sobota, 4 marca 2017

$ Nie pożądane spotkanie.

Obudził się w środku nocy mając irytujące uczucie w głowie, myślał nad tym jeszcze chwilę, ale brzęczenie nie chciało  odejść. Czując że  jego pęcherz zaraz pęknie wstał i udał się do toalety mając nadzieję, że po drodze uda mu się zwalczyć  dolegliwości.W drodze powrotnej zamiast okrutnego dźwięku  usłyszał jedno słowo - POMOCY - rozejrzał się po pomieszczeniu wypatrując kogoś kto go wołał, - POMOCY - znów się odezwał głos  w jego głowie." U mugolaków może to jest oznaka załamania nerwowego, ale w świecie czarodziei to całkiem normalne"pomyślał.
- POMOCY - znowu, wyszedł na korytarz, w ciemności ukazał się patronus, miał on postać jednorożca. Zrobił ukłon w stronę profesora , a następnie zmierzył go wzrokiem by po chwili odejść w kierunku błonia.
Severus bez zbędnego zastanawiania  się ubrał szatę i podążył za nim. ,,Do kogo mógł należeć ten patronus??" zapytał sam siebie, Jednorożec  w pewnym momencie zaczął biec, aż do Zakazanego Lasu. Zatrzymał się przy nim, a następnie rozpłynął, - POMOCY - usłyszał ponownie w głowie.  Wszedł głębiej w ciemność, tym razem to w rzeczywistości, a nie w głowie dobiegł go krzyk.
Im był bliżej tym wyraźniej słyszał szloch - BŁAGAM -  jeszcze chwila i.... zobaczył leżącą blond włosom dziewczynę.
 Nie mógł podejść gdyż byli w okół niej śmierciożercy, skrył się za drzewem nie chcąc by go spostrzegli ponieważ jego brak agresji w stosunku jak mniema nowej uczennicy mógłby zostać odebrany jako przejaw troski, a to w sytuacji w której się znalazł jest nie pożądane.
Przez blisko pół godziny zmuszony był patrzeć jak znęcają się nad tą bogu ducha winną dziewczynką , co jakiś czas słyszał tylko błagania o pomoc, której nie mógł jej udzielić."Co robić? Co robić?" główkował się Severus...wpadł na pomysł rozproszenia oprawców. Wziął do ręki niewielki kamień i cisnął nim jak najdalej potrafił
.Czarne postacie zaczęły znikać w tak samo ciemnych kłębach dymu.
Podszedł do dziewczyny i uklęknął przy niej.

-Słyszysz mnie?-spytał, delikatnie klepiąc ją w policzek. Dziewczyna zaczęła coś mruczeć.Wziął ją na ręce i zaniósł do siebie.
Najszybciej jak tylko mógł zjawił się w swojej sypialni.
Położył nie przytomną dziewczynę na łóżku i poszedł do składziku po potrzebne eliksiry.
Uleczył ją i przebrał w swoją koszule.
 Siedział przy niej już od godziny a ona się nie budziła."Może by tak zawiadomić dyrektora?...
Nie,dopiero jak będzie przytomna". Severus pokręcił z niedowierzaniem głową"Nie dość, że przywlokłeś tu jakąś dziewczynę to jeszcze gadasz sam ze sobą. Nie ma to jak popadać ze skrajności w skrajność, Brawo!.. A jak zareagowałem za późno i ona się nie obudzi???
Och daj spokój Snape! Robisz się miękki na stare lata". Dziewczyna zaczęła się wiercić. Uchyliła oczy, rozejrzała się i znów je zamknęła, wzięła kilka głębokich oddechów i  przerwała ciszę.

-Gdzie ja jestem? Jak się tu znalazłam? Kim Pan jest? Gdzie są moje rzeczy?- Rozhisteryzowała się na dobre.

-Po pierwsze: zadajesz za dużo pytań.Po drugie: Jesteś u mnie w sypialni. Po trzecie: Przywlokłem cię tu więc powinnaś być mi wdzięczna, że cie uratowałem.Po czwarte: Nie interesuj się.Po piąte: Są bezpieczne. A teraz łaskawie przedstaw się.-Patrzył na zagubioną twarz młodej kobiety.

-Ja... A to niby dlaczego mam się przedstawić a Pan nie??? -Spytała z naburmuszoną miną.

-Bo to ty jesteś intruzem...nie ja!-warknął Snape przysuwając różdżkę do gardła nieznajomej.-Gadaj!

-Jak zabierze Pan ode mnie ten kij...to z miłą chęcią.-Severus opuścił nie co swój magiczny patyk jednak wciąż miał go w pogotowiu.-Tak lepiej. Nazywam się Sara Brown. Teraz Pana kolej.

-Zapomnij- do pokoju wszedł dyrektor.

-Severusie! Dajże dziewczynie odpocząć.-Severus złapał się za nasadę nosa i policzył w myślach do dziesięciu " Raz, Dwa, Trzy, Cztery,Pięć, Sześć, Siedem, Osiem, Dziewięć, Co za debil, Dziesięć".

-Może jeszcze powiesz jej jak mam na nazwisko?!

-Oczywiście, że tak... to nasza nowa uczennica. Saro to Profesor Severus Snape- Mistrz Eliksirów.

-Bardzo mi miło, ale czy nie mogła bym zostać przydzielona już do jakichś komnat?-Snape miał bliżej nie określony wyraz twarzy, jednak najgorsze miało dopiero nadejść.

-Ze względu na okoliczności, przez najbliższy miesiąc zostaniesz tu u Profesora.-Uświadomił ich dyrektor z dziwnym błyskiem w oku.

-Co!-Krzyknęli jednocześnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz