spojrzałem na nich z odrazą i odszedłem w kierunku ogrodu.



                                                                           Paulina

P:Przepraszam za niego, wciąż nad nim pracuje .

D:Przepraszam, jeszcze bardziej pogorszyłem relacje między wami.

P:Spokojnie, trochę się pogniewa i mu przejdzie. Proszę tylko aby dał mu pan jakieś zadanie, będzie wtedy łatwiej.

D:Co dokładnie masz na myśli??

P:Na przykład eliksir do uwarzenia, najlepiej kilka.

D:Zgoda coś wymyślę.



                                                                                Snape


Zaszedłem trochę dalej niż miałem w planach, wychodząc z lasu naprzeciwko domu, zobaczyłem Dumbledore`a który niechybnie udawał się do siebie. Nie miałem ochoty jeszcze wracać, wiedziałem bowiem że w środku czeka na mnie kobieta z najgorszych koszmarów, trzeba dodać że straszliwie upierdliwa.
Zawróciłem do lasu, chcąc, nie chcąc w końcu musiałem wrócić, w salonie siedziała Paulina. Ledwo przekroczyłem próg, a ona już na mnie naskoczyła.

P:Gdzie byłeś.??

S:Nie powinno cię to interesować.

P:Martwiłam się, nie możesz tak po prostu wychodzić kiedy tylko zabraknie ci argumentów.

S:Wiesz raczej nic mnie tu nie trzyma.

P:Tak?? Ja uważam inaczej.

S:Oczywiście, bo tylko ty się liczysz, wszystko jak zwykle musi się kręcić w okół ciebie.-machnąłem na nią ręką

P:Nie, właśnie że nie. Mój świat kręci się tylko i wyłącznie w okół ciebie, to ty nadajesz mu sens.

S:Drugi raz nie nabiorę się na twoje gierki.

P:To nie są gierki, czuje że coraz mniej mnie kochasz.

S:Co ty nie powiesz, w takim razie możemy podać sobie rękę.

P:Musimy rozwiązać to jak dorośli, a nie jak dzieci.

S:Powiedziała 16-nasto latka. Chciałem ci przypomnieć że tylko ja tu jestem dorosły.

P:Czyżby?? Może tak, lecz twoje zachowanie na to nie wskazuje.

S:A mam ci przypomnieć kto poleciał do innego bo bzydki i nie dobly Sevelus powiedział nie ładnie o małej księznicce??

P:Jesteś doprawdy przezabawny.

S:Wiem, latami się tego uczyłem, tylko dla tej chwili- powiedziałem z ironią w głosie i kpiną w oczach.
Wtem nagle usłyszałem huk, był to wybuch w kuchni. Fala uderzenia była tak silna że aż doszła do salonu. Złapałem Paulinę w pasie i przyciągnąłem do siebie. Po wszystkim chciałem ją wyminąć i zająć się wielkim BUM w naszym domu. Ona natomiast po prostu mnie pocałowała. Po chwili namysłu i całkowitej bierności...... odepchnąłem ją.

S:Dobra możemy uznać że ... ci wybaczam - uśmiechnąłem się i poszedłem do gabinetu zająć się listem do Dumbledore`a w którym opiszę co się stało z domem i dlaczego musimy go zmienić, a przynajmniej wyremontować. Paulina poszła za mną, usiadła na kanapie i zaczęła czytać książkę(Tak olali sytuacje i zajęli się sobą). Wyglądała w tej pozycji bardzo rozkosznie. Skończyłem pisanie i usiadłem koło niej.
- Co czytasz?

P:To twój gabinet, więc co ja mogę czytać.

S:Wiesz oprócz książek o eliksirach mam też kryminalne.

P:Nie zauważyłam.

S:Brak spostrzegawczości to twoja cecha, więc nic dziwnego.

P:Za to twoją cechą jest złośliwość.

S:Pracowałem na to latami, to nie cecha, a umiejętność. - wstałem aby posprzątać bałagan w kuchni.

Nie było tego dużo uwinąłem sie w 15 minut. usiadłem za biurkiem w gabinecie i zacząłem myśleć.

P: Nad czym tak gorączkowo rozmyślasz Severusie- Spojrzałem na nią z podłe łba zupełnie zapominając, że tu jest.

S:Zapewniam cię, że to nic ważnego.- Wstałem i podszedłem do niej.

P: Z doświadczenia wiem, że stwierdzenie "Nic ważnego" w twoich ustach nie wróży nic dobrego, ale nie będę cię zmuszać do wyrzucenia tego z siebie bo to o dziwo też wiem: nie powiesz mi prawdy- uniosłem brew i chwyciłem ją za rękę przyciągając do siebie

S: Zdziwiona?-Uśmiechnąłem się wyzywająco trzymając ją jedną ręką w pasie a drugą zjechałem ciutkę niżej i zacisnąłem dłoń na jej pośladku.

P: Nie zupełnie, ale miałam cichą nadzieje, że to zrobisz.-Uśmiechnęła się a ja zamknąłem jej usta w moich.


                                                                                2 lata później


Snape

Od dwóch lat nie było ataku ani odzewu od strony Voldemorta. Wyglądało to tak jakby zaprzestał swojej działalności. Nadal jestem z Pauliną, dziś jest nasza rocznica i może nie jestem jakimś romantykiem, a raczej bardzo mi do niego daleko, to mam coś specjalnego na tą okazję.
Mieszkamy w domu w którym się wcześniej ukrywaliśmy. Była gryfonka trochę go wyremontowała, lecz zachowała dawne barwy. Siedziałem w naszej sypialni którą trochę przyozdobiłem, niech się cieszy póki może bo więcej się to nie zdarzy.

S:Paulina, choć na górę, byle szybko.

P:Nie mogę teraz.

S:To znajdź czas i przyjdź tu w tej chwili.

P:Dobra już idę.- po chwili stała prze de mną.

S:Dziś jest nasza rocznica.

P:Tak i z tej okazji przygotowywałam nam kolację, ale mi przerwałeś.

S:Ja też z tej okazji coś dla ciebie mam, ale ostrzegam że robię coś takiego pierwszy i ostatni raz.
Wyciągnąłem małe, czerwone, ozdobne pudełeczko. Uklęknąłem przed nią na jedno kolano wyciągając rękę z prezentem, a następnie go otwierając.
-Wyjdziesz za mnie???

P:Tak, tak, i jeszcze raz tak. - rzuciła mi się na szyję i pocałowała .

Pół roku później odbył się ślub, i oczywiście był na nim cały Hogwart. Dalsze nasze życie nie obyło się bez kłótni i jakiś problemów ale było względnie spokojne.




   































































 
















                                                                                
   























































































































































poniedziałek, 23 stycznia 2017

info

Słuchajcie jesteśmy w trakcie pisania ostatniego rozdziału, tak, tak trochę długo to trwało jednak nic na to nie poradzimy... brak czasu robi swoje.  Zaraz  po ostatnim rozdziale pojawi się short z jednego dnia z życia Dumbledore a w najbliższym czasie zaczniemy pisać nowe opowiadanie oczywiście w roli głównej nie kto inny jak Naczelny Postrach Hogwartu i piękna dziewczyna o imieniu Sara... nie mamy tylko pomysłu na nazwisko ale to tylko kwestia czasu. Jeszcze tak ode mnie (Xiao Lan) piszcie w kom bardzo was proszę co mamy zmieniać i czy wam się to podoba to nasz pierwszy Blog i przez brak doświadczenia  mogą być jakieś nie dociągnięcia w historiach. Pozdrawiam i  życzę miłego wieczoru :)

niedziela, 1 stycznia 2017

Sok w Hogwarcie 7

                                                                              Snape



Zaprosiłem niespodziewanego gościa do środka.

S: Co cię do mnie sprowadza?

D:Chodzi o Panną Shine. Uważam że postępujesz nie właściwe, nie po to  walczyłeś o wasz związek żeby teraz wszystko zaprzepaścić. Rozumiem, kłótnię się zdarzają ale trzeba sobie z tym radzić, rozmawiać a nie tak nagle wszystko kończyć.

S:Czy te dropsy już całkiem przeżarły ci mózg?? A nie pomyślałeś że miałem powód żeby skończyć tą farsę którą ty nazwałeś związkiem?? Proszę popatrz co twoja biedna uczennica odstawiała przez cały ten  czas.- powiedziałem podając mu pergaminy Pauliny. Widziałem jak z każdym kolejnym przeczytanym słowem rzednie mu mina.

D:Severusie, nie wiesz o co mogło jej chodzić z tym planem oraz jaki jest jej cel?

S:Żałuję ale nie. Jednak obiecuję że się tego dowiem, a tym czasem będę miał na nią oko i ciebie proszę o to samo.

D:Dobrze ja również będę ją obserwować, lecz przykro mi że tak się to skończyło.

S:Mnie również.

D:Wybacz mi ale muszę już iść, posada dyrektora wzywa.- wyszedł i tyle go widziałem, mój wzrok padł na pergaminy, a następnie odłożyłem je na miejsce. Chciałem jeszcze trochę odpocząć, jednakże uświadomiłem sobie że za chwilę mam lekcje.
_____________________________________________________________________________

Miałem dwie godziny pod rząd z tym samym rocznikiem. Myślałem że ich  tam rozniosę. Ale nareszcie koniec, wróciłem do siebie. Wydawało mi się że będę mieć chwilę spokoju. Już miałem sobie usiąść, tylko że ktoś postanowił mi w tym przeszkodzić, ZNOWU.

S:Proszę!! - po zaproszeniu weszła Paulina. Czy ci ludzie nie mają nic do roboty??

P:Czyli teraz będziesz mnie gnębił na lekcjach ?!

S:Nie wiem o czym do mnie mówisz i przestań się wydzierać.

P:Doskonale wiesz o co chodzi, nie udawaj że jest inaczej! Czemu niby dostałam mierny skoro zawsze dawałeś mi wybitne?? Nie śpimy ze sobą więc teraz będziesz mnie gorzej oceniał?

S:Po pierwsze kiedy cię nie było dużo przerobiliśmy, po drugie kiedyś bardziej się starałaś, a po trzecie wyjdź z mojego gabinetu. Od niedawna jestem wyłącznie twoim profesorem!

P:Ach więc tak, szkoda że wcześniej nie miałeś takich oporów!

S:Widzę że pamięć cię zawodzi, bo to ty pchałaś mi się do łóżka ja tylko skorzystałem.

P:Jak śmiesz!

S:Normalnie, a teraz prosił bym o wyjście, chyba że chce pani szlaban, Panno Shine.- spojrzała na mnie z nienawiścią i wyszła trzaskając drzwiami. ZNOWU, czy wszyscy muszą to robić?
Zmęczony całym dniem poszedłem do wielkiej sali. Po posiłku zajrzałem jeszcze do działu ksiąg zakazanych lecz nie znalazłem niczego co by mnie interesowało. Będąc już u siebie szybko się wykąpałem i   błyskawicznie, żeby nikt więcej mi nie przeszkadzał ułożyłem się do snu.

***

Rano wstałem i nie ubierając się poszedłem siku. Wróciłem do mojego łóżka, rozmyślając  o upojnych nocach z Pauliną. Po chwili zacząłem odczuwać podniecenie.
Jednakże nie chciałem zwieść się wspomnieniami. Czułem potrzebę spełnienia, brakowało mi tylko kogoś do pomocy, postanowiłem więc, że sam zaspokoję swoje potrzeby. Chwyciłem członek u nasady i zacząłem poruszać dłonią w górę i w dół.
Po paru minutach doszedłem spuszczając się gorącym płynem na brzuch.

Wziąłem szybki prysznic i udałem się na zajęcia-Szlag by to trafił, że też pierwszą lekcje muszę mieć z moją jakże ukochaną klasą debili i nieudaczników. Tylko kilka osób zachowuje namiastkę odpowiedniego poziomu-Przemyślenia przerwał  mi znajomy  krzyk.
Poszedłem w stronę błoni , by ujrzeć tam Paulinę kłócącą się z mężczyzną którego miałem nadzieję nie zobaczyć przez jeszcze jakiś czas, a najlepiej do końca mojej egzystencji.
Podszedłem bliżej, ale tak żeby mnie nie zauważyli.

...:Miałaś go tu przyprowadzić, idiotko!!!

P:Nie miałam jak. Próbowałam, ale nie dałam rady... nie mogłam.

...:Jesteś beznadziejna!!!- Mężczyzna zamachną się, by ją uderzyć.

S:Drętwota!!!-obaliłem przeciwnika na ziemie. Paulina zaczęła histerycznie płakać.Popatrzyłem się na nią by zaraz zrzucić z niej wzrok, ona wstała i wtuliła się we mnie.

P:Przepraszam...Severusie tak bardzo tego nie chciałam!!!-wykrzyczała prawie krztusząc się łzami.

S:To...Wytłumaczysz mi  w komnacie.


 ______________________________________________________________________________________


 Wchodząc do środka  chwyciłem ją za rękę przyciągając przodem jak najbliżej siebie  tak, że niemal stykaliśmy się wargami. 

S:Była pani ostatnimi dniami bardzo niegrzeczna, panno Shine.

P:...-spojrzała na mnie z niezrozumieniem i podnieceniem  w oczach.
Przeciągnąłem dłonią w dół zatrzymując się na pośladku mocno go chwytając. Paulina przygryzła nieco dolną wargę. Puściłem ją z mych objęć delikatnie odpychając by zamknąć drzwi na klucz, aby nikt już nam nie przeszkodził. Zaprowadziłem ją do sypialni, wzrokiem wskazałem jej łóżko na, którym miała usiąść.
  Zaklęciem pozbyłem się jej garderoby. Zbliżyłem się to niej niemalże wchodząc na nią.
 Położyła się pod moim naciskiem. Zagryzając zmysłowo dolną wargę. Odpiąłem swoje szaty zrzucając je na ziemie, robiąc to samo ze spodniami. Ułożyłem się wygodnie między  nogami dziewczyny, jej twarz wylała się rumieńcem, leżąc tak przez chwile postanowieniem zadziałać. Przejechałem palcem wzdłuż jej wilgotnego wejścia, kciukiem drugiej ręki drażniłem czuły guzek. Z jej poczerwieniałych od przygryzania warg można było usłyszeć ciche pojękiwanie.
Po chwili włożyłem w nią jeden palec następnie dokładając drugi. W niedługi czas udało mi się uzyskać oczekiwany efekt, była bliska szczytowania, zaprzestałem więc pieszczot.
 Znów usiadłem by móc nachylić się nad ukochaną, wpijając się w jej usta namiętnym pocałunkiem  jednocześnie delikatnie wsunąłem w  nią członek. Była już na skraju wytrzymałości gdy chcąc nie chcąc doszliśmy razem. Zalałem całe jej wnętrze gorącą spermą. Wydała z siebie długi i donośny jęk rozkoszy, chwytając mnie za  włosy wiła się pode mną jeszcze przez chwile.Nie miałem już sił podpierać się rękoma, całym ciężarem położyłem się na niej nie wyjmując z jej wnętrza pulsującego jeszcze członka. Nie przeszkadzało jej jednak to że opadłem na nią bez sił, docisnęła mnie do siebie jeszcze mocniej.
P: Kocham Cię-wyszeptała. Znów lekko się podparłem by jej nie ciążyć.Delikatnie wysunąłem z niej penisa i położyłem się obok.

S:Ja ciebie bardziej.-wymamrotałem. Przytuliła się do mnie, położyła głowę na mojej klatce piersiowej zataczając palcem okręgi na moim sutku, wywołując u mnie dwojakie uczucia jednakże przyjemne. Po kilku minutach cieszenia się wspólną egzystencją zapadliśmy w sen.

 ***

Przebudziłem się w środku nocy.
Byłem zaskoczony gdyż przespaliśmy cały dzień. próbując wstać najciszej jak potrafię wyszedłem do łazienki z myślą o orzeźwiającym prysznicu.
Nie było mi jednak dane nacieszyć się tą chwilą. Pukanie do drzwi obudziło śpiącą jak  aniołek pannę Shine.

P: Co się dzieje?-Spytała szukając mnie wzrokiem.

S:Zaraz to sprawdzę... spokojnie-Doszedłem do drzwi otwierając je prawie że na oścież. Usłyszałem zaklęcie Drętwota. Zemdlałem.


                                                                                  CDN...