środa, 28 grudnia 2016

Sok w Hogwarcie.6

 Chciałem w spokoju pomyśleć na świeżym powietrzu, ale nie bo po co przecież można wiecznie mnie denerwować, nie dość że mam problemy z Pauliną to jeszcze on musiał się tu przypałętać.

...:Witam cię Severusie, dawno się nie widzieliśmy.







                                                                                       Snape

S:I wolałbym aby tak pozostało, jakoś nie tęskniłem. - popatrzyłem na niego z o brzydzeniem.

...:A widzisz ja za tobą bardzo, i dlatego tu jestem- otaczają mnie sami idioci.

S:Nie da się nie zauważyć. Jak zwykle pojawiasz się tam gdzie cię być nie powinno.

...:A ja uważam że odgrywam najbardziej istotną rolę w tym przedstawieniu.

S:Życzę więc połamania nóg. -powiedziałem, odwróciłem się i odszedłem w swoją stronę a ten debil niech też wraca do siebie bo nie ręczę za moją różdżkę.

...:Jeszcze się zobaczymy.

S:Och tak już się boję-Odkrzyknąłem.

Otwierając drzwi od mojej komnaty zauważyłem że Paulina znowu coś pisze na skrawku jakiegoś pergaminu.

S:Co robisz?

P:Nic specjalnego- powiedziała, szybko odłożyła to co trzymała w ręku do szuflady w biurku. Jednakże zapomniała że to MOJE biurko. Podszedłem do niego i patrząc jej w oczy otworzyłem wcześniej wspomnianą szufladę.

"Wszystko idzie zgodnie z planem, łyknął haczyk jak rybka chlebek. Niczego nie podejrzewa, spędziłam z nim noc i wszystkie wspomnienia wróciły. Ale nie dam się złamać, nie omami mnie swoimi gierkami i tymi pięknymi oczami i tą swoją idealnością. NIE koniec muszę działać szybko bo sama wpadnę w własną sieć.

S:Mówisz, że musisz działać ?? Więc ja  ułatwię ci sytuację i mogłabyś już wyjść gdyż za chwilę będę miał spotkanie z Panną Rose.


P: Może zapomniałeś ale chwilę wcześnie kochaliśmy się namiętnie a ten świstek nic nie znaczy.

S:Oczywiście że nie, a teraz żegnam.

P:No pewnie, teraz kolejną niewinną uczennice weźmiesz w obroty?

S:Rose wcale nie jest taka niewinna, sama pcha mi się do łóżka, do tej pory byłem ci wierny. W przeciwieństwie do niektórych tutaj, ale nie będę wskazywał palcem.

P:Chcesz mi powiedzieć że cię zdradziłam ??

S:Nie, sam się zdradziłem!!!

P:W takim razie wychodzę!

S:Tylko nie zapomnij zamknąć drzwi. I zabrać swoich rzeczy z mojej szafy .- wyszła trzaskając drzwiami, ignorując moje polecenie o swoich ubraniach.

Paulina

Nie mogę w to uwierzyć. Jak on mógł? Przecież nic takiego nie zrobiłam. Jeszcze teraz będzie się gźdźił z tą swoją Rose, wiedziałam że mnie zdradza. 

Przerwałam swoje przemyślenia pukając do drzwi dormitorium Gryfindoru.

L: Paulina? Co ty tu robisz... czy ty nie miałaś być przypadkiem martwa, czy coś ??

P: To długa historia, wpuścisz mnie ? 

L: Pewnie wchodź.

Ser: Paulina, żyjesz !?

P: Jak widać. I w ogóle  co ty tu robisz?

Ser:Ja... a ty nie powinnaś przypadkiem być ze swoim Severus`kiem ???

P:Możesz być z  siebie dumny, rozstaliśmy się...

Ser; Och jak mi  przykro.

L: Zamknij się!

P:Dajcie spokój, przestańcie się kłócić!! Luna dasz radę mnie potajemnie przenocować, rano pójdę do Dumbledora i wyjaśnię mu sytuację.

Ser:I co  mu powiesz?? Że zmartwychwstałaś, albo że wyszłaś z grobu na spacer??

P:Nie, powiem mu że uciekłam z miejsca w którym był Voldemort, i że potrzebuje pomocy bo Snape nie może mi już jej zapewnić.

Ser:Jasne a on o nic nie zapyta i tak po prostu ci pomoże. Już to widzę.

P:Oczywiście że tak będzie, zawsze tak było.

Ser:Mhm...


                                                                               Snape



Godzinę po wyjściu Pauliny do mojego gabinetu ktoś zapukał. Po otworzeniu drzwi spostrzegłem Panienkę Rose.

S:W czym mogę pomóc??

R:Chciałabym żeby wytłumaczył mi pan zagadnienie z eliksirów.

S:Wydaje mi się że Pani  już się niczego nie nauczy. A teraz żegnam, gdyż zajmujesz mi czas wolny, a i nie prowadzę korepetycji. Dla nikogo. - chciałem już zamknąć drzwi ale Rose mi w tym przeszkodziła.

R:Proszę, to nie zajmie dużo czasu.

S:Uważam inaczej, do widzenia.

R:Tylko chwilka, naprawdę mi zależy.

S:Dobrze ale zaraz po tym usunie się pani z mojego życia, przynajmniej do czasu lekcji. Chyba że wcześniej zrezygnujesz z moich zajęć.- wszedłem w głąb pokoju zapraszając tam Rose.
 - To czego nie rozumiesz??

Nic się nie odezwała tylko pokazała mi pergamin  z pracą domową. Zacząłem tłumaczyć jej najprostsze zagadnienia.

Po godzinie gadania do niej myślałem że nic gorszego spotkać mnie nie może, to pewnie kara za
moje grzechy. Służba u Voldemorta była lepsza. To dziecko nie ma za grosz mózgu.

S:Czy mogła byś skupić się na zadaniu, a nie gapić się na mnie jak cielę w malowane wrota??

R:Przepraszam ale ma pan takie piękne oczy,  że nie mogę oderwać od nich wzroku.

S:Takie ckliwe teksty zachowaj do swojego pamiętniczka, a teraz skoro z tego i tak nic nie będzie to wracaj do siebie. - już chciałem wstać, ale ta małpa była szybsza i po prostu wepchnęła mi język do ust. Na początku chciałem ją odepchnąć, lecz zrezygnowałem z tego pomysłu. Skoro sama chciała.
Całowaliśmy się dosyć długo, gdy w końcu zaprzestaliśmy tej czynności Rose odezwała się pierwsza.

R:To... było niesamowite. Takie...takie ekscytujące.

S:Tak, bardzo.Więc możesz już iść do siebie. Żegnam.

R:Ale jak to?? Myślałam że zostanę na noc.

S:Jak widać myślenie nie jest pani mocną stroną.

R:Nie możesz tego zrobić!!

S:Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu, a po drugie mogę jak widać.

R:Powiem wszystko dyrektorowi!

S:Proszę bardzo, ale proponowałbym pójść jutro. Dyrektor pewnie już śpi.

R:Nienawidzę cię!!

S:Nie ty jedna. A teraz wyjdź bo chcę się położyć.

R:Jeszcze z tobą nie skończyłam. - wyszła trzaskając drzwiami, zanim zdążyłem coś odpowiedzieć. Kiedy nareszcie zostałem sam, rozebrałem się, a następnie położyłem do łóżka.



                                                                        Paulina


Wstałam przed śniadaniem i od razu udałam się do dyrektora. Będąc przy chimerze wypowiedziałam hasło i weszłam na górę. Zapukałam do drzwi a po usłyszeniu zaproszenia wkroczyłam do pomieszczenia.

D:Paulino jak miło cię widzieć. - przywitał mnie z dobrotliwym uśmiechem.

P:Pan wiedział że jestem w zamku. Prawda??

D:Cóż jestem tu dyrektorem, dbanie o dobro uczniów to mój obowiązek.

P:Ta, przed panem nic się nie ukryje. Ale nie przyszłam na plotki, muszę z panem poważnie porozmawiać.

D:Dobrze, a więc słucham.

P:Bo ja chciała bym dalej uczyć się w Hogwarcie, ale nie wiem czy jest taka możliwość.

D:Oczywiście że jest. Lecz musisz odpowiedzieć na moje pytania. I to uczciwie.

P:Zgoda.

D:Dobrze, więc kto wie że wróciłaś??

P:Profesor Snape, Luna i Serafin.

D:A powiedz mi gdzie byłaś i jak udało ci się wrócić??

P:Byłam jakby zawieszona w czasoprzestrzeni, ale nie wiem jak zdołałam się wydostać. Tak jakby straciłam przytomność, następnie obudziłam się w pokoju Severusa.

D:I to wszystko??

P:Tak.

D:Dobrze, w takim razie pojawisz się na dzisiejszym posiłku, natomiast wszystkim będziesz mówiła że musiałaś odpocząć ze względu na stres i brzemię którym jesteś obarczona. Będziesz na jednym roku z twoimi przyjaciółmi. A zamieszkasz z Panienką  Luną. Prosił bym cię również abyś nie chodziła sama nigdzie... w nocy również . Teraz musisz mi wybaczyć ale mam ważną sprawę do załatwienia, a ty powinnaś przygotować się do uczty.

P:Oczywiście, do widzenia.

Wyszłam z pokoju i udałam się do mojego dormitorium, po czym razem z Luną poszłyśmy do wielkiej sali. Dumbledore wytłumaczył zaistniałą sytuacje, miny uczniów były bezbłędne. Po zjedzeniu wróciłyśmy na chwilę do swoich pokoi, by następnie iść na eliksiry.

Wchodząc do klasy zarobiłam zirytowany wzrok Snape"a .

S:Minus dziesięć punktów dla Gryfindoru.

P:Za co?!

S:Za spóźnianie się i jeszcze raz tyle za pyskowanie. Mam kontynuować czy usiądziesz?

L:Chodź, i przestań się kłócić.- co za irytujący koleś, ale ponieważ nie chciałam stracić więcej punktów grzecznie usiadłam przy naszej ławce.

                                                                      
                                                                               Snape


Merlinie czy ona da mi kiedyś spokój? Od progu odjąłem jej i tej Lunie punkty co by nie myślała że będzie miała fory. Gdy się z nimi uporałem wróciłem do lekcji.

S:Dziś na lekcji może się czegoś nauczycie. Otwórzcie podręczniki na stronie 156 i do roboty.

P:A nie wytłumaczy profesor na czym ten eliksir polega??

S:Powinnaś już wiedzieć co nieco, poza tym wszystko ma pani w książce. - powiedziałem nie zwracając już na nią uwagi zacząłem sprawdzać zaległe sprawdziany . Od czasu do czasu spoglądając na Paulinę. Jednocześnie zauważyłem że Rose ciągle się na mnie gapi.
- Panno Rose proszę się zająć swoim kociołkiem żebyśmy nie wylecieli w powietrze.

Pod koniec lekcji sprawdziłem to co stworzyli. Większości postawiłem mierny.tylko jedna osoba dostała wybitny. Mam klasę samych cymbałów.
Skończyłem lekcję i poszedłem do sypialni po czym usiadłem w fotelu. Zacząłem czytać od nowa zapiski Pauliny, ale przeszkodziło mi pukanie do drzwi.



                                                                                      CDN...














































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz