środa, 28 grudnia 2016

Sok w Hogwarcie.6

 Chciałem w spokoju pomyśleć na świeżym powietrzu, ale nie bo po co przecież można wiecznie mnie denerwować, nie dość że mam problemy z Pauliną to jeszcze on musiał się tu przypałętać.

...:Witam cię Severusie, dawno się nie widzieliśmy.







                                                                                       Snape

S:I wolałbym aby tak pozostało, jakoś nie tęskniłem. - popatrzyłem na niego z o brzydzeniem.

...:A widzisz ja za tobą bardzo, i dlatego tu jestem- otaczają mnie sami idioci.

S:Nie da się nie zauważyć. Jak zwykle pojawiasz się tam gdzie cię być nie powinno.

...:A ja uważam że odgrywam najbardziej istotną rolę w tym przedstawieniu.

S:Życzę więc połamania nóg. -powiedziałem, odwróciłem się i odszedłem w swoją stronę a ten debil niech też wraca do siebie bo nie ręczę za moją różdżkę.

...:Jeszcze się zobaczymy.

S:Och tak już się boję-Odkrzyknąłem.

Otwierając drzwi od mojej komnaty zauważyłem że Paulina znowu coś pisze na skrawku jakiegoś pergaminu.

S:Co robisz?

P:Nic specjalnego- powiedziała, szybko odłożyła to co trzymała w ręku do szuflady w biurku. Jednakże zapomniała że to MOJE biurko. Podszedłem do niego i patrząc jej w oczy otworzyłem wcześniej wspomnianą szufladę.

"Wszystko idzie zgodnie z planem, łyknął haczyk jak rybka chlebek. Niczego nie podejrzewa, spędziłam z nim noc i wszystkie wspomnienia wróciły. Ale nie dam się złamać, nie omami mnie swoimi gierkami i tymi pięknymi oczami i tą swoją idealnością. NIE koniec muszę działać szybko bo sama wpadnę w własną sieć.

S:Mówisz, że musisz działać ?? Więc ja  ułatwię ci sytuację i mogłabyś już wyjść gdyż za chwilę będę miał spotkanie z Panną Rose.


P: Może zapomniałeś ale chwilę wcześnie kochaliśmy się namiętnie a ten świstek nic nie znaczy.

S:Oczywiście że nie, a teraz żegnam.

P:No pewnie, teraz kolejną niewinną uczennice weźmiesz w obroty?

S:Rose wcale nie jest taka niewinna, sama pcha mi się do łóżka, do tej pory byłem ci wierny. W przeciwieństwie do niektórych tutaj, ale nie będę wskazywał palcem.

P:Chcesz mi powiedzieć że cię zdradziłam ??

S:Nie, sam się zdradziłem!!!

P:W takim razie wychodzę!

S:Tylko nie zapomnij zamknąć drzwi. I zabrać swoich rzeczy z mojej szafy .- wyszła trzaskając drzwiami, ignorując moje polecenie o swoich ubraniach.

Paulina

Nie mogę w to uwierzyć. Jak on mógł? Przecież nic takiego nie zrobiłam. Jeszcze teraz będzie się gźdźił z tą swoją Rose, wiedziałam że mnie zdradza. 

Przerwałam swoje przemyślenia pukając do drzwi dormitorium Gryfindoru.

L: Paulina? Co ty tu robisz... czy ty nie miałaś być przypadkiem martwa, czy coś ??

P: To długa historia, wpuścisz mnie ? 

L: Pewnie wchodź.

Ser: Paulina, żyjesz !?

P: Jak widać. I w ogóle  co ty tu robisz?

Ser:Ja... a ty nie powinnaś przypadkiem być ze swoim Severus`kiem ???

P:Możesz być z  siebie dumny, rozstaliśmy się...

Ser; Och jak mi  przykro.

L: Zamknij się!

P:Dajcie spokój, przestańcie się kłócić!! Luna dasz radę mnie potajemnie przenocować, rano pójdę do Dumbledora i wyjaśnię mu sytuację.

Ser:I co  mu powiesz?? Że zmartwychwstałaś, albo że wyszłaś z grobu na spacer??

P:Nie, powiem mu że uciekłam z miejsca w którym był Voldemort, i że potrzebuje pomocy bo Snape nie może mi już jej zapewnić.

Ser:Jasne a on o nic nie zapyta i tak po prostu ci pomoże. Już to widzę.

P:Oczywiście że tak będzie, zawsze tak było.

Ser:Mhm...


                                                                               Snape



Godzinę po wyjściu Pauliny do mojego gabinetu ktoś zapukał. Po otworzeniu drzwi spostrzegłem Panienkę Rose.

S:W czym mogę pomóc??

R:Chciałabym żeby wytłumaczył mi pan zagadnienie z eliksirów.

S:Wydaje mi się że Pani  już się niczego nie nauczy. A teraz żegnam, gdyż zajmujesz mi czas wolny, a i nie prowadzę korepetycji. Dla nikogo. - chciałem już zamknąć drzwi ale Rose mi w tym przeszkodziła.

R:Proszę, to nie zajmie dużo czasu.

S:Uważam inaczej, do widzenia.

R:Tylko chwilka, naprawdę mi zależy.

S:Dobrze ale zaraz po tym usunie się pani z mojego życia, przynajmniej do czasu lekcji. Chyba że wcześniej zrezygnujesz z moich zajęć.- wszedłem w głąb pokoju zapraszając tam Rose.
 - To czego nie rozumiesz??

Nic się nie odezwała tylko pokazała mi pergamin  z pracą domową. Zacząłem tłumaczyć jej najprostsze zagadnienia.

Po godzinie gadania do niej myślałem że nic gorszego spotkać mnie nie może, to pewnie kara za
moje grzechy. Służba u Voldemorta była lepsza. To dziecko nie ma za grosz mózgu.

S:Czy mogła byś skupić się na zadaniu, a nie gapić się na mnie jak cielę w malowane wrota??

R:Przepraszam ale ma pan takie piękne oczy,  że nie mogę oderwać od nich wzroku.

S:Takie ckliwe teksty zachowaj do swojego pamiętniczka, a teraz skoro z tego i tak nic nie będzie to wracaj do siebie. - już chciałem wstać, ale ta małpa była szybsza i po prostu wepchnęła mi język do ust. Na początku chciałem ją odepchnąć, lecz zrezygnowałem z tego pomysłu. Skoro sama chciała.
Całowaliśmy się dosyć długo, gdy w końcu zaprzestaliśmy tej czynności Rose odezwała się pierwsza.

R:To... było niesamowite. Takie...takie ekscytujące.

S:Tak, bardzo.Więc możesz już iść do siebie. Żegnam.

R:Ale jak to?? Myślałam że zostanę na noc.

S:Jak widać myślenie nie jest pani mocną stroną.

R:Nie możesz tego zrobić!!

S:Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu, a po drugie mogę jak widać.

R:Powiem wszystko dyrektorowi!

S:Proszę bardzo, ale proponowałbym pójść jutro. Dyrektor pewnie już śpi.

R:Nienawidzę cię!!

S:Nie ty jedna. A teraz wyjdź bo chcę się położyć.

R:Jeszcze z tobą nie skończyłam. - wyszła trzaskając drzwiami, zanim zdążyłem coś odpowiedzieć. Kiedy nareszcie zostałem sam, rozebrałem się, a następnie położyłem do łóżka.



                                                                        Paulina


Wstałam przed śniadaniem i od razu udałam się do dyrektora. Będąc przy chimerze wypowiedziałam hasło i weszłam na górę. Zapukałam do drzwi a po usłyszeniu zaproszenia wkroczyłam do pomieszczenia.

D:Paulino jak miło cię widzieć. - przywitał mnie z dobrotliwym uśmiechem.

P:Pan wiedział że jestem w zamku. Prawda??

D:Cóż jestem tu dyrektorem, dbanie o dobro uczniów to mój obowiązek.

P:Ta, przed panem nic się nie ukryje. Ale nie przyszłam na plotki, muszę z panem poważnie porozmawiać.

D:Dobrze, a więc słucham.

P:Bo ja chciała bym dalej uczyć się w Hogwarcie, ale nie wiem czy jest taka możliwość.

D:Oczywiście że jest. Lecz musisz odpowiedzieć na moje pytania. I to uczciwie.

P:Zgoda.

D:Dobrze, więc kto wie że wróciłaś??

P:Profesor Snape, Luna i Serafin.

D:A powiedz mi gdzie byłaś i jak udało ci się wrócić??

P:Byłam jakby zawieszona w czasoprzestrzeni, ale nie wiem jak zdołałam się wydostać. Tak jakby straciłam przytomność, następnie obudziłam się w pokoju Severusa.

D:I to wszystko??

P:Tak.

D:Dobrze, w takim razie pojawisz się na dzisiejszym posiłku, natomiast wszystkim będziesz mówiła że musiałaś odpocząć ze względu na stres i brzemię którym jesteś obarczona. Będziesz na jednym roku z twoimi przyjaciółmi. A zamieszkasz z Panienką  Luną. Prosił bym cię również abyś nie chodziła sama nigdzie... w nocy również . Teraz musisz mi wybaczyć ale mam ważną sprawę do załatwienia, a ty powinnaś przygotować się do uczty.

P:Oczywiście, do widzenia.

Wyszłam z pokoju i udałam się do mojego dormitorium, po czym razem z Luną poszłyśmy do wielkiej sali. Dumbledore wytłumaczył zaistniałą sytuacje, miny uczniów były bezbłędne. Po zjedzeniu wróciłyśmy na chwilę do swoich pokoi, by następnie iść na eliksiry.

Wchodząc do klasy zarobiłam zirytowany wzrok Snape"a .

S:Minus dziesięć punktów dla Gryfindoru.

P:Za co?!

S:Za spóźnianie się i jeszcze raz tyle za pyskowanie. Mam kontynuować czy usiądziesz?

L:Chodź, i przestań się kłócić.- co za irytujący koleś, ale ponieważ nie chciałam stracić więcej punktów grzecznie usiadłam przy naszej ławce.

                                                                      
                                                                               Snape


Merlinie czy ona da mi kiedyś spokój? Od progu odjąłem jej i tej Lunie punkty co by nie myślała że będzie miała fory. Gdy się z nimi uporałem wróciłem do lekcji.

S:Dziś na lekcji może się czegoś nauczycie. Otwórzcie podręczniki na stronie 156 i do roboty.

P:A nie wytłumaczy profesor na czym ten eliksir polega??

S:Powinnaś już wiedzieć co nieco, poza tym wszystko ma pani w książce. - powiedziałem nie zwracając już na nią uwagi zacząłem sprawdzać zaległe sprawdziany . Od czasu do czasu spoglądając na Paulinę. Jednocześnie zauważyłem że Rose ciągle się na mnie gapi.
- Panno Rose proszę się zająć swoim kociołkiem żebyśmy nie wylecieli w powietrze.

Pod koniec lekcji sprawdziłem to co stworzyli. Większości postawiłem mierny.tylko jedna osoba dostała wybitny. Mam klasę samych cymbałów.
Skończyłem lekcję i poszedłem do sypialni po czym usiadłem w fotelu. Zacząłem czytać od nowa zapiski Pauliny, ale przeszkodziło mi pukanie do drzwi.



                                                                                      CDN...














































niedziela, 4 grudnia 2016

Sok w Hogwarcie 5

                                                                            Paulina

Obudziłam się sama w łóżku, rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam Snape'a czytającego kawałek pergaminu - w swoim fotelu.

P:Wcześnie wstałeś?- posłałam mu DELIKATNY uśmiech.

S:Jak widać.

P:Wstałeś dziś lewą nogą, czy co?

S:Jak widać.- spojrzał na mnie z kpiną. Podeszłam do niego, wyrwałam pergamin rzucając go na podłogę i usiadłam na nim okrakiem.

P:Powinieneś siedzieć w łóżku i mnie tulić oraz rozpieszczać, a nie czytać  jakieś starocie.

S:A ty powinnaś uważać bo twoje prośby mogą się spełnić. :)

P:Czekam profesorze .                                                                                

                                                                         Snape


Byłem trochę zaskoczony śmiałością Pauliny, ale kim że jestem aby jej odmawiać. Podniosłem się razem z nią z fotela i rzuciłem ją na łóżko.

P:Ktoś się tu rozochocił.

S:Nie po prostu mi ciążyłaś.-uśmiechnąłem się wrednie. Ona natomiast złapała mnie za kark i przyciągnęła do pocałunku..

P:Chociaż teraz mógłbyś być miły.

S:Czy uważasz że nie jestem??

P:Nie no co ty.- przerwałem jej kolejnym pocałunkiem, bo ja tak dalej by było to nie skończyła by gadać. Zdjąłem jej bluzkę i zacząłem pieścić pierś. Pomału obcałowywałem sobie drogę do jej najbardziej intymnego miejsca.
Sprawiałem jej przyjemność dopóki nie uznałem że jest gotowa. Wszedłem w nią powoli by później zacząć się coraz szybciej poruszać. Gdy było po wszystkim leżeliśmy obok siebie na łóżku, Paulina była wtulona we mnie i uśmiechała się.

S:I co zadowolona?

P:Usatysfakcjonowana.

S:Dobrze, skoro sport mamy zaliczony to przejdźmy do rozmowy.

P:A o czym chcesz rozmawiać?

S:O tym co robiłaś jak byłaś martwa? I gdzie byłaś?

P:A co ty taki wścibski?

S:A co ty taka pyskata? - musiałem się dowiedzieć, nie byłem pewny czy to co było napisane na tym skrawku pergaminu to prawda. Wstałem, jako tako się ubrałem i pozbierałem porozrzucane kartki.

P:A ty dokąd? - odwróciłem się w jej stronę.

S:Skoro nie chcesz rozmawiać to trudno zmuszać cię nie będę. - wyszedłem z sypialni, przebrałem się jeszcze w swój zwyczajny strój, po czym poszedłem do wierzy astronomicznej.
 Na miejscu przeczytałem tekst jeszcze raz, nie mogłem uwierzyć w to co ona tam wypisała.
Usłyszałem kroki, szybko schowałem zapiski.

R:Nie przypuszczałam, że pana tu znajdę.

S: O bosze....jeszcze tej mi tu brakowało- wymamrotałem..

R: Chciałam, pana przeprosić za tą sytuacje która miała miejsce między nami.

S:Coś jeszcze? Nie? To do widzenia.- po chwili  odwróciłem od niej wzrok, ona natomiast podeszła do mnie.

R: Niech mnie pan nie zbywa...

 S:Ja pani nie zbywam, tylko dyskretnie ignoruje.- pocałowała mnie.
 W tym momencie wbiegła Paulina.

 Paulina

Pobiegłam za Snape`m . Obserwowałam go chwile, aż weszła Rose przez moment nic się nie działo dopóki go nie   pocałowała. Myślałam, że wyjdę z siebie. Wybiegłam z ukrycia.
Pociągnęłam tą szmatę za włosy i zaczęłam się z nią szarpać

S:Paulina!!!

P:Ty się już lepiej nie odzywaj- powiedziałam przez zęby uderzając Rose w twarz.

                                                                                Snape

 S: jak ty się do mnie odzywasz-rozdzieliłem je. Chwyciłem Paulinę za  ramię i  zaprowadziłem ją do pokoju.

P: Na chwilę zostawić cie samego, i od razu jakaś pusta panienka zawraca ci w głowie.

S: Panna Rose owszem jest pusta, ale mi  jak na razie w głowie Nie  zawróciła! -podniosłem głos

P: To podaj mi powód dla, którego włożyłeś jej język do ust!

S:Ja ci powiem czemu wkładałem jej język do ust jak ty mi powiesz gdzie byłaś i co robiłaś jak  byłaś martwa

P:Nie twój interes.!

S:Twój też!

P:Jesteś beznadziejny! - wyszła do łazienki i trzasnęła drzwiami. Ja natomiast przebrałem się tam gdzie stałem, a następnie położyłem do łóżka. Kiedy zacząłem zasypiać obok mnie położyła się Paulina. Bez słowa odpłynęliśmy do krainy  Morfeusza, a przynajmniej tak myślałem do póki ona nie wstała i wyszła. Poszedłem za nią lekko się skradając, wyszliśmy na błonia, a następnie do zakazanego lasu. Gdy tam dotarliśmy zobaczyłem coś co zapamiętam do końca życia. Paulina całowała się namiętnie z jakąś zakapturzoną postacią. Gdy przestali zaczęli o czymś rozmawiać, chciałem wiedzieć o czym  ale nie mogłem podejść bliżej ponieważ zauważyli by mnie. Po krótkiej chwili stwierdziłem że dalsze siedzenie w krzakach i patrzenie jak Paulina mnie zdradza jest poniżej mojej godności. Szybko wróciłem do swojego pokoju i położyłem się z powrotem do łóżka jak gdyby nigdy nic.
Po godzinie Paulina wróciła i położyła się obok, całując mnie w polik. Udałem że się przebudziłem  i spojrzałem na nią.

S:Czemu nie śpisz i masz liście we włosach ??

P:Nie mogłam spać i trochę wyglądałam przez okno. - uśmiechnęła się radośnie, potrafiła dobrze odegrać swoją rolę, nie powiem, ale jeżeli o to chodzi to z moim doświadczeniem  nie miała szans. Lata praktyki robiły swoje, a ona chyba nie zdawała sobie z tego sprawy.
Przysunąłem ją do siebie całując niemal że od razu
Pieściłem jej piersi zjeżdżając ręką powoli w dół chwilę później już sprawiałem jej niewyobrażalną przyjemność jednocześnie przygotowując na dalsze zabawy. Jęczała dosyć głośno i miałem nadzieję że nie zbyt donośnie. Rozgrzewałem ją nigdzie się nie spiesząc. Pomimo tego co widziałem w zakazanym lesie, nie miałem zamiaru robić jej krzywdy. Mimo wszystko jednak coś do niej czułem, jednakże nie do końca wiedziałem  co. Przerwałem swoje myśli i skupiłem się na aktualnie  wykonywanej czynności. Paulina była wystarczająco przygotowana więc już bez większego ociągania się wszedłem w nią.
Po skończonym stosunku leżeliśmy obok siebie, Paulina na mojej klatce piersiowej, a ja obejmowałem ją ramieniem. W pewnym momencie poczułem jak coś mokrego kapie mi w miejscu gdzie leży Shine, domyśliłem się, że to łzy jednakże nie miałem potrzeby pytania o co chodzi. Odpowiedź raczej by mnie nie zadowoliła, a resztę nocy chciałbym spędzić względnie spokojnie.
Wstałem, pocałowałem ją w czoło, ubrałem się i wyszedłem bez słowa. Chciałem w spokoju pomyśleć na świeżym powietrzu, ale nie bo poco przecież można wiecznie mnie denerwować, nie dość że mam problemy z Pauliną to jeszcze on musiał się tu przypałętać.

...:Witam cię Severusie, dawno się nie widzieliśmy.

CDN...


                                                              

środa, 9 listopada 2016

Sok w Hogwarcie 4

Snape


Idąc korytarzem, przebiegła obok mnie Rose. Głupia dziewucha. 
Na zewnątrz zrobiło się zimno i ciemno. Przez okno dostrzegłem, że ktoś szwenda się po placu.
Postanowiłem to sprawdzić.

S: Chłopcze.- Powiedziałem stojąc za nim.

E:Przestraszyłeś mnie. Ty pewnie jesteś Severus Snape jak mniemam.-Zmierzyłem go wzrokiem.

S: Owszem, ale nie pamiętam żebyśmy przechodzili na ty. I kim Ty jesteś?

E:No tak wybacz. Jestem Endriu, brat Pauliny. Chcę ją uratować, a ty musisz mi w tym pomóc.

S:Panna Shine nie wspominała, że ma brata. A ja nic nie muszę.

E:Mówiła mi, że taki jesteś.

S: A ja mówiłem żebyś nie mówił do mnie na ty.

E:Żeby uratować Paulinę trzeba mnie zabić.

S: Nawet nie wiesz o co prosisz.

E:Nie rozumiesz to jedyne wyjście-uczepił się mojej szaty.

S: Z miłą chęcią, ale nie jestem mordercą- uśmiechnąłem się ironicznie.

E:Nie wiem co Paulina w tobie widzi, skoro nawet nie chcesz jej uratować.

S:Co ty możesz o mnie wiedzieć? Pojawiasz się  znikąd i śmiesz mnie oceniać? Nie wiesz tego co ja, więc nie masz prawa mówić, że nie chcę jej uratować.

E:W takim razie zrób to. Nie masz się czego bać, ona wie o moim poświęceniu.

S:Ja się niczego nie obawiam i jeżeli tak to widzisz to zgoda ale chodźmy w głąb  zakazanego lasu . A poza tym powtarzam po raz kolejny że dla ciebie jestem profesorem i tak masz się do mnie zwracać. - zbliżaliśmy się do środka lasu, gdy Endriu zatrzymał się.

E:Zróbmy to tutaj.

S:Zgoda, jesteś gotowy?

E:Tak!!

S:Avada Kedavra ! - padł na ziemię bez życia. Rozejrzałem się dookoła , nie zauważyłem niczego podejrzanego. Pauliny jak nie było tak nie ma, widocznie mnie okłamał. Tylko co ja mam teraz z nim zrobić. Pochowałem Endriu i wróciłem do zamku.
Wszedłem do gabinetu, a następnie do mojej prywatnej komnaty. Otworzyłem  przejście do sypialni , moim oczom ukazała się ŻYWA Paulina siedząca na łóżku.

P:Severusie.

S:Jeżeli to jest kolejny żart Panno Rose to wiedz ,że masz problemy. - spojrzałem na nią groźnie.

P:Nie poznajesz mnie?- powiedziała do mnie z wyrzutem.

S:Bardzo śmieszne, a teraz wynocha. - czy ona nie zna granic?

P:Snape albo zaraz przestaniesz się wygłupiać albo wracam z powrotem.

S:...-łzy napłynęły mi do oczu.

 Stałem tak jeszcze przez chwile , Paulina podeszła do mnie i strzeliła mi w pysk.

S:Paulina! Minus 50 , jak mogłaś mnie uderzyć?

P:Nie uderzyła bym cię gdybyś od początku się ogarną. A poza tym nie możesz mi odjąć punktów , ja nie żyje od roku w związku z czym nie chodzę do Hogwartu . - uśmiechnęła się i
mocno mnie przytuliła. - Tęskniłam za tobą.

S:Tak, za mną i moją gburowatością? - odwzajemniłem uścisk.

P:Jesteś bardzo pamiętliwy, nie zrzędź tylko chodź połóżmy się spać , a jutro porozmawiamy. O moim bracie też.

S:Na pewno chcesz teraz spać? Są ciekawsze rzeczy.

P:Tak idziemy spać a bawić się będziemy jak sobie wszystko wytłumaczymy.

S:Nie dasz się przekonać??

P:Nie!

S:Dobrze w takim razie się kładziemy.- przebrałem się w swój strój nocny a Paulinie dałem moją koszule. Położyliśmy się do łóżka, czułem że wypełniła się jakaś pustka we mnie.

 
                                                                             CDN................!!

niedziela, 6 listopada 2016

Sok w Hogwarcie 3

Przed wydarzeniami z gabinetu Dumbledore`a
Rose

Czekałam pod gabinetem Snape`a dopóki ten z niego nie wyszedł by jeszcze raz dokładnie się tam rozejrzeć.

W pewnym momencie profesor go opuścił a ja ukradkiem wślizgnęłam się do środka.
Znalezienie jego sypialni było dość skomplikowanym zadaniem ,gdyż trzeba było pociągnąć za odpowiednią książkę bądź eliksir jak się później okazało było to veritaserum. 
Pokój był urządzony raczej nudnawo więc nie oglądałam go za długo.
 Od razu zabrałam się  do szukania jakichkolwiek rzeczy Pauliny. 
Do eliksiru wielosokowego wystarczy tylko jeden włos.
W końcu w szafie znalazłam szatę Gryfindoru na której był długi brązowy włos. Wzięłam go i wrzuciłam do buteleczki z wcześniej  przygotowanym wzmocnionym wywarem. 
Wzięłam łyk i od razu zaczęłam się zmieniać. Po wszystkim spojrzałam w lustro by upewnić się czy to aby na pewno był jej włos.
Wszystko było w porządku więc zostało mi tylko czekać aż wróci.

                                                                                  Snape

...Wyszedłem z gabinetu i zwróciłem się w stronę mojego poprzedniego celu, ale jak zwykle los musiał ze mnie zakpić . 
 Dopadł mnie okropny ból głowy więc postanowiłem wrócić do siebie.
 Wchodząc do środka spostrzegłem otwarte drzwi do sypialni.

 S:Panno Rose nie ma pani nic lepszego do roboty tylko szperanie w moich rzeczach!!??-nie zdążyłem jeszcze przekroczyć progu gdy zderzyłem się z żywą Pauliną.

S:..-pierwszy raz nie wiedziałem co mam powiedzieć 

P/R:Przepraszam...-Przytuliła mnie nie zastanawiając się długo odwzajemniłem uścisk.

S:Ale jak to możliwe... jakim cudem ?

P/R: Yyyy sama nie wiem,obudziłam się tu.

S: I może mi powiesz że drzwi same się otworzyły?

P/R: No przecież ty tu wchodziłeś.

S: Wiesz zapamiętałem cię jako nieco mądrzejszą osobę.

P/R: Widzisz mnie pierwszy raz od roku i już na mnie wrzeszczysz.- Przez chwilę zastanawiałem się czy właściwie rozmawiam z Pauliną.

S:Sugerujesz, że w czasie naszego związku podniosłem na ciebie głos?


P/R: Skarbie dobrze wiesz jak było-przybliżyła się jeszcze bardziej chcąc mnie pocałować.Odsunąłem się na bezpieczną odległość - O co ci chodzi.?- Jeszcze nie wiem  co się dzieje  ale to na pewno nie jest Paulina, którą znam.

S:Jest na tyle późno, że powinniśmy pójść spać.-Na twarzy "Pauliny" zobaczyłem drobny uśmiech- Ja położę się na kanapie a ty w sypialni. Dobranoc.-uciąłem rozmowę i poszedłem się przebrać do łazienki.Ona usiadła na łóżku i powoli zaczęła się rozbierać.
Chcąc porównać jej reakcje z reakcją tej Pauliny , którą pamiętam  z obecną wszedłem do pokoju gdy była naga.
Ona podeszła do mnie w ogóle się nie wstydząc i zaczęła mnie dotykać. Po irytowany rzuciłem zaklęcie odczarowujące i zobaczyłem przed sobą Rose. 

S: Panno Rose zabiega pani o lepsze oceny ?-wbiegła do łazienki.

                                                                               Rose

 Przecież ten eliksir miał działać 24 h, co ja teraz zrobię. Merlinie jak ja się z tego wytłumaczę, nie będę miała życia u niego. Owinęłam się ręcznikiem i wybiegłam z łazienki a następnie z gabinetu. Przemierzając korytarze  natrafiłam na Dumbledore'a .

D: Rose, co pani robi w środku nocy w samym ręczniku na korytarzu?

R:Wstydzę się panu o tym powiedzieć.

D: Dziecko możesz mi zaufać, ale nie rozmawiajmy tutaj zapraszam do gabinetu. Tam się ubierzesz i porozmawiamy.

R: Dobrze Panie dyrektorze. - ruszyłam za nim a w głowie miałam już ułożony plan jak zniszczyć tego starego nietoperza. Dotarliśmy na miejsce a on dał mi szaty . 

D: Dobrze to opowiedz mi co się stało.

R: Wiem że mi pan nie uwierzy ale profesor Snape podstępem zaciągnął mnie do swojej sypialni i próbował zrobić mi krzywdę - powiedziałam udając że zbiera mi się na płacz.

D: Profesor Snape, to nie możliwe. Na pewno coś źle zrozumiałaś.- musiałam go jakoś przekonać. Więc zmusiłam się do płaczu.

R: Ale to prawda gdybym nie użyła zaklęcia to źle by się to skończyło. Ledwo uciekłam.

D: Dobrze zaraz zawołam Profesora i wyjaśnimy tą sytuacje.

R: Ależ nie trzeba.

D: Spokojnie tu ci nic nie grozi.

R: Ale naprawdę już nie trzeba jest wszystko dobrze.

D: Nie lubię kiedy uczniowie okłamują mnie w tak okrutny sposób.

R: Przepraszam - wstałam i wybiegłam od razu kierując się do siebie. Po drodze minęłam jeszcze Snape'a uśmiechającego się do mnie ironicznie.


                                                                           CDN...


piątek, 4 listopada 2016

Sok w Hogwarcie 2 (zaginiony rozdział)

                                                                                 Snape


Wróciłem do gabinetu w którym zastałem Rose szperającą w moich rzeczach.

S:Może mi pani wyjaśnić panno Rose co pani tu robi?

R:Chciałam posprzątać, ta półka taka zakurzona.-przetarła dłonią po krawędzi półki.

S: Dobrze w takim razie posprząta pani cały mój gabinet wraz z korytarzami a przypilnuje tego pan Filch.

R:Ale to nie sprawiedliwe.

S:Czy uważasz mnie za idiotę?

R:Nie ale wydaje mi się, że za dużo  czasu spędza pan przy eliksirach, szkodzą panu.

S:Jesteś tak samo bezczelna i głupia jak twój ojciec. W nagrodę wyczyścisz też kociołki po pierwszoroczniakach a proszę mi uwierzyć ale są gorsi niż rocznik twoich rodziców.

 R: Myślisz,że możesz tak ze mną pogrywać?

S:To my w coś gramy? Jeżeli tak to właśnie to zakończyłem-powiedziałem siadając w fotelu.

R:Wiem, że pan na mnie leci.

S:Ta brudna podłoga jest bardziej atrakcyjna od ciebie panno Rose.

R: Darował byś sobie te podchody i po prostu mnie pocałował.

S: Mam wrażenie że rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach i myślę że powinniśmy to zakończyć.

R:Myślisz, że nie wiem o twoim romansiku z Pauliną?

S:Wiesz, o tym to już wszyscy wiedzą.- odwróciła się z zamiarem wyjścia-A -10 za pyskowanie, -20 za niesubordynacje, - 30 za wtykanie nosa w nie swoje sprawy i -50 bo cię nie lubię.- uśmiechnąłem się w sposób który doprowadza uczniów do omdleń ewentualnie do palpitacji serca.
Wstałem z fotela żeby wziąć książkę i podszedłem do  kanapy. Ledwo zdążyłem usiąść a w pokoju zrobiło się zimno. W tej chwili pojawiła się przede mną niewyraźna zjawa Pauliny.

P:Szukaj w dziale ksiąg zakazanych. - powiedziała to i rozpłynęła się. Natychmiast zerwałem się i poszedłem tam gdzie mi powiedziała.
Byłem już niedaleko, ale drogę zastawił mi Dumbledore.

D:Severusie dobrze cię widzieć ,czy robisz aktualnie coś ważnego?

S:Nie skądże, w czym mogę pomóc?

D:Chciałbym z tobą porozmawiać w moim gabinecie.
Poszedłem za nim bo oczywiście muszę być na każdy jego rozkaz. Jak jakiś nędzny pies.

Weszliśmy do pomieszczenia.Dyrektor od razu przeszedł do rzeczy.

D:Myślałem, że to zostanie między naszą trójką

S:Przepraszam ale co zostanie?

D: Twój "związek" z Pauliną.

 S: To chyba już nie jest żadną tajemnicą.

D:Zwłaszcza jak rozmawiasz o tym z uczennicami.

S:  Skąd dotarły do ciebie takie informacje.

D:Nie ważne skąd ważne, że dotarły- Ach ta filozofia dropsów.

S:To sprawdź swoje informacje jeszcze raz a ja niestety muszę już iść.- Wyszedłem z gabinetu kierując się w stronę mojego wcześniejszego celu, ale znów los musiał ze mnie zakpić.




                                   

czwartek, 3 listopada 2016

"Sok w Hogwarcie"

W poprzedniej części 

Paulina ginie podczas próby zamordowania Voldemorta i jego zwolenników, ostatecznie wykańcza go profesor Dumbledore.
Na grobie Pauliny Snape wyznaje Dumbledore`owi, że jej nie kochał :(



_____________________________________________________________________________________

                                                                                                                                  12 miesięcy później.


Snape 

Mam dziś korepetycje z panną Rose. Mam ją czegoś nauczyć. 
  Od kilkunastu miesięcy przechadzam się na grób Pauliny żeby zostawić jej kwiat i znicz. Wmówiłem sobie, że jej nie kochałem ale tak na prawdę mi jej brakuje. Wiem, że to co wyznałem nad jej grobem było okrutne... 
  
Myśl przerwało mi pukanie do drzwi.

S: Proszę!- powiedziałem podniesionym tonem, poprawiając się w fotelu.
 Do gabinetu weszła wcześniej wspomniana Rose- córka Grenger i Wesley`a jak by nie mogli zakończyć swojego rodu. Jest tak samo głupia i bezwartościowa jak jej ojciec.

R: Mam nadzieje, że w niczym nie przeszkodziłam.

S: Nie... skądże ale mam nadzieję, że nie zmarnuje Pani mojego cennego czasu więcej niż potrzeba.- Wskazałem wzrokiem na krzesło obok mnie.
Rose usiadła i niby przez przypadek otarła się o moją nogę.
Przez godzinę tłumaczyłem jej specyfikę eliksirów lecz do tego głupiego rudzielca nic nie dociera.

R: Nie chcę się wtrącać ale jak się pan czuje po stracie Pauliny- popatrzyła się na mnie.

S: Myślę, że powinnaś zainteresować się swoimi sprawami na przykład nie zdanymi SUM-ami- odpowiedziałem mierząc ją wzrokiem.- Myślę, że powinnaś już iść.

R: Nie chciałam Pana profesora urazić.

S:Ale uraziłaś, w nagrodę odejmuje Ci 20pkt  za obrazę nauczyciela-  rzekłem podniesionym tonem.

Dziewczyna wstała i wyszła z pośpiechem, a ja zdecydowałem się przejść na grób Pauliny.
   Usiadłem na ławce i wpatrywałem się w ruchome zdjęcie na nagrobku, nagle poczułem zimny dotyk na moim ramieniu, zerwałem się jak oparzony. Po chwili ujrzałem Paulinę, która z uśmiechem wpatrywała się we mnie.

P: Przestraszyłeś się mnie?- stałem osłupiały i nie mogłem oderwać od niej wzroku.- Tęskniłam za tobą Severusie.

S:Ale jak to możliwe?

P:Pomóż mi Severusie proszę tam gdzie trafiłam, jest zimno i strasznie- nie spodziewanie zaczęła się rozpływać 

S: Poczekaj- wymamrotałem ale było już za późno.

CDN

 

Info któreś tam XD

Wiemy że nasze ostatnie rozdziały nie były za bardzo fajne dlatego też 2 część idź do pubu zamów sok pomarańczowy pojawi się niedługo i zapraszamy do wattpad   https://www.wattpad.com/user/XiaoLan323
a na razie nie przejmujecie się tymi ostatnimi rozdziałami nowej opowieści. 




niedziela, 18 września 2016

info

Kontynuacja pierwszego opowiadania pojawi się za niedługo a kolejny rozdział tego obecnego  już niebawem

środa, 27 lipca 2016

opis postaci

  Alan Rickman 




Spokojny, zaborczy, kochający,żartobliwy i przystojny mężczyzna. Chyba nie muszę wam go opisywać. :)185 wzrost, 45l, brytyjski aktor filmowy i teatralny, a także reżyser i scenarzysta

                                                                                 Lilianna Tompson

168 wzrostu,17 l , delikatna spontaniczna dziewczyna.
Piękna.
Blond włosy, szczupła, błękitne oczy z czarną oprawą, średnie piersi.
Coś o jej charakterze dowiecie się w trakcie opowiadania .

                                                                            Jackie Chan 




Spokojny, zaborczy, kochający,żartobliwy i Bardzo przystojny mężczyzna.
174 wzrostu, 30lat, hongkoński aktor, reżyser, scenarzysta, producent, kaskader, muzyk, przedsiębiorca i komik, ambasador dobrej woli UNICEF

Reszty dowiecie się w trakcie miłego czytania  :D








 
  

poniedziałek, 6 czerwca 2016

info 6( chyba)


http://jackiechanxxx.blogspot.com/ 
  



Pod tym adresem znajduje się nasz drugi blog.
też możecie tam wchodzić na spokojnie i czytać tak samo zachęcamy do czytania jak i tu ponieważ za jakiś czas na pewno pojawi się kolejne opowiadanie również z Alan`em Rickaman`em  w roli głównej więc bez obaw. :*

sobota, 4 czerwca 2016

Info 5 (CHYBA)

Jesteśmy bardzo ciekawe jak WASZYM zdaniem mogło by się to skończyć. Jeżeli macie ochotę piszcie  w kom...

Idz do pubu zamów sok pomarańczowy 6


Siedziałam sama w pokoju i czekałam aż Severus skończy się myć.
Myślałam o tym co się działo w ostatnim miesiącu i doszło do mnie, że on przecież  może kogoś   mieć skoro ma prawie 40 lat to na pewno kogoś miał. Boje się, że tak jest  i teraz  nie wie co ma zrobić.
Czuje się zakłopotana tym wszystkim, Jeszcze nie dawno traktowałam go jak zwykłego nauczyciela.
Nie będę się dalej tym zadręczać i po prostu go zapytam.
Po jakiś piętnastu minutach wyszedł  owinięty jednym ręcznikiem a drugim przecierał swoje włosy, popatrzył się na mnie i zaczął się śmiać.

S: Jeszcze się nie ubrałaś?- odruchowo przykryłam się kołdrą- Coś się stało?

P:  ...chciałam cię tylko zapytać, czy... Severusie czy ty masz kogoś?- uśmiechnął się ironicznie, podchodząc do mnie i siadając zaraz obok.

S: Myślisz, że jak bym kogoś miał to sypiał bym z tobą.- zagarnął mi włosy za ucho całując mnie delikatnie. -
idź się umyć będziesz się lepiej czuła. ( ona nie śmierdzi) - wstałam i wyszłam do łazienki

Snape

Nie minęło nawet dziesięć minut a usłyszałem huk (nie Paulina nie pierdła) . Wybiegłem na korytarze za mną szła Paulina, nagle usłyszeliśmy głos Voldemort` a 

V: AvadaKedavra!!!- zobaczyłem jak Paulina opada na ziemie( nie, nie z tęsknoty), jej oczy zabłyszczały ostatni raz.
Popatrzyłem na niego i zrobiłem to co miałem w zwyczaju.
Po chwili rozległa się kolejna Avada, tym razem to Dumbledore celował w Voldemort`a ten padł na ziemie niczym posąg, rozbijając głowę o posadzkę.
Śmiercożercy zaczęli uciekać i rozpływać się jak lód wystawiony na słońce.

Miesiąc później ___________________________________________________________________________________


Staliśmy z dyrektorem nad grobem Pauliny
D: Nie martw się tam jest jej o wiele lepiej niż tu.-uśmiechnąłem się ironicznie i rzuciłem czerwoną róże na nagrobek
S: I tak jej nie kochałem......

                                                                                 THE END...

piątek, 20 maja 2016

Idź do pubu zamów sokpomarańczowy 5

Gdy obudziłam się rano Snape`a nigdzie nie było. Nie przejęłam się tym faktem, ponieważ jest nauczycielem, pewnie ma jakieś zajęcia.

Ja jestem z nich zwolniona, gdyż Dumbledore nie chce rozgłosu dlatego też nie opuszczam gabinetu.
 Jednak po dwóch godzinach siedzenia i  wpatrywania się w sufit znudziło mi się bycie samej.
Postanowiłam, że się przejdę. Niedaleko pokoju za rogiem natknęłam się na Snape`a, który rozmawiał z jakimś mężczyzną, nie znam go ale wygląda znajomo jak bym już go kiedyś widziała.
Rozmowa była bardzo dziwna, rozmawiali o śmierciożercach i Voldemorcie. Dziwnie się czułam podsłuchując ich ale ciekawiło mnie o co chodzi.

... : Pamiętaj będziesz chronić dziewczynę to Czarny Pan cię zniszczy.- mężczyzna uśmiechnął się szyderczo

S: ...
... : śmierciożercą zostaje się nie przez przypadek, pamiętaj o tym Severusie.

S: dziewczyna nie powinna cię obchodzić, to już moje zmartwienie. A śmierciożercą nie zostałem z wyboru losu tylko z własnego, piśnij komuś słowo a będziesz miał problem nie tylko z zakonem feniksa a również ze mną.

... : Severusie obaj wiemy że wykorzystujesz dziewczynę dla przykrywki.

S: co ty możesz wiedzieć do czego ją wykorzystuje i czy w ogóle tak jest, skończmy już tę durną dyskusje bo i tak niczego ze mnie nie wyciągniesz. - Snape odwrócił się i zaczął iść w moją stronę nie wiedziałam jak mam się zachować  udawać ,że dopiero wyszłam czy od razu mu wszystko wygarnąć. Byłam zaniepokojona ich rozmową.
Szybko cofnęłam się do pokoju i udawałam, że się nigdzie nie ruszałam

Po krótkiej  chwili wszedł profesor.


P: Gdzie byłeś tak długo- spytałam, patrząc na niego z pode łba

S: gdzie miałem być. Zajęcia z eliksirów same się nie poprowadzą.

P: Chcesz mi coś powiedzieć?

S: Nie rozumiem. Co masz na myśli ?

P: Przeczytałam dziś w książce nie zrozumiałą  mi nazwę, a mianowicie ,,Śmierciożerca".- w jego oczach pojawiło się zakłopotanie i przerażenie.

S:To nie jest istotne.- nie wytrzymałam i postanowiłam,  że powiem mu o rozmowie, którą słyszałam

P: ten mężczyzna z, którym rozmawiałeś, kto to?

S: Nie ważne to nie twoja sprawa.
P; chcę wiedzieć do czego mnie wykorzystujesz!- popatrzył na mnie i wyszedł.

Snape
Powinienem powiedzieć jej o tym wcześniej, a nie teraz muszę chodzić i to ukrywać. Jak jej o tym opowiem to mnie znienawidzi, nie chcę żeby zawracała sobie tym głowy.
Mogłem nie gadać z nim o tym na korytarzu, tylko wejść do sal.
Kocham ją, a cała sytuacja utrudnia normalne życie.
 Usiadłem na ławce na błoniach i rozmyślałem dalej.
 Po dłuższym czasie siedzenia samemu doszedłem do wniosku ,że powinienem jej o wszystkim powiedzieć, bez względu na to jak sytuacja się potoczy.
Idąc dumnym krokiem przez korytarz usłyszałem rozmowę luny i serafina

L: Możesz przestać wtrącać się w jej sprawy!?

Ser: Mówię ci jak się dowie kim on jest, to go znienawidzi

Szybko poszedłem do gabinetu. Paulina siedziała przy biurku przeglądając książki.

S:Musze ci coś powiedzieć

P:tak?

S:Spytałaś co to znaczy,więc to jest podwładny Voldemorta. Ja jestem śmierciożercą- zamilkła po chwili wpadając mi w ramiona.

P: Kocham cie Severusie, nie interesuje mnie to kim jesteś ważne jest co co masz w środku.

S: Myślałem, że mnie znienawidzisz.

P: To bardzo źle myślałeś.- pocałowała mnie.
Zaprowadziłem ją do sypialni i położyłem na łóżku.
Zaczęliśmy się namiętnie całować, powoli włożyłem rękę pod jej bluzkę gładząc jej brzuch. Zdjąłem z niej bluzkę i pozwoliłem żeby zrobiła to samo z moją szatom odpinając każdy guziczek po kolei.
Odpiąłem jej stanik a następnie zsunąłem spódniczkę razem z bielizną po czym sam się rozebrałem. Ponownie zaczęliśmy się całować,delikatnie pieszcząc jej piersi.
Całowałem ją po dekolcie zjeżdżając coraz niżej, muskałem ustami jej pępek . Ręce co chwila zaciskała na moich kruczoczarnych włosach

Paulina
Delikatnie zaczęłam smyrać go po włosach, od czasu do czasu zaciskając na nich dłonie.
Nagle wrócił się i ponownie się pocałowaliśmy,w tym samym czasie Severus zaczął powoli głaskać w tym wyjątkowym i czułym miejscu. Na początku poślinił a potem włożył jedne go palca, lekko zabolało ale szybko mi przeszło.
Czułam się niesamowicie , zwłaszcza kiedy dokładał kolejne palce. Gdy uznał że wystarczy poczułam pustkę która została zastąpiona czymś o wiele wiele większym. Zrobił to bardzo delikatnie , prawie wcale nie poczułam najmniejszego bólu .
 Z początku poruszał się powoli i rytmicznie, lecz zaczął coraz bardziej przyspieszać.Od czasu do czasu z mych ust wydostawały się ciche jęki.
 Oboje byliśmy w siódmym niebie,  patrzył mi w oczy raz zarazem muskając moje wargi swoimi.
 Przez cały ten czas nie zastanawiało mnie to co będzie potem, chciałam by to się nigdy nie skończyło, niestety tak nie mogło by się stać.
Severus doszedł wyjmując ze mnie członek i wytryskując na mój brzuch białą niczym pusta kartka papieru spermą.
Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w niego, na mojej twarzy zaczęły pojawiać się rumieńce. Bałam się spojrzeć mu w oczy.
Jednak po jakimś czasie to przerażenie ustało.

P: Musimy porozmawiać.- smyrał mnie delikatnie po ramieniu

S:Słucham więc.- ironicznie podciągną lewy kącik ust do góry.

P: Ja wiem, że to nie odpowiedni moment ale muszą... Chcę dołączyć do śmiercożerców.

S: To byłaby ostatnia rzecz jaką bym uczynił. Nie ma takiej opcji.

P: Nie rozumiesz o co mi chodzi? Zniszczymy go od środka.- z nów w jego oczach pojawiło sie przerażenie i poirytowanie.

S: Nie! to zbyt nie bezpieczne. Nie będę cię narażał, chyba oszalałaś.

P: Proszę cie. Pomożesz mi a potem będzie już tylko lepiej.

S: No nie wiem Paulina to zbyt ryzykowne bym narażał twoje życie dla spraw Hogwartu.

P: Pamiętaj, że to nie są tylko sprawy Hogwartu, a moje. Proszę cię.

S: No dobrze ale jak coś pójdzie nie tak to cię chyba sam zabije.- Wstał i udał się w stronę łazienki.





sobota, 7 maja 2016

poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział 4 cz 2


Ser: chyba nie mówisz mi wszystkiego. Wiedzę że coś się trapi. 
P: No jest coś jeszcze... Bo ja.. Ja się z nim całowałam- zarumieniłam się przypominając sobie sytuację 
Ser: Nie powinnaś, on jest dużo starszy, to obrzydliwe. 
P:Przestań tak mówić to... tylko kilka lat. 
Ser: Kilka lat, pomyśl sobie co by powiedzieli twoi rodzice.- Nie mogłam uwierzyć w to że to powiedział zamachnęłam się i uderzyłam go w polik, po czym pobiegłam ze łzami w oczach do gabinetu. 

Snape 

Bez płukania wszedłem do gabinetu Albusa, wiedziałem że na mnie czeka. 
D: Kochasz ją, prawda? 
S: Miałem mówić prawdę, tak kocham ją 
D:Wiesz ze nikt nie może wiedzieć. 
S:Tak wiem, ale co my mamy zrobić.
 D: Najlepiej jak teleportujesz się z nią z powrotem  do domu
 S: To bez sensu. Mam ją izolować od nauki tylko dla tego że nikt nie może się o nas dowiedzieć. 
D: Ty możesz ją uczyć Severusie 
S:Tak ale, ja  nie zastąpię jej  przyjaciół. 
D: Severusie, rób jak uważasz tylko żeby na tym nie ucierpiała. Nie powinna spać u ciebie tylko w swoim dormitorium.- bez słowa udałem się do siebie. 

Paulina

Leżałam na łóżku gdy do pokoju wszedł profesor. 
S: Jeszcze tu jesteś?
P:Czemu taki jesteś... Co ci powiedział Dumbledore?
 S: Że masz spać u siebie. 
P: Nie ma takiej opcji chcę spać z tobą. 
S: Dobra ale ja śpię od okna a jak będziesz chrapała to w podskokach wrócisz do dormitorium.- uśmiechnął się. 
P: Bardzo śmieszne, ja nie chrapię 
S: To się okaże.- wrednie się uśmiechając wyszedł do łazienki. 

Chciałam się na nim odegrać gdy nagle stanął przede mną ON. Nie widziałam jego twarzy bo zakrywał ją długi czarny kaptur, na pewno był wysoki, wychudzony i niesamowicie blady. Byłam tak przerażona że nie mogłam wykrztusić słowa. Cały czas wpatrywałam się w jego postać, zaczął się do mnie zbliżać. Na szczęście otworzyły się drzwi od gabinetu i stanęła w nich Luna. Postać rozpłynęła się, a Snape wyszedł z łazienki w samym ręczniku. 

L:... Może ja przyjdę kiedy indziej. 
P: Nie nie musisz, chodź pójdziemy za drzwi. - Wyszłam z nią z gabinetu 
L: Serafin wszystko mi powiedział
 P: Też masz zamiar prawie mi Kazania. 
L: Nie, i to może Ci wyjść na dobre. Wcale nie chce cię z nim rozdzielać.- przytuliłam ja
 P: Wypadało by jak bym już wróciła do Snape 
L: Masz rację już i tak jest późno- odwróciła się i weszłam do pokoju.
 P: Mógł byś się w końcu ubrać.- zaśmiałam się
 S: Już się tak nie odgrywaj bo i tak ci to nie wyjdzie, za mało praktyki.
 P: Ha ha ha. Dlatego uczę się od ciebie. 
S: Może położymy się w końcu do łóżka co
 P: Wiesz bo wszystkie moje rzeczy zostały w domu Łącznie z piżamą. 
S: Zaraz znajdę jakąś moją koszulkę.- uśmiechnął się, ja tym czasem rozebrałam się ( bez podtekstów zboczuchy) do bielizny. 
S: Znalazłem-popatrzył się na mnie -Ale chyba już sobie poradziłaś.- zarumieniłam się, Ubrałam bluzkę którą mi przyniósł, podeszłym do niego i pocałowałam go on złapał mnie w pasie i docisnął do siebie, położyliśmy się na łóżku, delikatnie wysunął dłoń pod bluzkę i zaczął zmierzać w stronę moich pierś, szybko zatrzymałam mu dłoń. Popatrzył się na mnie z nie zrozumieniem w oczach
 P: Przepraszam, ale ja nie potrafię. Boję się 
S: Nie przepraszaj, rozumiem jest dobrze, po prostu chodźmy spać- przytulił mnie i od razu zasnęłam.
________________________________________________________________________________

CDN...


piątek, 29 kwietnia 2016

Idź do pubu, zamów sok pomarańczowy 4cz1

Rozdział 4 cz 1


Snape

Rozpłynął się w powietrzu. Podbiegłem do niej i ukucnąłem dość blisko. 
S: Czy ciebie trzeba jak dziecko pilnować?!  
P: Ja przepraszam- zalała się łzami i wtuliła się we mnie. Po krótkiej chwili podnieśliśmy się, okryłem ją szatą i poszliśmy do domu.
 

Paulina
 

Nie chciałam by mój nocny spacer tak się skończył, mogłam przewidzieć, że coś pójdzie nie tak.
Bardzo go zdenerwowałam. Po dojściu do domu od razu poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, leżąc tak dłuższą chwilę, po tym czasie do pokoju wszedł Snape.
 

S: Co cię pokusiło żeby iść samej do lasu?
P: A co, może miałam poprosić ciebie żebyś ze  mną poszedł?!- powiedziałam do niego na ty. Co spowodowało w jego oczach zagubienie
S: Jak byś poprosiła, poszedł bym, albo wybił bym ci ten pomysł z głowy.- powiedziawszy to wyszedł z pokoju. Wybiegłam za nim 

P: Severusie – wydarłam się na całe gardło, jednak on nie zwrócił na mnie uwagi. Krzyknęłam jeszcze raz i ciągle nic. – Snape!!!! – Zatrzymał się i spojrzał przez ramię.
S: Tak?...-popatrzył na mnie z lekką ironią. Po chwili odwrócił się do mnie przodem i powoli podszedł.
P:Ja...- zarumieniłam się, czułam się nieswojo kiedy tak nade mną stał
S:Słucham.- zbliżył się jeszcze trochę. Popatrzył mu w oczy, znów poczułam narastające ciepło na twarzy. Jedna łza poleciała po moim zaczerwienionym od zawstydzenia poliku. Uniósł dłoń i delikatnie starł ja z mojej twarzy, zatrzymując na niej dłoń i gładząc kciukiem. Delikatnie zaczęliśmy się do siebie zbliżać, gdy nasze usta już miały się złączyć, napłynęły mi do oczu łzy a on powiedział
S: Ni...e mogę. – Odwrócił się i szybkim krokiem udał się do gabinetu.
 

Snape
 

Boże co ja... Nie Mogę dać się sprowokować a najlepiej poprosić Dumbledore`a  o to by ktoś mnie zmienił. Wysłałem do niego sowę z prośbą, po czym położyłem się spać. Gdy wstałem rano, od razu poszedłem do Pauliny, musiałem z nią wyjaśnić parę spraw. Będąc przy drzwiach zawahałem się, ale nie mogę bać się jakiejś uczennicy, po krótkiej chwili postanowiłem zapukać, jednak nikt nie udzielił mi odpowiedzi, ponownie zapukałem jednak znów nikt nie odpowiedział, postanowiłem wejść. Zastałem ja zalaną łzami na łóżku. Wszędzie leżało szkło, jednak ona nie była pokaleczona.
 

S: Co się tu stało?- byłem w tedy jeszcze bardziej zaniepokojony. Nie pisnęła słowem
S: ja się naprawdę martwię.
P: Teraz się martwisz, ale jak wczoraj chcieliśmy... Wiesz co zresztą... A walić to!!!- wybiegła z pokoju trącąc mnie przy tym ramieniem. W oczy rzucił mi się jej pamiętnik, zastanowiłem się czy do niego nie zajrzeć, wy końcu to dla jej dobra. Gdy go otworzyłem, od razu rzucił mi się w oczy duży pogrubiony napis Severus Snape z małym idealnie wręcz narysowanym sercem. Wiedziałem co to znaczy, i to nie było nic dobrego.
 

Paulina
 

Zamknęłam się w łazience. Nie chciałam go oglądać, chciałam by zniknął, chciałam by wszyscy zniknęli. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.

Snape
 

Czytałem pamiętnik Pauliny, byłem zaniepokojony. Wszędzie moje imię i to jak na nią działam, to nie wróży nic dobrego, muszę z nią o tym porozmawiać.
Poszedłem do salonu.
 

S: Paulina musimy wyjaśnić parę spraw.-nikt się nie odezwał
S: Paulina proszę, to bardzo ważne. – Otworzyły się drzwi od toalety
Powoli wyszła zza nich Paulina nie odzywając się słowem usiadła na kanapie.
S:Nie może tak być. Ja jestem twoim nauczycielem.
P: Jaki to ma z tym związek.?- podciągnęła pod siebie nogi.
S: Taki że...
P: Ja wszystko rozumiem, to przecież nie była tylko moja wina.
S: Owszem nie była tylko twoja, wina prawdopodobnie wogule nie leży po twojej stronie.
P: Skoro już jest wszystko wyjaśnione mogę już iść?
S: Jest jeszcze coś. Nie będę już dłużej sprawował nad tobą opieki. – łzy znów napłynęły jej do oczu.
P: Nie może pa....n
S: Przykro mi...- popatrzyła na mnie przez chwilę i pobiegła do pokoju. Spakowałem swoje rzeczy i teleportowałem się do Hogwartu, od razu poszedłem  do Dumbledore'a
D: Severusie ona ufa tylko tobie.
S:Nawet jeśli to ufała. Nie mogę i już nie ma nawet mowy bym zmienił zdanie, to dla jej dobra.
D: Co się takiego wydarzyło, Severusie ona cię potrzebuje wyobrażasz sobie że kogo tam wyślę. Nikt inny się na tym nie zna.
S:Za dużo żebym nadal się nią opiekował. A Lupin albo MCgonagal?
D: Poszukam kogoś a ty wracaj do pracy widzę że nic do ciebie nie przemówi.
 

Paulina
 

Jak on tak może przecież ja... Nie chce by ktoś inny tu był ja chce jego. Nagle usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi. Zeszłam na dół by zobaczyć kto przyszedł.
W przedsionku stała profesor MCgonagal, uśmiechnęła się do mnie.
 

MC: Witaj Paulino, od teraz ja sprawuje nad tobą opiekę.- wzięła swoje bagaże i weszła na górę do pokoju który nie gdyś był pokojem Snape’a.
Poszłam do siebie i Spędziłam tam resztę dnia.
Pod wieczór przyszła do mnie profesor
MC:Czemu płaczesz? – Zapytała siadając koło mnie na łóżku.
P:Po prostu gdyby nie stała się pewna rzecz profesor Snape nadal by tu był.- uśmiechnęłam się
pod nosem. 
MC: Powiesz mi co się wydarzyło.
 P:A przysięgnie pani że chodź by nie wiem co nie powie pani o tym nikomu, nawet jeśli musiała by pani?
MC: Przysięgam -Opowiedziałam dokładnie co się stało, pani profesor zamyśliła się. 
P: Teraz wie pani dlaczego to takie istotne zatrzymanie to dla siebie. 
MC: To naprawdę przykre. Nie przypuszczałam że jesteście z profesorem tak blisko.- w jej oczach pojawiło się zagubienie.
 P: Ja też myślałam, że nie, ale jednak. I już raczej nie jesteśmy. 
MC: Nie, przestań na pewno nadal cię bardzo lubi. -zgarnęła mi włosy za ucho 
P: Wątpię w to, jak by mnie lubił tak jak ja lubię jego to by został. 
MC: Najprawdopodobniej profesor zrobił to dla twojego dobra. Zobaczysz wszystko się ułoży.-wyszła zamykając drzwi. 

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Może pani profesor ma rację, może jak zacznę być nie posłuszna, Snape'owi będą kazali ze mną porozmawiać a w tedy będę miała szansę mu o tym powiedzieć. Chodź wiedziałam że to niebezpieczne wymykać się po nocy z domu ale nie mogłam zwlekać, musiałam to zrobić już dziś. Cicho wyszłam z pokoju. W przed pokoju postanowiłam, że nie będę wszystkim robić na złość tylko polecę do Hogwartu na miotle. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Podczas podróży dziwnie się czułam, ale nie działo się nic co mogło by mnie zaniepokoić. Bardziej stresowała mnie myśl o rozmowie z Nim.

Snape 

Nie mogę zasnąć, cały czas myślę o Paulinie. Mam do siebie lekkie pretensje, że ją zostawiłem. Nie wiem co się z nią teraz dzieje, ani jak się czuje. To straszne ale zaczynam odwzajemniać jej uczucia. Wiem, że nie powinienem tak czynić ale to jest silniejsze ode mnie, boje się, że chyba... Zaczynam ją kochać. 

Paulina 

Muszę się tam jakoś dostać jeszcze tej nocy nie mogę czekać do rana. W wrzeszczącej chacie było kiedyś przejście do Hogwartu mam nadzieję że jeszcze tam jest, muszę się tam jakoś wkraść. Weszłam  do środka. Byłam pewna że Snape tej nocy ma dyżur, postanowiłam więc iść do jego gabinetu. Stałam już przy drzwiach gdy nagle z niego wyszedł Snape. 

S: Co ty tu robisz?! – Szepnął podniesionym tonem... 
P:Ja...- rzuciłam mu się w ramiona. On odwzajemnił to po czym odepchnął mnie. Nie wiedziałam o co chodzi ale to raczej nie było nic dobrego. 
S:Będziesz miała problem przez swoją głupotę .
P: To że cię kocham nazywasz głupotą. Głupotą było zostawianie mnie tam samą. 
S: Daj spokój to tylko szczeniackie zauroczenie, nie zostałaś sama, zostawiłem się pod najlepszą opieką jaką mogłem Ci zapewnić. 
P: Słyszysz siebie? Najlepszą? To w jaki sposób znalazłam się tu? - rozejrzał się po korytarzu 
S: Wejdźmy do gabinetu zanim ktoś nas zobaczy. 
P: Może to i lepiej żeby ktoś nas zobaczy, może wy końcu przestał byś być takim gburem- złapał mnie za bluzkę i wepchnął do pokoju. 
S: Mogłabyś wreszcie przestać myśleć tylko o sobie, nic o mnie nie wiesz. Jednak wyobrażasz sobie niewiadomo co, jakbyś była samym Merlinem. Wyobraź sobie że nie jesteś tutaj najważniejsza i nikt nie będzie nad tobą skakał. 
 P: Mnie nikt nigdy nie rozpieszczał, jakbyś zapomniał ten cały Voldemord zabił mi rodziców, mało tego jestem z nim połączona. A ty mógłbyś przestać oszukiwać samego siebie i wreszcie mnie pocałować. 
 S: Skoro tego chcesz, tylko nie mów że nie ostrzegałem. – Niespodziewanie pochylił się nade mną i zetknął swoje wargi z moimi. Po chwili posadził mnie na biurku, gdy nagle do pokoju wszedł Dumbledore. 

 D: Severusie, Paulina uciekała... Ale już chyba wiem gdzie jest- Severus odskoczył ode mnie jak poparzony. 
S:... 
P: No więc... Ja... 
D: Severusie, poprosił bym cię do swojego gabinetu, za godzinę bądź u mnie.- delikatnie się uśmiechnął i wyszedł. 
 P: Jakoś dziwnie zareagował.- wymamrotałam. 
 S: Z decydowanie. Boże jak ktoś się dowie, nie będzie dobrze.- usiadł na łóżku. Usiadłam koło niego i oparłam głowę o jego ramię. 
 P: To wszystko moja wina. Mówiłeś że to nie jest dobry pomysł, a ja jak zwykle musiałam mieć swoją rację. 
 S: To wcale nie twoja wina, miałem nie dawać się sprowokować a tym czasem... Wszystko zniszczyłem .
P:Czyli oboje jesteśmy tak samo winni. – Złapałam go za dłoń i lekko ją ścisnęłam. 
 S: Porozmawiam z Dumbledore ‘m i wszystko mu wyjaśnię.
 P: I co mu powiesz, że nic między nami nie ma?- znów musiałam dodać swoje 5 groszy. Nie mogłam postąpić inaczej. 
 S: Nie, po prostu powiem mu prawdę.- lekko się uśmiechnęłam.- Wiesz powinienem już iść, robi się tu za słodko. 
P:Ejjj - uśmiechnął się i wyszedł. 

Wymknęłam się na korytarz, i po krótkiej chwili o dziwo spotkałam Serafina. 

Ser: Nie powinnaś się szlajać po nocy .
P: A ty to co, Snape`a udajesz? -zaśmialiśmy się. 
Ser: Dokąd się wybierasz ?
P: Chciałam się przewietrzyć, bo dużo się dzisiaj wydarzyło. 
Ser: A co dokładnie?
 P: a mogę ci zaufać? 
 Ser: Oczywiście że tak, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Co nie? - wiedziałam że mogę mu zaufać więc opowiedziałam mu o wszystkim oprócz mojego pocałunku ze Snape ’m i zamilkłam. 
CDN...