niedziela, 2 kwietnia 2017

$Początki zawsze są ciężkie

Jak tylko wybiła 6 Severus był już na nogach, ogarnięty i można by rzec, że wypoczęty. Zawołał skrzata i prosząc go o śniadanie usiadł przy stole. Zważywszy na wczesną godzinę postanowił nie utrudniać sobie życia budząc pyskatą panienkę. Zjadł w spokoju by w pełni usatysfakcjonowany zająć swój cenny czas na opracowanie przepisu na nowy eliksir. Tak pochłonęło go sprawdzanie i łączenie przeróżnych ingerencji, że jak skończył była trzynasta.
-Brown, obiad!-Zawołał Sarę zaraz po tym jak złożył zamówienie u skrzata.-Brown!!!- Ponowił próbę ściągnięcia dziewczyny na posiłek, dużo mu to nie dało bo nie usłyszał nawet słowa..-Cholera jasna-warknął pod nosem i skierował się w stronę sypialni Sary.
Otworzył zamaszyście drzwi i rozejrzał się po pokoju.-No oczywiście ja pracuję a ta sobie śpi w najlepsze do południa.- Wymamrotał-Już ja ci pokaże... oj tak.- Białą haftowaną chustkę zmienił w szklankę i napełnił ją lodowatą wodą. Podszedł do łóżka i chlusną nią śpiącej w twarz. Sara zerwała się do pozycji siedzącej ukazując soje atuty. Severus zapatrzył się przez dłuższą chwilę w miejsce, w które absolutnie nie powinien. Dziewczyna orientując się, że nie jest ubrana a jej Mistrzowi Eliksirów zaczynają prawie niewidocznie drgać kąciki ust odruchowo zasłoniła się kołdrą.

-Jak Pan śmiał!!!

-Wiesz, która jest godzina? Wołam cię na obiad a ty sobie śpisz jak gdyby nigdy nic! Swoją drogą właśnie potwierdziły się moje obawy, że gdyby cie popchnąć połamała byś sobie żebra. Gdzie się podziały twoje amortyzatory?-zapytał z kpiną.

-Zapewniam pana że są na swoim miejscu, a teraz niech pan wyjdzie bo chcę się ubrać.

-Tak sobie wmawiaj. Masz 10 minut.-Oznajmił i wyszedł.

-Stary, durny,....yhh. Jak ja go nie ciepie.-wymamrotała sama do siebie i zaczęła się szykować. Ubrała na siebie czarne rurki i biały zwiewny sweterek. Związała włosy w kok i poszła na obiad. Usiadła dosłownie na przeciwko niego, ani razu nie patrząc w jego stronę, zaczęła jeść. Nie była specjalnie głodna, zawsze miała problemy z apetytem dlatego też nałożyła sobie małą porcje.
Severus zauważył problemy żywnościowe Sary, no bo przecież kim by był jak by uszło to jego uwadze. Cokolwiek powodowało u niej to zaburzenie zaczęło irytować Snape'a. Sam nie wiedział dlaczego, ale coś mu mówiło, że powinien się tego dowiedzieć.

-Nie smakuje ci?-zapytał sądząc, że może się na niego ciupkę otworzy i zgasi pragnienie wiedzy.

-Nie... jest pyszne...po prostu.

-Nie chcesz nie mów, mało mnie to interesuje.-"Ty i ten twój nie wyparzony jęzor" skarcił się w myślach.

-Po prostu gdy patrze na pana odechciewa mi się wszystkiego.

-Nie tylko tobie... zajmij się lepiej swoim talerzem,bo ci przypomnę kto spał dziś całkowicie nago ukazując swoją cudowną strukturę deski.

-Jest pan bezczelny!-rzuciła sztućcami o stół, a potem Severus usłyszał tylko trzask drzwi.
                                                                            (...)
Siedział ze szklaneczką ognistej zastanawiając się jak długo ta dziewczyna może się dąsać.Od ich kłótni minęły cztery godziny a ona do tej pory nawet nie wychyliła nosa ze swojego pokoju."Jest nie obliczalna... to jest pewne. Może sobie coś zrobiła???" Wydawało mu się, że myśli za niego ktoś inny... no bo od kiedy on się zastanawia nad losem innych? Jednak myśl, że mogła by sobie coś zrobić i to w dodatku w jego komnatach gdy on miał się nią zajmować... a potem niechybna powolna śmierć z rąk tego Dropiarza, zmusiła go do sprawdzenia czy wszystko porządku. Wstał i powolnym krokiem podszedł do drzwi. Zapukał trzy razy.

-Panno Brown!?-powtórzył czynność jeszcze pięć razy i zaczął się denerwować-Panno Brown proszę natychmiast otworzyć!..Panno Brown... to pani ostatnia szansa... jeżeli pani nie wyjdzie to ja po panią wejdę... a wtedy nie będzie już tak kolorowo!!!-wygłosił przemowę i wdarł się do pomieszczenia. Rozejrzał się ale nie znalazł w nim dziewczyny, zajrzał jeszcze do toalety i wrócił do sypialni. W tedy zauważył, że drzwi od szafy były lekko uchylone, podszedł do nich i otworzył na oścież. Siedziała w samym rogu  z pokulonymi nogami.

-Co ty sobie wyobrażasz? Od czterech godzin nawet nie pokazałaś, że żyjesz. Jak...

-Miał pan kiedyś tak, że nawet rodzice Pana nie doceniali?-Przez chwile Severusa zamurowało lecz szybko się zreflektował.

-A co to ma do rzeczy?-dziewczyna nawet nie reagowała na pytanie i mówiła dalej.

-Bo ja tak... i ciągnie się to za mną nawet teraz. Nigdy nie słyszałam dobrego słowa o sobie. To nie tak, że chciała bym by mnie wszyscy chwalili... po prostu chciała bym żeby czasem ktoś zauważył moje starania.-Patrzył na nią z delikatnie rozchylonymi ustami. Nie był przygotowany na takie wyznanie. Całkowicie go zaskoczyła.

-Życie nie jest sprawiedliwe...nic na to nie poradzimy. Najważniejsze jest to by nie pokazywać swoich słabości, gdy ich nie widzą trudniej jest cię złamać, ale jak znajdą choć jedną...zabijają od środka. To jest bardzo powolna i bolesna śmierć.-Dziewczyna otarła łzy rękawem, wstała i jak gdyby nic przytuliła go.

-CO ty...

-Wiem,wiem mam się odsunąć bo jeszcze pan coś złapie.

-Z ust mi to wyjęłaś.-Prychnął rozbawiony i wskazał jej ręką wyjście-Chodź. Jest jeszcze masa rzeczy do zrobienia.
                                                                               CDN...


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz