niedziela, 6 listopada 2016

Sok w Hogwarcie 3

Przed wydarzeniami z gabinetu Dumbledore`a
Rose

Czekałam pod gabinetem Snape`a dopóki ten z niego nie wyszedł by jeszcze raz dokładnie się tam rozejrzeć.

W pewnym momencie profesor go opuścił a ja ukradkiem wślizgnęłam się do środka.
Znalezienie jego sypialni było dość skomplikowanym zadaniem ,gdyż trzeba było pociągnąć za odpowiednią książkę bądź eliksir jak się później okazało było to veritaserum. 
Pokój był urządzony raczej nudnawo więc nie oglądałam go za długo.
 Od razu zabrałam się  do szukania jakichkolwiek rzeczy Pauliny. 
Do eliksiru wielosokowego wystarczy tylko jeden włos.
W końcu w szafie znalazłam szatę Gryfindoru na której był długi brązowy włos. Wzięłam go i wrzuciłam do buteleczki z wcześniej  przygotowanym wzmocnionym wywarem. 
Wzięłam łyk i od razu zaczęłam się zmieniać. Po wszystkim spojrzałam w lustro by upewnić się czy to aby na pewno był jej włos.
Wszystko było w porządku więc zostało mi tylko czekać aż wróci.

                                                                                  Snape

...Wyszedłem z gabinetu i zwróciłem się w stronę mojego poprzedniego celu, ale jak zwykle los musiał ze mnie zakpić . 
 Dopadł mnie okropny ból głowy więc postanowiłem wrócić do siebie.
 Wchodząc do środka spostrzegłem otwarte drzwi do sypialni.

 S:Panno Rose nie ma pani nic lepszego do roboty tylko szperanie w moich rzeczach!!??-nie zdążyłem jeszcze przekroczyć progu gdy zderzyłem się z żywą Pauliną.

S:..-pierwszy raz nie wiedziałem co mam powiedzieć 

P/R:Przepraszam...-Przytuliła mnie nie zastanawiając się długo odwzajemniłem uścisk.

S:Ale jak to możliwe... jakim cudem ?

P/R: Yyyy sama nie wiem,obudziłam się tu.

S: I może mi powiesz że drzwi same się otworzyły?

P/R: No przecież ty tu wchodziłeś.

S: Wiesz zapamiętałem cię jako nieco mądrzejszą osobę.

P/R: Widzisz mnie pierwszy raz od roku i już na mnie wrzeszczysz.- Przez chwilę zastanawiałem się czy właściwie rozmawiam z Pauliną.

S:Sugerujesz, że w czasie naszego związku podniosłem na ciebie głos?


P/R: Skarbie dobrze wiesz jak było-przybliżyła się jeszcze bardziej chcąc mnie pocałować.Odsunąłem się na bezpieczną odległość - O co ci chodzi.?- Jeszcze nie wiem  co się dzieje  ale to na pewno nie jest Paulina, którą znam.

S:Jest na tyle późno, że powinniśmy pójść spać.-Na twarzy "Pauliny" zobaczyłem drobny uśmiech- Ja położę się na kanapie a ty w sypialni. Dobranoc.-uciąłem rozmowę i poszedłem się przebrać do łazienki.Ona usiadła na łóżku i powoli zaczęła się rozbierać.
Chcąc porównać jej reakcje z reakcją tej Pauliny , którą pamiętam  z obecną wszedłem do pokoju gdy była naga.
Ona podeszła do mnie w ogóle się nie wstydząc i zaczęła mnie dotykać. Po irytowany rzuciłem zaklęcie odczarowujące i zobaczyłem przed sobą Rose. 

S: Panno Rose zabiega pani o lepsze oceny ?-wbiegła do łazienki.

                                                                               Rose

 Przecież ten eliksir miał działać 24 h, co ja teraz zrobię. Merlinie jak ja się z tego wytłumaczę, nie będę miała życia u niego. Owinęłam się ręcznikiem i wybiegłam z łazienki a następnie z gabinetu. Przemierzając korytarze  natrafiłam na Dumbledore'a .

D: Rose, co pani robi w środku nocy w samym ręczniku na korytarzu?

R:Wstydzę się panu o tym powiedzieć.

D: Dziecko możesz mi zaufać, ale nie rozmawiajmy tutaj zapraszam do gabinetu. Tam się ubierzesz i porozmawiamy.

R: Dobrze Panie dyrektorze. - ruszyłam za nim a w głowie miałam już ułożony plan jak zniszczyć tego starego nietoperza. Dotarliśmy na miejsce a on dał mi szaty . 

D: Dobrze to opowiedz mi co się stało.

R: Wiem że mi pan nie uwierzy ale profesor Snape podstępem zaciągnął mnie do swojej sypialni i próbował zrobić mi krzywdę - powiedziałam udając że zbiera mi się na płacz.

D: Profesor Snape, to nie możliwe. Na pewno coś źle zrozumiałaś.- musiałam go jakoś przekonać. Więc zmusiłam się do płaczu.

R: Ale to prawda gdybym nie użyła zaklęcia to źle by się to skończyło. Ledwo uciekłam.

D: Dobrze zaraz zawołam Profesora i wyjaśnimy tą sytuacje.

R: Ależ nie trzeba.

D: Spokojnie tu ci nic nie grozi.

R: Ale naprawdę już nie trzeba jest wszystko dobrze.

D: Nie lubię kiedy uczniowie okłamują mnie w tak okrutny sposób.

R: Przepraszam - wstałam i wybiegłam od razu kierując się do siebie. Po drodze minęłam jeszcze Snape'a uśmiechającego się do mnie ironicznie.


                                                                           CDN...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz