Snape
Idąc korytarzem, przebiegła obok mnie Rose. Głupia dziewucha.
Na zewnątrz zrobiło się zimno i ciemno. Przez okno dostrzegłem, że ktoś szwenda się po placu.
Postanowiłem to sprawdzić.
S: Chłopcze.- Powiedziałem stojąc za nim.
E:Przestraszyłeś mnie. Ty pewnie jesteś Severus Snape jak mniemam.-Zmierzyłem go wzrokiem.
S: Owszem, ale nie pamiętam żebyśmy przechodzili na ty. I kim Ty jesteś?
E:No tak wybacz. Jestem Endriu, brat Pauliny. Chcę ją uratować, a ty musisz mi w tym pomóc.
S:Panna Shine nie wspominała, że ma brata. A ja nic nie muszę.
E:Mówiła mi, że taki jesteś.
S: A ja mówiłem żebyś nie mówił do mnie na ty.
E:Żeby uratować Paulinę trzeba mnie zabić.
S: Nawet nie wiesz o co prosisz.
E:Nie rozumiesz to jedyne wyjście-uczepił się mojej szaty.
S: Z miłą chęcią, ale nie jestem mordercą- uśmiechnąłem się ironicznie.
E:Nie wiem co Paulina w tobie widzi, skoro nawet nie chcesz jej uratować.
S:Co ty możesz o mnie wiedzieć? Pojawiasz się znikąd i śmiesz mnie oceniać? Nie wiesz tego co ja, więc nie masz prawa mówić, że nie chcę jej uratować.
E:W takim razie zrób to. Nie masz się czego bać, ona wie o moim poświęceniu.
S:Ja się niczego nie obawiam i jeżeli tak to widzisz to zgoda ale chodźmy w głąb zakazanego lasu . A poza tym powtarzam po raz kolejny że dla ciebie jestem profesorem i tak masz się do mnie zwracać. - zbliżaliśmy się do środka lasu, gdy Endriu zatrzymał się.
E:Zróbmy to tutaj.
S:Zgoda, jesteś gotowy?
E:Tak!!
S:Avada Kedavra ! - padł na ziemię bez życia. Rozejrzałem się dookoła , nie zauważyłem niczego podejrzanego. Pauliny jak nie było tak nie ma, widocznie mnie okłamał. Tylko co ja mam teraz z nim zrobić. Pochowałem Endriu i wróciłem do zamku.
Wszedłem do gabinetu, a następnie do mojej prywatnej komnaty. Otworzyłem przejście do sypialni , moim oczom ukazała się ŻYWA Paulina siedząca na łóżku.
P:Severusie.
S:Jeżeli to jest kolejny żart Panno Rose to wiedz ,że masz problemy. - spojrzałem na nią groźnie.
P:Nie poznajesz mnie?- powiedziała do mnie z wyrzutem.
S:Bardzo śmieszne, a teraz wynocha. - czy ona nie zna granic?
P:Snape albo zaraz przestaniesz się wygłupiać albo wracam z powrotem.
S:...-łzy napłynęły mi do oczu.
Stałem tak jeszcze przez chwile , Paulina podeszła do mnie i strzeliła mi w pysk.
S:Paulina! Minus 50 , jak mogłaś mnie uderzyć?
P:Nie uderzyła bym cię gdybyś od początku się ogarną. A poza tym nie możesz mi odjąć punktów , ja nie żyje od roku w związku z czym nie chodzę do Hogwartu . - uśmiechnęła się i
mocno mnie przytuliła. - Tęskniłam za tobą.
S:Tak, za mną i moją gburowatością? - odwzajemniłem uścisk.
P:Jesteś bardzo pamiętliwy, nie zrzędź tylko chodź połóżmy się spać , a jutro porozmawiamy. O moim bracie też.
S:Na pewno chcesz teraz spać? Są ciekawsze rzeczy.
P:Tak idziemy spać a bawić się będziemy jak sobie wszystko wytłumaczymy.
S:Nie dasz się przekonać??
P:Nie!
S:Dobrze w takim razie się kładziemy.- przebrałem się w swój strój nocny a Paulinie dałem moją koszule. Położyliśmy się do łóżka, czułem że wypełniła się jakaś pustka we mnie.
CDN................!!
S: Nawet nie wiesz o co prosisz.
E:Nie rozumiesz to jedyne wyjście-uczepił się mojej szaty.
S: Z miłą chęcią, ale nie jestem mordercą- uśmiechnąłem się ironicznie.
E:Nie wiem co Paulina w tobie widzi, skoro nawet nie chcesz jej uratować.
S:Co ty możesz o mnie wiedzieć? Pojawiasz się znikąd i śmiesz mnie oceniać? Nie wiesz tego co ja, więc nie masz prawa mówić, że nie chcę jej uratować.
E:W takim razie zrób to. Nie masz się czego bać, ona wie o moim poświęceniu.
S:Ja się niczego nie obawiam i jeżeli tak to widzisz to zgoda ale chodźmy w głąb zakazanego lasu . A poza tym powtarzam po raz kolejny że dla ciebie jestem profesorem i tak masz się do mnie zwracać. - zbliżaliśmy się do środka lasu, gdy Endriu zatrzymał się.
E:Zróbmy to tutaj.
S:Zgoda, jesteś gotowy?
E:Tak!!
S:Avada Kedavra ! - padł na ziemię bez życia. Rozejrzałem się dookoła , nie zauważyłem niczego podejrzanego. Pauliny jak nie było tak nie ma, widocznie mnie okłamał. Tylko co ja mam teraz z nim zrobić. Pochowałem Endriu i wróciłem do zamku.
Wszedłem do gabinetu, a następnie do mojej prywatnej komnaty. Otworzyłem przejście do sypialni , moim oczom ukazała się ŻYWA Paulina siedząca na łóżku.
P:Severusie.
S:Jeżeli to jest kolejny żart Panno Rose to wiedz ,że masz problemy. - spojrzałem na nią groźnie.
P:Nie poznajesz mnie?- powiedziała do mnie z wyrzutem.
S:Bardzo śmieszne, a teraz wynocha. - czy ona nie zna granic?
P:Snape albo zaraz przestaniesz się wygłupiać albo wracam z powrotem.
S:...-łzy napłynęły mi do oczu.
Stałem tak jeszcze przez chwile , Paulina podeszła do mnie i strzeliła mi w pysk.
S:Paulina! Minus 50 , jak mogłaś mnie uderzyć?
P:Nie uderzyła bym cię gdybyś od początku się ogarną. A poza tym nie możesz mi odjąć punktów , ja nie żyje od roku w związku z czym nie chodzę do Hogwartu . - uśmiechnęła się i
mocno mnie przytuliła. - Tęskniłam za tobą.
S:Tak, za mną i moją gburowatością? - odwzajemniłem uścisk.
P:Jesteś bardzo pamiętliwy, nie zrzędź tylko chodź połóżmy się spać , a jutro porozmawiamy. O moim bracie też.
S:Na pewno chcesz teraz spać? Są ciekawsze rzeczy.
P:Tak idziemy spać a bawić się będziemy jak sobie wszystko wytłumaczymy.
S:Nie dasz się przekonać??
P:Nie!
S:Dobrze w takim razie się kładziemy.- przebrałem się w swój strój nocny a Paulinie dałem moją koszule. Położyliśmy się do łóżka, czułem że wypełniła się jakaś pustka we mnie.
CDN................!!