czwartek, 16 listopada 2017

$Będą kłopoty




Stał przy barierce już dobre piętnaście minut gdy dziewczyna w końcu się pojawiła.

-Przepraszam, że tak długo zmuszony był pan czekać.- prychnął kpiąco nie odwracając wzroku od krajobrazu na zewnątrz.

-Rozumiem, że nie wiesz gdzie przebywa w tym momencie panna Brown.

-Nie pytała bym gdybym wiedziała.- Severus zamyślił się i przez dłuższą chwile milczał z rękoma założonymi na piersi.

-Nic nie mówiła? Nie mówiła, że musi gdzieś pójść?

-Nie zdążyłyśmy porozmawiać...-Znów zamilkł, tkwił w martwym punkcie. Nie przychodziło mu do głowy nic co mogło by go choć naprowadzić na jej trop.
Zakręciło mu się w głowie, oparł się mocno o barierkę nie dając nic po sobie poznać, jednak było tylko gorzej. Zrobiło mu się ciemno przed oczami i zsunął się na podłogę.

-Profesorze!?-Dziewczyna dopadła do niego trzymając go w pozycji pół leżącej  i delikatnie klepiąc po policzku w próbie ocucenia. Jednak profesor tylko mamrotał coś pod nosem z którego zaczęła płynąć krew. Tym razem obrazy, które widział nie były rozmyte, były bardzo dokładne.
Zakrwawione ciało leżało bezwładnie na kiedyś białej pościeli teraz poplamionej szkarłatną cieczą.
Starszy otyły mężczyzna pochylający się nad najprawdopodobniej dziewczyną, nie mógł dostrzec twarzy żadnego z nich. Zaczął spadać w ciemność by ocknąć się przy Granger, która zawzięcie coś do niego mówiła. Starał się uspokoić oddech i skoncentrować na tym co brunetka do niego mówi.

-Panie...słyszy... obudzić... No- słyszał strzępki tego co do niego mówiła by po chwili pochwycić pełny sens słów.
-Nie drzyj mi się do ucha.-wycharczał. Dziewczyna odetchnęła z ulgą podała Snape`owi chusteczkę. Odepchnął jej dłoń i chwytając się barierki stanął na nogi rękawem przecierając nos

- Co się stało?- Spytała gdy obydwoje doszli do siebie.

-Nie interesuj się... mam złe przeczucia, nie ważne wracaj na lekcje.- I już go nie było. Uśmiechnęła się pod nosem i sama skierowała się na zajęcia.


(***)

Chodził po swojej sypialni w te i s powrotem wydeptując ścieżkę w swoim szmaragdowo- ciemnym dywanie główkując się nad tym  co mu umyka.

-Musi coś być... -mruknął i skierował się do sypialni Brown.

Przeszukał jej pokój wzdłuż i wszerz jednak niczego nie znalazł. Zrezygnowany usiadł na łóżku i usłyszał szelest, którego  wcześniej nie wychwycił.
 Była to ta sama  koperta którą wręczył wczoraj Sarze, nie lubił jak grzebało się w jego rzeczach więc i on nie grzebał w cudzych, ale tym razem musiał może to naprowadzi go na jakiś trop..



                                                                                                                                              15.04.1999r 

Kochana Córeczko.

Nie mam dobrych wieści, mama odeszła zeszłego wieczora.

Nie mów o tym nikomu i postaraj się wyrwać do domu, zrób to dla mnie. Musimy trzymać się razem. Wrócisz do szkoły po jutrze.

Kochający Tata.

I wszytko jasne, nie zdążył się nawet podnieść gdy w drzwiach swojej sypiali stanęła przyczyna jego złego  humoru. Spojrzał a nią i już chciał krzyknąć gdy przyjrzał jej się dokładniej. Wglądała inaczej... jakoś tak sztucznie była nie naturalnie blada, zgarbiona i dziwnie cicha . Wstał z mordem w oczach

-możesz mi zdradzić tę tajemnice gdzieś ty była?-Powiedział tonem zwiastującym problemy

-Ja przepraszam...

-Przepraszasz ?!- przerwał jej- Wiesz gdzie mam twoje przeprosiny?! Co ci strzeliło do tego pustego łba?!-Krzyczał na co dziewczyna tyko kuliła się w sobie, zdziwiła go jej postawa, normalnie zaraz by odpyskowała albo tupnęła nogą i zamknęła się w łazience a  teraz tylko stała i wpatrywała się w podłogę.
Wziął głęboki oddech by się uspokoić bo  krzykiem nic nie wskóra... w tym przypadku.-Odpowiesz mi na pytanie?

-Zadał ich pan tyle, że nie wiem o które chodzi...

-Nawet nie próbuj- warknął- gdzie byłaś?-Dziewczyna wyprostowała się dumnie co go zdziwiło i z żalem w błękitno-czarnych oczach syknęła.
-Z całym szacunkiem, ale niech nie wypycha pan swojego przydługiego  nosa tam gdzie pana nie chcą-Severus zbliżył się do niej i złapał ją za kołnierz przybliżając do siebie tak, że prawie stykali się  czubkami swoich nosów
-Słuchaj no ty mała,głupia...-Nawet nie zdążył dokończyć gdy do jego salonu wparowała wściekła Mc Sztywna jak zwykł ją nazywać.
Przyjrzała się scenie rozgrywającej się w drugim końcu pokoju. puścił blondynkę.- Zejdź mi z oczu.
Minerwa spojrzała karcąco na Snape`a

-Co ci ta biedna dziewczyna zrobiła?- Severus uśmiechnął się kpiąco.

-Nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz- Z satysfakcją wypisaną na twarzy patrzył jak kobieta czerwienieje z sek na sek coraz bardziej .-Co cie do mnie sprowadza?

-Chciałam zapytać gdzie jest Brown, ale teraz już wiem.

-Nie pojawi się dziś na zajęciach... Coś jeszcze?- profesorka pokiwała przecząco głową jednak za nim wyszła  spojrzała jeszcze raz na niego

-Jak skończysz się nad nią pastwić, to wpadnij do mnie wieczorem.-Uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób gdy chciał wprowadzić kogoś w zakłopotanie.

-Nie uważasz Minerwo, że jestem dla ciebie za młody?-Poruszył sugestywnie brwiami

-Nie... nie oto mi chodziło, zresztą ughhh. Czy ty się ze mnie nabijasz Severusie?-Zrobił zaskoczoną minę i skierował się w stronę barku.

-Ja? Ależ skąd że.- Brunetka mruknęła coś pod nosem i zniknęła za drzwiami.
uwielbiał ją denerwować, była jego przyjaciółką więc roszczył  sobie to prawo. W trakcie wojny gdy niby zabił Dymbledore`a była jedyną osobą, która wiedziała o planie i nie odwróciła się od niego tylko grała na jego korzyść. Po wszystkim razem z Albusem oczyściła go z zarzutów, ale co mu po tym gdy teraz musi znaleźć sposób na przeniesienie Brown do innego domu a to łatwe nie będzie.
Wyjął z barku butelkę złotego trunku i przelał troszeczkę do szklanki po czym wychylił na raz.

Rozsiadł się w fotelu i zatopił w myślach.
``Zostawię tę sprawę w spokoju a potem się jej pozbędę...Genialne``.
Pogratulował sobie pomysłu i sam wzniósł toast.
No nie było to szczególnie normalne zachowanie, ale on tłumaczył to sobie jako skrzywienie zawodowe.

Tym czasem Sara siedziała w łazience lecząc swoje rany. Cieszyła się, że Snape nie zorientował się, że miała na sobie zaklęcie maskujące.
Sprawiał wrażenie jak by coś wiedział, wywnioskowała to po podejrzliwym spojrzeniu jakim ją obdarzył gdy wszedł do salonu.
Westchnęła i spojrzała w lustro na swoje odbicie. Otwarta rana przecinała jej lewe oko od centymetra nad brwią aż do żuchwy. Nie była prosta, była  cała krzywa i delikatnie zaokrąglona na końcu by zakończyć się przy brodzie.

Nie martwiła się tym co zostanie z rany a raczej tym jak zakryje całe czarne oko.Widziała na nie więc musiała sobie odpuścić przepaski jak pirat `` A szkoda`` dodała w myślach.

Nie wyglądało to też jakoś specjalnie tragicznie , jak ktoś nie jest za bardzo spostrzegawczy to nie zwróci uwagi jednak profesor jest aż nad wyraz. Trudno.
Jak zapyta ( Co jest mało prawdopodobne) to mu wciśnie jakiś kit i będzie trzymać się swojego zdania. Przyłożyła koniec różdżki do policzka i patrzyła jak się zasklepia.

Tak jak przypuszczała została jaj blizna w całej swojej okazałości, w dodatku odcień koloru jaki miała, był dość widoczny na jej bladej cerze. Zamaskowała  bliznę zaklęciem i wyszła do pokoju.
Spostrzegła po drodze profesora siedzącego w fotelu -Dobranoc...-mruknęła w odpowiedzi usłyszała tylko prychnięcie.

_________________________________________________________________________________


Długo mnie nie było, ale mam nadzieje, że ktoś to jeszcze czyta. Rozdziały będą się  od tej pory pojawiać raz w tygodniu( No chyba, że mnie najdzie).Tak długą nieobecność usprawiedliwię tym, że miałam wypadek i takie tam.
Proszę was o komentarze bo muszę wiedzieć czy opłaca mi się pisać dalej.
Pozdrawiam was moje słoneczka <3 <3 <3 <3


I taki mały bonusik:


Znalezione obrazy dla zapytania Severus Snape toughty


























poniedziałek, 18 września 2017

$Ucieczka cz2.

-Tak się za tobą stęskniłem córeczko.- powiedział podając jej kubek z herbatą.-Miałaś być o świcie, a tu proszę jeszcze tego samego dnia.-siedziała skrępowana.Przebywanie z ojcem sam na sam wywoływało w niej skrajne emocje, w tedy wydawał się jakby ZA miły.

-Miałam okazję to się wyrwałam.Profesor Snape nie mógł zaprowadzić mnie do sowiarni, więc pozwolił mi się aportować... będzie mnie krył.-zaśmiała się nerwowo.

-Będzie cię krył?-skinęła głową- co mu za to dałaś?-Spytał lekko poddenerwowany przysuwając się do niej.

-Tato proszę cię, to mój opiekun. Po prostu poprosiłam.-upiła dość duży łyk napoju.

-Poprosiłaś. Myślisz, że jestem na tyle głupi żeby nie zorientować się, że się z nim puszczasz?!-uderzył pięścią w ławę tak, że pękła w niej szyba.- Już ja cię nauczę mówienia prawdy!- Chwycił Brown za ramie, prowadząc w stronę schodów do piwnicy.-O tak, tak cię nauczę, że już nigdy nie zapomnisz.Jesteś taką samą dziwką jak twoja matka!-Dziewczyna z braku wyjścia i ewentualnego pogorszenia sprawy zdała się na łaskę ojca pochlipując pod nosem.

                                                                                 ***

Po przeszukaniu praktycznie większej części zamku odpuścił sobie. Nie było jej nigdzie, a przecież do Zakazanego Lasu nie będzie się teraz wybierał ~pobrudzę szatę~prychnął pod nosem.
Głupia smarkula, teraz będzie musiał to jakoś wytłumaczyć Albus`owi, no bo co ma zrobić.
 Ciekawe jakie konsekwencje poniesie z tego powodu, jak tylko pierwszy raz ją zobaczył wiedział, że będzie miał przez nią same kłopoty. Usiadł w fotelu ze szklaneczką czegoś mocniejszego i zapatrzył się w płomienie ognia płonącego w kominku. Nie przypuszczał, że przeżyje ostatnią wojnę, ale cieszył się... Dostał nową szansę, mógł dokończyć wiele spraw, ludzie ( no przynajmniej część) nie patrzyli na niego jak na śmierciożercę, co nie znaczy, że mu się to podobało po prostu czuł się bardziej ludzko. Nie musiał już nikomu podlegać czy wykonywać strasznych i obrzydliwych poleceń. Nie musiał bać się, że nagle zostanie wezwany bo Voldemort się domyślił, że jest szpiegiem, teraz jego największym zmartwieniem były skutki po Cruciatusie, coraz ciężej było utrzymać nerwy w ryzach, dłonie coraz mocniej mu się trzęsły i pociły mówił rzeczy których nie przemyślał i robił je. Miał już pewien plan jak to wyleczyć, ale ingerencje są bardzo nie stabilne, musiał przekształcić przepis, nie żeby sprawiało mu to jakąś specjalną trudność, ale musiał wszystko dokładnie przemyśleć, z jego obliczeń wynikało, że ma jeszcze jakiś rok zanim nic nie będzie mógł już zrobić ze swoimi dolegliwościami. Kolejnym problemem było to, że  jak nie znajdzie Brown do jutra to będzie musiał powiadomić dyrektora o zaginięciu uczennicy, postanowił więc, że da sobie czas do wieczora bo ma jutro tyko 2 godziny eliksirów z 6 rocznymi. Po lekcjach pójdzie jej szukać. Z takim postanowieniem łyknął eliksir Bezsennego snu i położył sie do łóżka.

                                                                                 ***
Nie wiedziała ile czasu minęło ani gdzie się znajduję, już nic jej nie obchodziło, chciała tylko by koszmar się skończył.
Wszystko ją bolało, twarz piekła niemiłosiernie. Uchyliła zamknięte dotąd oczy, w pomieszczeniu którym się znajdowała panował półmrok i wilgoć, do jej nozdrzy doleciał unoszący się wszędzie zapach stęchlizny i czegoś na wzór odoru rozkładającego się ciała. ~Merlinie, czy ja umarłam? Moment, skoro nie żyje to dlaczego czuje ból? Może to jakaś cześć śmieci, a może po prostu zwariowałam i to wszystko tylko mi się śni?~ Pociągnęła prawą ręką w stronę twarzy, ale ona ani drgnęła, zwróciła wzrok w tamtą stronę i przestało ją dziwić dlaczego nie mogła nią ruszać. Leżała przywiązana na jakimś dużym łóżku z białą pościelą, która w niektórych miejscach była brudna od krwi. Spojrzała w dół na swoje ciało i stwierdziła, że nie najlepiej to wygląda. Była w samej bieliźnie a  jej skóra pokryta była licznymi siniakami i zadrapaniami. Spróbowała delikatnie poluzować pętle na nadgarstku jednak poczuła tylko niesamowity ból. Nie zostało jej nic innego  jak czekać.
Nie trwało to zbyt długo  ponieważ usłyszała stukot butów i skrzyp otwieranych drzwi.

-W końcu się księżniczka obudziła-Wraz z głosem wróciły wspomnienia
Piwnica, jakieś ostrze, jego ręce na jej ciele, zimny jak lód oddech na szyi, i ten wszechobecny ból.

-Proszę, wypuść mnie. Nic nikomu nie powiem, przysięgam.- wyszeptała łamiącym się głosem.

-hmmm, nie. Nie teraz kiedy przed nami jeszcze wile godzin zabaw- zaśmiał się obrzydliwie.
Oczy zaszły jej łzami, błagała w myślach by zjawił się tu Snape i znów ją uratował, tylko tego teraz pragnęła. Jednak to nie było możliwe, on nawet nie wiedział że jej nie ma.
Aaron zbliżył się do niej, z czymś błyszczącym w ręku, nie mogła dostrzec co to. Jej wzrok odmawiał posłuszeństwa. Pochylił się nad nią z paskudnym uśmiechem na jeszcze paskudniejszych wargach.

-Zaraz cię upiększymy kochanie, tylko nie wierć się nie chcę by wyszło krzywo.-Położył jedną rękę na jej czole i docisną. Poczuła nad lewą brwią coś zimnego, zdążyła zarejestrować tylko jak szybko pociągną rękom w dół gdy jej oko zalało się gorącym płynem a twarz w tym miejscu piekła jeszcze bardziej. Zacisnęła usta nie wydając z siebie nawet najcichszego dźwięku.

-Teraz jesteś piękna...-wymruczał Sarze do ucha.- Moja mała dziewczynka, mama była by dumna.

-Dlaczego to robisz-szeptała- zrobiłam co chciałeś.-Starała się patrzeć mu w oczy, on tylko uśmiechnął się kpiąco.

-Nie kazałem ci się puszczać. Jesteś nic nie warta... zwykła szmata.-Zacisnęła oczy mimo, że jedno z nich piekło nie miłosiernie.-Twoja matka też taka była, ale ona się przynajmniej stawiała-zaśmiał się okrutnie.

                                                                                 ***


Pierwsze 30 minut z tymi matołami, a on już nie wytrzymuje.
Co chwila coś idzie nie tak, ten pokiereszuje ingerencje tak, że do niczego sie już nie nadawała, jeszcze inny nie wyszedł poza punkt pierwszy. O tej idiotce z jego domu wolał nie wspominać, nie miał pojęcia jak dostała się do jego domu i co ona w ogóle tutaj robi. No nic musi to przeczekać. Nie czuł się dziś najlepiej, bolała go głowa miał zawroty. Nie dziwiło go to, bardzo długo odmawiał sobie wypoczynku a tu nagle mógł się wyspać to jednak za dużo dla przemęczonego organizmu.
Przechodził właśnie między ławkami jak pojawiły mu się mroczki przed oczami i gdyby nie ławka za nim padł  by jak długi na ziemie. Odchrząknął i wrócił do swojego biurka by dokończyć sprawdzanie prac drugoklasistów. Znów mroczki, pióro wymsknęło mu się z palcy  na tym się jednak nie skończyło, zaczęły pojawiać się rozmyte obrazy i coraz bardziej irytujący, pulsujący ból w tylnej części głowy.
Wziął kilka głębokich wdechów i uspokoił się.

-Profesorze Snape?-Nie reagował, nadal był z lekka zszokowany.-Profesorze?

-Cholera jasna! Czego?-krzyknął

-Leci panu krew z nosa- Przetarł dłonią miejsce między nosem a górną wargą i zerknął na nią.
~Szklak by to~ zaklął -Wynocha z klasy, macie wolne.-warknął i przeszedł do drzwi od swoich komnat uprzednio zabezpieczając te pożal się boże eliksiry.
Co się z nim dzieje? ~Bóle głowy, zawroty, jakieś niewyraźne obrazy i jeszcze ta krew...-Zamyślił się patrząc na swoje lustrzane odbicie. Próbował doszukać się jakiejś zmiany w jego wyglądzie, ale nic niepokojącego nie znalazł. Ta sama twarz, którą musiał oglądać codziennie.
No tak zostaje jeszcze kwestia Brown, gdzie mogła poleźć i po co. Nie wiedział od czego ma zacząć poszukiwania.
~Z kim ona ma jakiekolwiek kontakty?Z nikim nie rozmawiała, no oprócz z Parkinson, to chyba jednak nie była najmilsza rozmowa...Więc z kim?~ wyszedł z łazienki kierując się w stronę wyjścia z kwater.
                                                                                 (...)
Szedł korytarzem nie zwracając uwagi na uczniów ani nauczycieli, cały czas gorączkowo rozmyślał od czego zacząć. Nie patrzył przed siebie co było błędem bo już po chwili poczuł jak coś się od niego odbija i upada sądząc po odgłosie oczywiście.

-Uważaj jak łazisz Granger.-Syknął po zorientowaniu się kto czyhał na jego zdrowie.

-Przepraszam profesorze-mówiąc to podnosiła się z klenczków, już miał odchodzić gdy zatrzymała go-Wie man może co się dzieje z Sarą Brown z pana domu.

-Nawet jeśli to z jakiej racji miał bym ci o tym powiedzieć?-Uniósł brew z ironią.

-Polubiłyśmy się, a nie widziałam jej dziś na śniadaniu...

-Więc pomyślałaś, że interesuje mnie to gdzie ona jest.

-Nie zupełnie...-Prychnął z pogardą w jej stronę.

-Przyjdź na wierze astronomiczną zaraz jak zjesz obiad. To ważne-Wyszeptał przechodząc obok niej.
Jego stosunki z tą gryfonką uległy zmianie gdy uratowała mu życie podczas wojny, nie żeby łączyło ich coś szczególnego, po prostu mógł porozmawiać z kimś na wyższym poziomie intelektualnym niż reszta. Mimo to traktował ją nadal jak uczennice.
Pomyślał, że może ona będzie wiedziała coś co ułatwiło by znalezienie dziewczyny.

                                                                                 ***
Ojciec poszedł zaraz po tym jak kopnęła go w twarz gdy próbował ją rozebrać. Stwierdził w tedy, że lepiej jest pobawić się grupowo i wyszedł.
Nie chciała tracić ani chwili, szarpnęła ręką próbując poluzować węzy.

-No dalejjj...puszczaj-mamrotała pod nosem gdy lina na prawym nadgarstku zelżała. Po paru minutach udało jej się uwolnić rękę, w panice zaczęła rozwiązywać drugą.
Na chwiejnych nogach, podtrzymując się ramy łóżka ruszyła do drzwi szarpnęła za klamkę. Drzwi niestety były zamknięte .

-Nosz kurwa mać!!-krzyknęła. Otarła łzę spływającą po prawym policzku. Cholernie się bała, po chwili namysłu zaczęła działać, przecież jest czarodziejką. Co prawda beż różdżki bo ojciec jej zabrał ale zawsze coś. Skierowała rękę od różdżki w stronę zamka i skupiła się mocno.

-Alochomora- Nic się nie wydarzyło więc powtórzyła czynność. Usłyszała chrzęst zamka, już myślała że się udało. Wtedy drzwi się otworzyły a za nimi zobaczyła swojego oprawcę.


                                                                           CDN...



A to tatuś:

Znalezione obrazy dla zapytania jack nicholson cała osoba



A to Snapey

Znalezione obrazy dla zapytania severus snape śmieszne gify






















sobota, 26 sierpnia 2017

$ Ucieszka i strata zaufania cz1


"Nie zrób bałaganu".
Pff nie jestem bałaganiarą. Pomyślała kładąc się do łóżka.
Oczywiście nie dane jej było odpocząć bo ktoś a raczej Severus( Profesor Snape idiotko) bo kto inny zapukał do drzwi.

Wydała z siebie bliżej nie określony dźwięk i ruszyła do drzwi otwierając je z rozmachem godnym samego mistrza eliksirów.

-Przestań machać tak tymi drzwiami- warknął, podał jej kopertę i nic więcej nie mówiąc odwrócił się i poszedł sam Merlin wie gdzie.~Co go ugryzło?~zmarszczyła brwi i wróciła na łóżko.
Z przerażeniem stwierdziła, że to list od ojca. Mokrymi od potu dłońmi rozdarła wierzch i wyjęła zawartość.

                                                                                                                                               15.04.1999r

Kochana Córeczko.

Nie mam dobrych wieści, mama odeszła zeszłego wieczora.

Nie mów o tym nikomu i postaraj się wyrwać do domu, zrób to dla mnie. Musimy trzymać się razem. Wrócisz do szkoły po jutrze.

Kochający Tata.

Sara zamarła, nie miała z rodzicami najlepszych kontaktów a o ojcu lepiej nie wspominać, ale to jednak rodzina.
Martwiła się tylko tym jak uda jej się wyrwać na cały dzień z Hogwartu nie wzbudzając podejrzeń.

W zasadzie wróciła by dopiero w nocy, a ciekawe jakim cudem mają się nie kapnąć, że jej nie ma.
Postanowiła napisać do jedynej koleżanki jaką tu ma.

Hermiona muszę prosić cię o przysługę. Wyjaśnię ci wszystko jak się spotkamy, ale jutro musisz mnie kryć. Wymyślisz coś, jak będziesz miała okazje to wciśnij jakiś kit Snape'owi.
PROSZĘ.

Związała pergamin zieloną wstążeczką i wyszła z pokoju.

-Profesorze?-Spytała przechodząc przez salon to jego pracowni.-Profesorze?.

-Czego chcesz Brown-Mruknął z nad kociołka, a Sara uznała podłogę za bardzo interesujący obiekt obserwacji.

-Poszedł by pan ze mną do sowiarni? Jest grubo po ciszy nocnej a nie chciała bym dostać szlabanu...- zgasił ogień pod kociołkiem i podszedł do dziewczyny.

-I naprawdę sądziłaś, że z tobą pójdę?-spojrzał na nią jak na najobrzydliwszą rzecz na świecie.-Słuchaj mnie teraz uważnie. Nie wiem co ktoś taki jak ty robi w moim domu, ale wiedz, że zrobię wszystko żeby cie przydzielili gdzieś indziej. Nienawidzę szlam.-Ostatnie zdanie wypowiedział tuż przy jej uchu. Zebrało jej się na płacz, ale nie będzie się przy nim poniżać.-A teraz wracaj do pokoju.
Nawet nie oglądając się za siebie wyszła z salonu nie zauważając, że zgubiła po drodze zwitek papieru.
Chwyciła za swoją szatę i wyszła tak by jej nie usłyszał, aportując się za granicami zamku pod sam dom.
_________________________________________________________________________________
~Gówniara. Co ona sobie wyobraża? Muszę ją od siebie odsunąć bo zaczyna sobie pozwalać na zbyt dużo.~ Siadając w fotelu przed kominkiem zwrócił uwagę na kawałek pergaminu przewiązanego wstęgą. 
Wziął go do ręki i bez najmniejszego zawahania przeczytał zawartość.
-No nie! Brown- odczekał chwile i ruszył do jej sypialni-Brown! Do jasnej cholery, wyłaź!-Z natury nie był cierpliwym człowiekiem, więc wparował do pokoju-Brown masz mi to w tej chwili wytłumaczyć!-zamilkł i rozejrzał się po pomieszczeniu,ale nigdzie jej nie było~znowu to samo~
Jednak tym razem nie było jej w szafie ani w toalecie.

Severus Westchną ciężko i usiadł na rogu jej łóżka.
-No. Nie. Wierze. Zgubiłem uczennice.-Przeczesał palcami włosy i odetchnął głęboko marszcząc czoło.- Zaraz... CO? Ona sama się zgubiła...Tak ona sama się zgubiła.- przetarł twarz dłonią i wstał.-To znowu się dzieje, znów rozmawiam sam se sobą.- wymamrotał wychodząc z pokoju, ubrał szatę i usiał w fotelu.
-Muszę ją znaleźć... a jak już ją znajdę, ZABIJĘ.
Z trzaskiem wyszedł z komnat.
_____________________________________________________________________________________
Stanęła przed swoim domem na ulicy Canning Place 10.
Bałą się. Bardzo się bała, ojciec zawszę był agresywny, ale teraz gdy matka  odeszła, nie miała pewności czy nie jest jeszcze gorzej.
Nie chciała znów tego przechodzić, nie teraz gdy mogła żyć na spokojnie w Hogwarcie. Teraz będzie musiała wracać na każde święta.
Zapukała i już po chwili była wciśnięta w ramiona swojego taty.

***
Trochę krótko, ale chcę to rozdzielić na dwie części. Więc reszta pojawi się jutro, będzie zdecydowanie dłuższa. Miłego czytania.











piątek, 25 sierpnia 2017

bardzo ważne info

Przepraszam że bardzo długo nie było rozdziału, ale już sie pisze i mam nadzieje ze wstawię go jutro.
Mała informacja dotycząca postaci
Stwierdziłam iż będzie sie to jednak rozgrywać rok po wojnie( tak po prostu)
Sara ma teraz skończone 15 lat
( 17.02.1984 jej data urodzenia)
Wiadomo jeżeli chodzi o Severus'a to nic sie nie zmieniło ta sama data urodzenia 39 lat.
I jesze jedna ważna informacja. Można komentować nie będąc zalogowanym ani nie posiadając konta Google + ale oczywiście ten kto ma tez może wiec proszę to robić buziaczki


piątek, 2 czerwca 2017

$Szlama

Rozsiadła się wygodnie w fotelu w dormitorium.
Okazało się, że pokoje dziewczyn są zapełnione, wiec dano jej własny, prywatny, wcale nie mały pokój, oczywiście nie ma co porównywać z jej pokojem u Snape'a bo marnie by wypadł, ale zawsze lepsze to niż użeranie się z wrednymi małpami.

Cieszyła się, że może mieszkać sama, zawsze wolała samotność niż dzielenie z kimś mieszkania.
Oczywiście dyrektor proponował jej by na powrót zamieszkała u Mistrza Eliksirów jednak odmówiła tłumacząc, że prywatne dormitorium idealnie do niej pasuje.
Plan Lekcji, który dostała od profesora nie był wcale taki napchany jak myślała.

Plan Dnia SB. 5r

8.30 -śniadanie
11.05-Podwójne Eliksiry
13.00-OPCM
14.00-transmutacja
15.00- Godzinna przerwa obiadowa
16.00-Historia Magii
17.00-Indywidualne spotkanie z wychowawcą
19.00 -Kolacja
22.00- Cisza nocna

Wpatrywała się ze zdziwieniem w punkt 7

- Ciekawe po co mam tam do niego przychodzić? I to jeszcze na 2 godziny.-wymamrotała pod nosem.
Posiedziała chwile w zamyśleniu i spojrzała na zegarek 10.50,- Za piętnaście minut eliksiry-. Odetchnęła głośno i zabierając swoje rzeczy ruszyła do klasy.

- Kto to wymyślił, mieć 3 piętrowe lochy? - otóż sala znajdowała się dwa piętra niżej. Przez co dziewczyna musiała zagęszczać ruchy.
Szła przez jeden z głównych korytarzy, gdy ktoś uderzył ją ramieniem.

-Proszę, proszę kogóż to moje piękne oczy widzą -od razu rozpoznała ten skrzeczący głos Parkinson.
Sara stała spokojnie i patrzyła prosto w oczy swojej rywalki.-Nic nie powiesz ?

- Nie. Nie ma tu nikogo o dostatecznie wysokim poziomie, bym chciała z nim rozmawiać.

-Szlamowata dziwka- Warknęła Alis i zamachnęła się na dziewczynę

 -Zostaw ją!-miedzy ślizgonkami  stanęła wysoka szczupła dziewczyna o bujnych brązowych włosach.

-Granger- syknęła młodsza -cóż za ironia... Szlama broni szlame -zaśmiała się okrutnie

-Slytherin traci 20p za obrażanie.

- A odbieraj sobie ile chcesz. Wielka mi pani prefekt naczelna-prychnęła z pogardą 

-Zmiataj stąd parkinson albo pójdę po profesora Snape'a a on nie będzie już taki łaskawy - dziewczyna ewidentne się zmieszała bo skrzywiła się jak by zjadła cytrynę i odeszła.
Brunetka odwróciła się do Sary i wyciągnęła w jej stronę rękę

-Hermiona Granger, prefekt naczelna -przedstawiła się. Młodsza z chęcią przyjęła dłoń i uścisnęła ją pewnie.

- Sara Brown... Dziękuje

-Nie ma za co. Leć na lekcje bo i tak już jesteś spóźniona, pogadamy na lunch`u.
Sara rzuciła się pędem do klasy i wpadła do niej z impetem.

-Przepraszam za spóźnienie profesorze-spuściła głowę pod naciskiem jego spojrzenia i usiadła w ostatniej pustej ławce a Snape kontynuował zajęcia.

Od dobrej godziny ważyli eliksir pieprzowy, szło jej znakomicie, jeszcze tylko chwilka i będzie gotowy. Odwróciła się na moment od stanowiska pracy gdy w jednej chwili usłyszała huk i coś z niewyobrażalną siłą  rzuciło nią o ścianę. Ciemność stanęła jej przed oczyma.
 Leżała tak dobrych parę minut  słysząc tylko piszczenie w uszach.
Powoli uchyliła oczy i zauważyła Snape'a, który klęczał koło niej i coś mówił, minęła chwila zanim zaczęła go słyszeć 

-Brown ty idiotko, słyszysz mnie ?

- T...ak -wymamrotała wstając powoli do pozycji siedzącej

- Rusz się.- warknął pociągając ją do góry. Zachwiała się, ale Severus podtrzymał ją.

-  Co się gapicie?! Koniec przedstawienia, wracać do pracy!- krzyknął a wszyscy wrócili na swoje stanowiska bojąc się nawet  zerknąć a profesor zaprowadził Sarę do siebie do salonu, pomógł usiąść jej w fotelu i wyszedł do innego pomieszczenia by wrócić z jakąś średniej wielkości metalowa skrzyneczką
Postawił ją na stoliku i zaczął przyglądać się obrażeniom dziewczyny.
Miała nie małe rozcięcie na brwi i najprawdopodobniej złamany nos

- Pamiętasz co się stało? - spytał nachylając się do niej tak ze prawie stykali się nosami by lepiej przyjrzeć się ranie

- Warzyłam eliksir i już miałam kończyć, odwróciłam się na sekundę i coś bardzo mocno pchnęło mnie na ścianę... Csss- syknęła gdy dotknął jej nosa

- Nie wierć się tak. Tym czymś co cie pchnęło był twój wybuchający kociołek.

- Ale.. Jak to? Przecież wszystko szło dobrze

- Najwidoczniej nie - prychnął Severus
 
- Przepraszam, narobiłam zamieszania.

- Nie da się nie zauważyć- wymruczał i kończąc zamykać rany usiadł w fotelu obok - Co było powodem twojego spóźnienia?- Sara skrzywiła się

- Zaczytałam się troszeczkę- spojrzał na nią jak by oceniając

- Cudownie, pierwszy dzień a ty się zaczytałaś- znów zwiesiła głowę. Lubiła się z nim sprzeczać, ale teraz nie miała na to ani siły ani ochoty. Bolały ja słowa Parkinson, bądź co bądź była z nią na jednym roku i w jednym domu a ta przyczepiła się do niej jak rzep psiego ogona- Co się z tobą dzieje?

- Nie rozumiem, co ma pan przez to na myśli- zmierzył ja wzrokiem

- Nic. Możesz wrócić do dormitorium, jednak wole byś została tutaj, możesz mieć zawroty głowy, jeszcze spadniesz ze schodów i będzie na mnie- prychnęła w rozbawieniu i poszła do swojego dawnego pokoju.
Z uśmiechem stwierdziła ze nic nie zostało ruszone, tak jak zostawiła tak jest.

-Accio koszula Snape'a- dostała ją i w niej zamierzała spać, po krótkiej chwili koszula znalazła się w jej ręku. Poszła do łazienki wzięła letnią kąpiel i przebrała się w koszule. Twarz niemiłosiernie ją bolała. Poszła wiec do składziku by wziąć eliksir przeciw bólowy.
Schyliła się do dolnej półeczki a drzwi zatrzasnęły się z cichym echem. Nacisnęła klamkę a gdy nic się nie stało zaśmiała się nerwowo i usiadła w koncie.

- Nie panikuj... Snape na pewno zaraz przyjdzie i będziesz mogła wyjść- uspokajała się sama.
Po chwili siedzenia i nic nierobienia zaczęło brakować jej powietrza.- No tak... Mogłam się tego spodziewać, blokada w razie włamania.-znów usiadła i czekała oddychając bardzo płytko by na jak najdłużej starczyło jej powietrza.
Nie wiedziała ile upłynęło w jednej chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Snape.

- Dzięki Merlinowi! - uśmiechnęła się a profesor puścił drzwi- nie !!!

- Czego się drzesz? Wystarczy nacisnąć klamkę- uśmiechnął się wrednie i sięgnął po mały słoiczek

- To proszę bardzo, niech mi pan pokaże jak naciska się klamkę- uniósł w lekkim rozbawieniu brew i z kpiącym uśmiechem nacisną ja. I nic , drzwi ani drgnęły.
Severus odwrócił się w ich stronę i szarpnął

- Pańska metoda chyba nie działa .-Jednak Snape jej nie słuchał szarpał klamka dalej, aż w końcu wypadła- teraz to na pewno stad nie wyjdziemy- stwierdziła znudzona Sara opierając się o jedna z półek.

- Cholera, cholera , cholera!!!- krzykną nagle.
Sara patrzyła jak jej profesor zaczyna się pocić i ciężko oddychać.

- Niech się pan uspokoi, przecież w końcu ktoś tu przyjdzie, ma pan w końcu kolegów z pracy... Cholera - spoważniała gdy profesor osunął się na małej ściance - Profesorze !?
Kucnęła przy nim.

- Tam...eliksir- wychrypiał coraz słabiej oddychając.

- Gdzie profesorze?!- wskazał słabo ręka na środkową półkę. Sara wstała i spojrzała na fiolki-która?!

- Cz... czarna fiolka... Nie.. Niebieski... Ko...korek

- Wszystkie takie są. Zapach profesorze?

- Lawfffff...- nie mógł już mówić

- Profesorze!!  Jaki zapach ?!- krzyknęła przerażona klepiąc go po policzku.

-Lawenda-wstała i zaczęła odkręcać jedną po drugiej.

- Merlinie, ta na pewno nie pchnie jak lawenda- powiedziała otwierając fiolkę która pachniała jak padlina. - jest!
Znów dopadła do niego i pomogła mu wlewając cała zawartość do jego ust. Oddech wrócił do normy a sam profesor zaczął kontaktować.

- Ma pan klaustrofobię.- stwierdziła

- Chyba nie liczysz na kolejne 5p za spostrzegawczość  Brown- prychnął odchylając głowę do tylu.

- Nie... aczkolwiek nie obraziła bym się. Przestraszył mnie pan.- powiedziała popychając jego ramie, spojrzał na nią groźnie

- Nie pozwalaj sobie. - jak na złość znów go szturchnęła - Jesteś irytująca.

- Słyszałam to już- uśmiechnęła się zakrywając poły swojej koszuli, dopiero teraz zauważyła ze miała ją całkowicie rozpiętą, całe szczęście miała bieliznę.
Snape popatrzył na nią zauważając jak jej policzki przybierają kolor szkarłatu. Prychnął i znów odchylił głowę do tylu

- Severus'ie jesteś tu?!- spytał Dumbledore otwierając drzwi od składziku od razu do niego wchodząc.-No gdzie ty się podziewasz Severus`ie? Szukam cię i szukam i znaleźć nie mogę.-i w  tym  momencie cała trójka usłyszała dźwięk zatrzaskujących się drzwi.

-Nie!!!-Krzyknęła Sara  a Snape przyłożył dłoń do czoła w akcie załamania.

-No Albusie, spróbuj teraz te drzwi otworzyć- Dumbledore uśmiechnął się do Profesora

-Ja  nie wiem Severusie, czy ja zawsze muszę wszystko za ciebie robić-powiedział szukając dłonią klamki.
Spojrzał przez ramie w miejsce gdzie takowa powinna się znajdować.-A gdzież to jest ten prześmieszny przedmiot, który powinien otworzyć nam drzwi?-powiedział przypatrując się znacząco Snape`owi.

-Leży na podłodze.

-A co ona tam robi?- Snape założył ręce na piersi.

-Odpoczywa...

-Bardzo leniwa klamka... Przez was będę musiał użyć różdżki-odwrócił się do drzwi- Alohomora.
Pchnął je  i wyszedł nie zwracając uwagi na pozostałych. Snape w ostatniej chwili zdążył je złapać.-Po co wyście tam tyle  siedzieli? Przecież macie różdżki.

-Ja jej nie mam-Powiedziała Sara patrząc z wyrzutem na Mistrza Eliksirów.

-A ja mam klaustrofobie- odpowiedział jej tym samym tonem.

-A  ja mam dropsy...Jeżeli chcieliście pobyć sami wystarczyło powiedzieć, wrócił bym za godzinę. A tak przy okazji Popy prosiła byś przyniósł jej nową partie Eliksirów.-Albus zostawił ich samych a Sara ruszyła w ciszy do pokoju.

-A ty gdzie?-warknął

-Do pokoju...

-Tylko nie zrób bałaganu-skinęła głową i zniknęła za drzwiami.















czwartek, 4 maja 2017

$ Pierwsze stracie

Wałęsała się po salonie z miną zbitego psa, a Severus tracił cierpliwość
-Oh, na Merlina, dajże spokój. Usiądź wreszcie. Jeszcze godzina- Zrobiła to o co ''prosił''- O co ci znów chodzi co?!-odłożył zirytowany książkę na stolik koło fotela i oparł łokcie na kolanach pochylając się do przodu.
-Mówiłam o tym Panu wczoraj...
-Ja tam się cieszę, nikt nie będzie mi przeszkadzał.-Wstał z zamiarem pójścia do toalety lecz pytanie zatrzymało go w pół kroku:
-Aż tak mnie Pan nie lubi?- spojrzała na niego smutno, on uśmiechnął się złośliwie.
-Przebijasz wszystkich razem wziętych.
-Dziękuję za komplement.
-To nie był komplement.
-Wiem, ale i tak dziękuje-Zaśmiała się i poszła sprawdzić czy wszystko wzięła.
Weszła do sypialni i od razu ujrzała czarny materiał rzucający się w oczy na szkarłatnej pościeli.
Podeszła i chwyciła go.
Była to koszula Snape`a, w którą ubrał ją pierwszej nocy. Przycisnęła ją do piersi i zaciągnęła się jego zapachem, zapachem bezpieczeństwa.
Spakowała ją do kufra, rozejrzała się jeszcze po pokoju i ze smutkiem stwierdziła, że będzie tęsknić i nie tylko za pokojem.
-Gotowa?-mruknął z nad książki gdy wróciła do salonu. Skinęła głową i ruszyli do Wielkiej Sali.
Szła z pochyloną głową, spojrzał na nią z ukosa.
-Odbiorę dziś twojemu Domowi 50p.
-Ah no tak, a co jak trafie do Sly...
-Nie to się raczej nie zdarzy- Przerwał jej i uśmiechnął się w ten swój Snape`owski sposób.
Doszli przed ogromne wrota, kufer odebrał od niej Filch, który mruknął coś co brzmiało łudząco podobnie do: "Przenosin się smarkuli zachciało."

Severus odliczył w myślach do 20 i pchnął drzwi tak, że tylko cudem nie wypadły z zawiasów uderzając o ścianę. Przemierzył środek sali sprawiając wrażenie jak by unosił się nad ziemią.
Zostawił Sarę przy krzesełku z tiarą przydziału i zasiadł przy stole nauczycielskim zaraz obok Dumbledore`a.
McGonagall uśmiechnęła się do niej ciepło i chwytając Tiare za czubek wskazała na nią by usiadła.
Włożyła jej stare śmierdzące stęchlizną coś na głowę by to mogło zacząć swój jakże interesujący monolog.
-Hmmm...Bardzo ciekawe, pasujesz mi wszędzie. Tak, tak właśnie! Masz w sobie cechy każdego z
czterech domów w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie,
Z całą pewnością jest to  Gryffindor, który cechuję się odwagą, męstwem, szczerością i szlachetnością. Jest i Slytherin − ambicja, spryt, przebiegłość i braterstwo. Ravenclaw − inteligencja, mądrość, kreatywność i oryginalność; Hufflepuff − sprawiedliwość, wierność, uprzejmość i pracowitość, ale tylko w jednym z nich możesz mieszkać.-Severus chwycił kielich i już prawie przełykał gdy:-Slytherin!- i całą zawartość naczynia, która jeszcze przed sekundą znajdowała się w jego buzi opryskał sporą część stołu.
Rzucił niechętne przepraszam i wyszedł czym prędzej bocznymi drzwiami.

Natomiast Sarze wszyscy Ślizgoni gwizdali i bili brawo reszta domów była zawiedziona, ale niektórzy posyłali jej ciepłe uśmiechy.
Przerażona usiadła koło nie najmilej wyglądającej dziewczyny.
-Alisa Parkinson- spojrzała na nią z obrzydzeniem- Jaki masz status krwi? Czyta czy pół?
Była zaskoczona pytaniem, ale spojrzała na nią jak jej się zdawało z pogardą i zadzierając głowę w górę odpowiedziała.
-A po co ci to wiedzieć, Hę?
-Lepiej uważaj na ton. Czyż byś nie wiedziała z kim rozmawiasz?
-Hmm. Parkinson, par... Coś mi świta. Czy nie jesteś czasem siostrą tej puszczalskiej idiotki? Czekaj jak ona miała, Pansy?
-Jak śmiesz?!-Sara nic nie opowiedziała pławiąc się w swoim małym zwycięstwie.-Języka w gębie nie masz?!
-Za to ty tak jak twoja siostra masz go gdzie indziej co noc- Alisa oburzona zmierzyła ją wzrokiem i splunęła jej w twarz.
Sara starając się zachować spokój, zacisnęła zęby wstała skinęła wszystkim innym którzy w tym momencie patrzyli na nią i wyszła z Wielkiej sali.
Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły łzy napłynęły jej do oczu, energicznie zaczęła ścierać jej ślinę z twarzy  rękawem  od szaty.

-45p od twojego domu Brown- usłyszała za plecami. Odwróciła się, a gdy zobaczyła jego zapomniała o wszystkim co się wydarzyło.-Znów się mazgaisz? Przecież jestem głową Slytherin`u więc mnie...

-To nie dla tego. Czemu 45p?

-Skleroza w tak młodym wieku ?-sarknął- Obiecałem też dać ci 5p za spostrzegawczość.-Uśmiechnęła się krzywo. Zerknął na nią badawczo- Jak wrażenia?

-Nie najgorzej-  Nie chcąc robić z siebie ofiary losu zaczęła kłamać- Byli dla mnie bardzo mili... Alisa Parkinson nawet się na mnie uzewnętrzniła - tu skrzywiła się z obrzydzeniem. Snape uniósł brew

-Coś ci nie wierzę. Skoro nie ubolewasz z tęsknoty za mną - co łamie moje serce, to albo  ci coś powiedziała, albo...zrobiła -Pod naciskiem jego spojrzenia zagryzła wargę i spuściła wzrok.

-Splunęła mi w twarz...-szepnęła

-Wyciągnę z tego odpowiednie konsekwencje.

-Nie!...nie trzeba, to ja ją sprowokowałam. Czasem za dużo powiem i mam za swoje-Wyciągnął do niej rękę z planem lekcji ta chwyciła go delikatnie i schowała do kieszeni.

-A teraz zejdź mi z oczu- warknął. Sara szybko odeszła i pomaszerowała do lochów by znaleźć swoje dormitorium.
                                                                                      (...)

































  

niedziela, 23 kwietnia 2017

$Snape + Drzwi = Katastrofa

-Pakuj się, rano zostaniesz przydzielona do swojego domu. W końcu będę miał spokój- warknął wchodząc do salonu.

-Już?-Spojrzała na niego smutno.

-Co już?-Usiadł na kanapie a Sara spuściła głowę

-Myślałam, że jeszcze z panem pomieszkam...

-Na moje szczęście nie. O co ci chodzi co?-Zwrócił uwagę na jej minę i zaczął się poważnie zastanawiać co znów powiedział nie tak.

-Noo... Po prostu polubiłam mieszkanie z panem.

-O nie dziwie ci się, ale nie podzielam twojego entuzjazmu.

-Jest pan wredny.-Uśmiechnął się kpiąco i otaksował ją spojrzeniem.

-Jeżeli trafisz do Slytherin`u - w co wątpię- to dostaniesz 5p za spostrzegawczość.-  Zrobiła się czerwona ze złości i wymierzyła w niego palcem

- Dupek z Pana!-Odwróciła się na pięcie i weszła do swojego pokoju

-Wiem- Wyszeptał i przywołał Ognistą z barku.
Nie lubił jej, to fakt, ale czuł, że będzie mu brakowało jej marudzenia  i głupich pytań. Wprowadziła do jego komnat życie. Pierwszy raz ktoś powiedział, że go polubił i on też powoli... Nie stop! zły tok myślenia, miał ją gdzieś

-Ona, na bank trafi do Grifindor`u - Wymamrotał w szklankę chcąc się napić.
___________________________________________________________________________________

-Co za dupek!-Niemalże krzyknęła, rzucając biedną bluzką do kufra.-Jestem aż taka zła?! Serio? Co ja mu takiego zrobiłam ? Fakt przeze mnie ma zranione plecy, ale to nie powód do bycia dupkiem.- Marudziła wchodząc do łóżka.

Leżała  próbując zasnąć, jednak był mały problem a mianowicie bełkoczący i wyładowujący swą frustrację najprawdopodobniej na ścianie Snape, nie miała bladego pojęcia co on właściwie robi, ale robił to głośno. Z ciężkim  westchnieniem wstała i pomaszerowała zobaczyć co takiego zrobił Severus`owi Bogu ducha winny kawał betonu.

-Gśdzie są te cholerne tszwi!-usłyszała wychodząc z sypialni- Czemu je zabrałaś!?

-Profesorze!-Severus próbując odwrócić się w jej stronę zjechał plecami po ścianie  rozwalając się na podłodze

-Szego!?-Wybełkotał.

-Jest późno, powinien się pan położyć.

-Aleeee ona ukradła mi tszwi!- Wyjęczał zrozpaczony

-Kiedy drzwi są na miejscu- Profesor uklęknął przodem do ściany i spojrzał w górę

-Chcie?- załkał. Sara podeszła do niego i pomogła mu wstać

-Tam są- Wskazała mu je palcem

-Oh, moje tszwi!- Klasną w dłonie i chwycił Sarę za poliki, cmokając ją w usta-Znalazłaś moje tszwi, boooohhhhaaaaterko.

- Tak, tak chodźmy spać- zaprowadziła go do swojej sypialni- No a teraz grzecznie się pan rozbierze i położy się do łóżeczka.

- Ja nie chcę, chba sze mi pomoszesz. - popatrzył na nią zamglonym wzrokiem.

- Jest pan dużym chłopcem, da pan radę.

- Dobsze ale bęsiesz paszeć. - dziewczyna na to stwierdzenie zarumieniła się delikatnie.

- Wolałabym nie.

- Bęsiesz albo sie nie rospieram.

- Zgoda byle szybko i tak nic jutro nie będziesz pamiętał.

- Bede i jusz - powiedział i zaczął rozpinać powoli guziki czarnej koszuli. Przy trzecim zdenerwowany złapał za poły i szarpnął rozrywając ją. Spojrzał na Sarę "zalotnie", tańcząc do  muzyki która ewidentnie leciała w jego głowie. Chciał zerwać z siebie również spodnie tak jak striptizerzy w filmach, lecz nie bardzo mu to wychodziło- Siechawe jachiego zachlęcia uszyfają?

 -Kto?

-No oni?

-Jacy oni?

- No si so siecą tyyylkami.

- Świetliki?

-Nie to są wsi so bią so ja teras.

-Striptizerzy?

-Jach sesz to trafisz byc mądla. - Sara niemalże płacząc ze śmiechu jednym zaklęciem pozbyła się spodni, skarpet i butów profesora.

-Ty sesz nasz to klęcie. Jestes s nimi w mowie?

- Nie ale.... - chciała coś jeszcze dodać jednak zauważyła, że Snape chce pozbyć się swojej ostatniej części garderoby. - Co pan robi ? Błagam JA nie chcę tego oglądać! - Krzyknęła zakrywając sobie oczy.

- Wiesz mi chsesz. - Brown spojrzała na niego jednym okiem po czym natychmiast je zamknęła.  Severus już nie patrząc na nią rozebrał się do końca, a następnie położył się pod kołderkę. Dziewczyna mając dość jego humorów łaskawie wyczarowała mu z powrotem bieliznę i położyła się obok niego. Mężczyzna przytulił ją do siebie w mocnym uścisku.

- Czy możesz mnie puścić?

-Nie!

-Dobra nie ważne! - odpowiedziała mu i zamknęła oczy. Po chwili oboje byli już w krainie Morfeusza.

______________________________________________________________________________________


Obudził się z potwornym  bólem głowy i już wiedział że to nie jego łóżko.

-O nie, mam deja vu. Może jak zasnę to się obudzę.-Nic to jednak nie dało, no nie mógł nie zauważyć że przytulał się do Brown.

-Nie, nie śni się to panu.- stwierdziła zaspanym głosem dziewczyna. Severus nie czekając ani chwili dłużej zepchnął ją na podłogę.-wczoraj był pan bardziej delikatny.

-Merlinie, błagam powiedz mi, że tu nic nie zaszło.-Sara z wrednym uśmieszkiem wstała i obojętnym tonem wyznała.

-Oprócz tego, że szukał pan tszwi jak pan to wczoraj ujął i robił mi striptiz to nic się nie stało.

-To ma nie wyjść za te TSZWI- powiedział lekko rozbawiony.

-Ależ oczywiście przecież jestem pana bohaterką.- zerknął na nią zdziwiony

-Przepraszam, czym?

-Odnalazłam pańskie tszwi a pan mi się tak odpłaca- zapłakała.

-Och nie przesadzaj.-Dziewczyna z minął zbitego psa wyszła z pokoju.

                                                                                  *CDN*























$ Beznadziejny przypadek.

-Pozwól dziewczynie odejść, weź mnie.-śmierciożerca spojrzał na Snape`a z pogardą.

-Kusząca propozycja, ale wole mieć was oboje. Lubie słyszeć jak szlamy jęczą i błagają o litość, zwłaszcza pode mną.-Zaśmiał się okrutnie, Sara wystraszona wtuliła się w profesora jeszcze bardziej.

-Corban, nikt nigdy pod tobą nie jęczał to i tu tego nie zaznasz. Więc proszę cię na razie grzecznie byś stąd odszedł a postaram się nie zrobić ci krzywdy.

-Czyż byś zapomniał Severusie? To ja mam różdżkę.

-Skąd pomysł, że ja jej nie posiadam.-Brew Snape`a powędrowała do góry.

-Bo to ja celuje w was.Crucio!-Severus opadł na kolana zaciskając boleśnie zęby na wardze. Dziewczyna podjęła nieudane próby uspokojenia swojego profesora.

-Przestań! Proszę, zrobię co chcesz tylko przestań!-Zaczęła płakać i tulić do siebie coraz bardziej trzęsącego się profesora.

-Wszystko?

-Tak! Proszę tylko przestań!.- Severus nie przytomny opadł w ramiona Sary.-Co mam zrobić?-Zapytała kładąc go na ziemi i stanęła przodem do oprawcy.

-Podjedź!- Brown na trzęsących się nogach wykonała rozkaz i stanęła metr od niego, przyciągając ją do siebie zaczął szeptać jej do ucha.

Severus nie do końca był świadomy co się dzieje, ostatkiem sił przewrócił się na plecy. Spojrzał w stronę Sary i zdenerwowany widokiem po swojej lewej stronie zaczął ręką przeczesywać prawą w poszukiwaniu różdżki.
~Jeszcze chwila Brown.

~Ma pan siłę to robić?

~Jak by nie patrzeć czasami bywało ze mną dużo gorzej...Zaraz ci pomogę.- Dotknął palcem coś drewnianego i smukłego spojrzał w tam to miejsce i dostrzegł swoją własność. Chwycił czarne drewienko w dłoń i zataczając się wstał.

-Puść ją! Natychmiast!-I w tym momencie Severus już naprawdę nie miał pojęcia co się właściwie stało. Sara kopnęła Corban`a w kroczę , podbiegła do profesora i wtuliła się w niego.Yaxley posłał w jej stronę ognisto pomarańczowy promień. Snape w ostatniej chwili obrócił się i przyjął klątwę na plecy, upadając prosto na Brown.
-Jak wyjdziemy z tego żywi... To cię zabije.-wychrypiał.

-Jak się pan nie pośpieszy to on to zrobi- wskazała palcem na śmierciożerce zbliżającego się do nich powoli, Severus obrócił się i wymierzył różdżką w Corban`a

-Avada Kedavra!- nie zdążył się uchylić i padł sztywny na ziemie. Severus podniósł się i otrzepał.-Co ty sobie wyobrażasz?! Mogłaś zginąć Ba! JA MOGŁEM ZGINĄĆ!!!

-Przepraszam...Po prostu zabolały mnie pana słowa.

-To nie usprawiedliwia twojej głupoty. Wracamy do zamku.- Nawet się za nią  nie obejrzał  tylko ruszył przed siebie.

-Profesorze.-powiedziała doganiając go

-Czego?

-Pańskie plecy

-Moje co?- stanął i odwrócił się do niej

-Plecy...Krwawi pan.-odpiął swoje szaty nietoperza naprawił je zaklęciem i założył z powrotem by zakryć dziurę ukazującą poszarpaną skórę- przepraszam... to moja wina.

-Faktycznie twoja, ale gdyby nie moje plecy to była by twoja głowa.

-Dziękuje...- prychnął w odpowiedzi- trzeba to zaleczyć.

-Moje plecy, mój problem.- ruszył w kierunku poprzedniego celu.

-Ale  jest pan uparty.

-Uważaj bo się zarumienię-mruknął.

-Czemu pan taki jest?

-Lepiej się rusz i przestań zadawać głupie pytania - Już więcej się nie odezwał. Odprowadził Brown do komnat i skierował się do gabinetu dyrektora.

Stanął przed chimerą
-Krwotoczki Truskawkowe.- "Co za durne hasło." Pomyślał i wszedł do środka.

-Och Severusie, co cię do mnie sprowadza ?

-Yaxley zaatakował mnie i pannę Brown w Zakazanym Lesie.

-Jakim cudem?! I co wyście tam robili!

-Różdżką, zaatakował nas różdżką, a po drugie wolałbym by ta sprawa została między mną a panną Brown.

-Domyślam się, że zaatakowano was różdżką , i chciałbym jednak wiedzieć co was skłoniło do wejścia do Zakazanego Lasu- Snape popatrzył na niego jakby zrobił  mu wielką krzywdę i usiadł po drugiej stronie biurka.

-A ja  zachowam to dla siebie, jeżeli panna Brown zechce ci o tym zdarzeniu powiedzieć coś więcej to ja nie będę miał nic przeciwko, ale ja nie zamierzam ci się spowiadać.

- Jak wolisz.

- W takim razie będę już szedł.- wstał i chwycił za klamkę.

- Severusie chciałbym jeszcze żebyś jutro przyprowadził Sarę do Wielkiej Sali, przydzielimy ją w końcu , do któregoś z domów. A jak ona się czuje ?

- Dużo lepiej ode mnie więc pozwól wrócić do siebie.

- No dobrze nie będę cię zatrzymywać. - Snape wyszedł od Dyrektora i skierował się najpierw do swojego gabinetu po odpowiednie eliksiry. W końcu powinien jednak zaleczyć rany.



























niedziela, 2 kwietnia 2017

$Problemów początek

 -Potrzebne nam: Veritaserum, Eliksir Słodkiego Snu i Eliksir pieprzowy. Myślę, że do dwudziestej drugiej powinniśmy skończyć. Bierz się do roboty-Od rozpoczęcia pracy nie odezwała się ani słowem. Nie zdawało mu się to przeszkadzać wręcz przeciwnie, pławił się w ciszy i spokoju.Czuł, że może dziś dużo zrobić, energia wręcz go rozpierała...nie wiedział dlaczego ale nie zależało mu na tym by się tego dowiedzieć.
 Sara była już tak zmęczona, że bała się iż zrobi coś nie tak a to może nieść za sobą poważny skutek.

-Profesorze czy mogę już skończyć? Nie daje rady... a nie chcę niczego wysadzić.

-A zrobiłaś to co ci kazałem.

-Tak.

-To możesz iść.-dziewczyna zabezpieczyła kociołki i ruszyła w stronę wyjścia z pracowni.

-Dobranoc Profesorze.

-Ta dobranoc.-Powiedział jak by mu to jakąś trudność sprawiało, ale Brown była zadowolona...w końcu jej odpowiedział.
                                                                                  (...)

Po przelewał gotowe eliksiry do fiolek i już chciał iść do sypialni kiedy w kominku w salonie pojawiła się głowa Dyrektora.

-Oh Severusie miałem nadzieje, że jeszcze nie śpisz. Jak ci idzie z panną Brown?

-Same problemy przez tą dziewuchę. Powiedz mi. Dlaczego to akurat ja muszę się nią zajmować?

-Uratowałeś ją, więc stałeś się za nią odpowiedzialny. Severusie sądzę, że trochę przesadzasz.

-Odpowiedzialny-Parsknął-Nie, nie przesadzam Albusie. Jest pyskata i bezczelna. Czemu nie możemy tego przyśpieszyć? Jesteś Dyrektorem, mógł byś to zrobić nawet jutro.

-Severusie, wiesz dobrze, że powinniśmy z tym zaczekać, dziewczyna jest na pewno wyczerpana.

-Tak z pewnością, jest tak wyczerpana, ale ma siłę się zemną wykłócać.-Warknął rozeźlony.-Wybacz mi Albusie... chciał bym się położyć.

-Ach tak. No dobrze. Postaraj się do niej dotrzeć Severusie.

-Tak, tak pewnie-Sarknął i udał się do łóżka nawet nie żegnając się z  Dumbledore`em.

                                                                              (...)
-Jest pan beznadziejny!-"Mieszkam z nim 3 tydzień i mam już dość! Jak można przyczepić się do kogoś o kolor bluzki jaki się założyło? Nosz cholera jasna!"

-Nie chcę więcej widzieć, że nosisz tą koszulkę w moich komnatach!-Darł się i darł a Sara coraz bardziej traciła cierpliwość.- W tej chwili to zdejmuj,najlepiej spal!

-Co to za idiotyzm?

-Milcz Szlamo!- Zebrało jej się na płacz."Jak on mógł?" Łzy same zaczęły płynąc po jej policzkach.Severus właśnie zrozumiał swój błąd.-Ja nie chcia...

-Niech pan sobie daruje.-Wybiegła z jego komnat kierując się w stronę wyjścia z Hogwartu.
Biegła Korytarzami aż w końcu dotarła do celu. Nie wiedziała gdzie ma się podziać. Myślała, że nawet nieźle się dogadują. zdarzyło jej się go nawet rozśmieszyć. Jednym słowem miała wrażenie, że nawet ją polubił.
Wbiegła do zakazanego lasu gdy naglę o coś się potknęła.

-Proszę, proszę kogo my tu mamy?-usłyszała gdy próbowała się podnieść. Odwróciła się szybko i
ujrzała przed sobą ciemną postać.''No to teraz mam przesrane".
___________________________________________________________________________________
"Jaki ty jesteś głupi" Opadł na fotel i schował twarz w dłoniach. Zastanawiał się czy może za nią nie pójść, jeszcze się zgubi czy coś. Szybko jednak porzucił ten pomysł. Pewnie siedzi pod drzwiami.
20minut później.
Snape zwlekł się z fotela  i podszedł do drzwi od komnat otworzył je, lecz za nimi nikt nie siedział. Wybiegł na korytarze i przejrzał wszelkie możliwe kryjówki. Nigdzie jej nie było. Postanowił sprawdzić  jeszcze Zakazany Las. Szedł i nasłuchiwał w pewnym momencie coś na niego w padło, całe szczęście zdążył zaprzeć się nogami i nie upadł. Spojrzał w dół na coś co aktualnie wtulało się w niego.

-Brown możesz mi pow...

-Kogo mytu mamy... Księżniczkę i jej pseudo Księcia.

-Mamy też Bestie do kompletu...Yaxley- Wysyczał Severus. Objął  Brown Ramieniem. Miał tylko jeden problem...A mianowicie podczas zderzenia z Dziewczyną  jego różdżka gdzieś wypadła.

                                                                                CDN...























$Początki zawsze są ciężkie

Jak tylko wybiła 6 Severus był już na nogach, ogarnięty i można by rzec, że wypoczęty. Zawołał skrzata i prosząc go o śniadanie usiadł przy stole. Zważywszy na wczesną godzinę postanowił nie utrudniać sobie życia budząc pyskatą panienkę. Zjadł w spokoju by w pełni usatysfakcjonowany zająć swój cenny czas na opracowanie przepisu na nowy eliksir. Tak pochłonęło go sprawdzanie i łączenie przeróżnych ingerencji, że jak skończył była trzynasta.
-Brown, obiad!-Zawołał Sarę zaraz po tym jak złożył zamówienie u skrzata.-Brown!!!- Ponowił próbę ściągnięcia dziewczyny na posiłek, dużo mu to nie dało bo nie usłyszał nawet słowa..-Cholera jasna-warknął pod nosem i skierował się w stronę sypialni Sary.
Otworzył zamaszyście drzwi i rozejrzał się po pokoju.-No oczywiście ja pracuję a ta sobie śpi w najlepsze do południa.- Wymamrotał-Już ja ci pokaże... oj tak.- Białą haftowaną chustkę zmienił w szklankę i napełnił ją lodowatą wodą. Podszedł do łóżka i chlusną nią śpiącej w twarz. Sara zerwała się do pozycji siedzącej ukazując soje atuty. Severus zapatrzył się przez dłuższą chwilę w miejsce, w które absolutnie nie powinien. Dziewczyna orientując się, że nie jest ubrana a jej Mistrzowi Eliksirów zaczynają prawie niewidocznie drgać kąciki ust odruchowo zasłoniła się kołdrą.

-Jak Pan śmiał!!!

-Wiesz, która jest godzina? Wołam cię na obiad a ty sobie śpisz jak gdyby nigdy nic! Swoją drogą właśnie potwierdziły się moje obawy, że gdyby cie popchnąć połamała byś sobie żebra. Gdzie się podziały twoje amortyzatory?-zapytał z kpiną.

-Zapewniam pana że są na swoim miejscu, a teraz niech pan wyjdzie bo chcę się ubrać.

-Tak sobie wmawiaj. Masz 10 minut.-Oznajmił i wyszedł.

-Stary, durny,....yhh. Jak ja go nie ciepie.-wymamrotała sama do siebie i zaczęła się szykować. Ubrała na siebie czarne rurki i biały zwiewny sweterek. Związała włosy w kok i poszła na obiad. Usiadła dosłownie na przeciwko niego, ani razu nie patrząc w jego stronę, zaczęła jeść. Nie była specjalnie głodna, zawsze miała problemy z apetytem dlatego też nałożyła sobie małą porcje.
Severus zauważył problemy żywnościowe Sary, no bo przecież kim by był jak by uszło to jego uwadze. Cokolwiek powodowało u niej to zaburzenie zaczęło irytować Snape'a. Sam nie wiedział dlaczego, ale coś mu mówiło, że powinien się tego dowiedzieć.

-Nie smakuje ci?-zapytał sądząc, że może się na niego ciupkę otworzy i zgasi pragnienie wiedzy.

-Nie... jest pyszne...po prostu.

-Nie chcesz nie mów, mało mnie to interesuje.-"Ty i ten twój nie wyparzony jęzor" skarcił się w myślach.

-Po prostu gdy patrze na pana odechciewa mi się wszystkiego.

-Nie tylko tobie... zajmij się lepiej swoim talerzem,bo ci przypomnę kto spał dziś całkowicie nago ukazując swoją cudowną strukturę deski.

-Jest pan bezczelny!-rzuciła sztućcami o stół, a potem Severus usłyszał tylko trzask drzwi.
                                                                            (...)
Siedział ze szklaneczką ognistej zastanawiając się jak długo ta dziewczyna może się dąsać.Od ich kłótni minęły cztery godziny a ona do tej pory nawet nie wychyliła nosa ze swojego pokoju."Jest nie obliczalna... to jest pewne. Może sobie coś zrobiła???" Wydawało mu się, że myśli za niego ktoś inny... no bo od kiedy on się zastanawia nad losem innych? Jednak myśl, że mogła by sobie coś zrobić i to w dodatku w jego komnatach gdy on miał się nią zajmować... a potem niechybna powolna śmierć z rąk tego Dropiarza, zmusiła go do sprawdzenia czy wszystko porządku. Wstał i powolnym krokiem podszedł do drzwi. Zapukał trzy razy.

-Panno Brown!?-powtórzył czynność jeszcze pięć razy i zaczął się denerwować-Panno Brown proszę natychmiast otworzyć!..Panno Brown... to pani ostatnia szansa... jeżeli pani nie wyjdzie to ja po panią wejdę... a wtedy nie będzie już tak kolorowo!!!-wygłosił przemowę i wdarł się do pomieszczenia. Rozejrzał się ale nie znalazł w nim dziewczyny, zajrzał jeszcze do toalety i wrócił do sypialni. W tedy zauważył, że drzwi od szafy były lekko uchylone, podszedł do nich i otworzył na oścież. Siedziała w samym rogu  z pokulonymi nogami.

-Co ty sobie wyobrażasz? Od czterech godzin nawet nie pokazałaś, że żyjesz. Jak...

-Miał pan kiedyś tak, że nawet rodzice Pana nie doceniali?-Przez chwile Severusa zamurowało lecz szybko się zreflektował.

-A co to ma do rzeczy?-dziewczyna nawet nie reagowała na pytanie i mówiła dalej.

-Bo ja tak... i ciągnie się to za mną nawet teraz. Nigdy nie słyszałam dobrego słowa o sobie. To nie tak, że chciała bym by mnie wszyscy chwalili... po prostu chciała bym żeby czasem ktoś zauważył moje starania.-Patrzył na nią z delikatnie rozchylonymi ustami. Nie był przygotowany na takie wyznanie. Całkowicie go zaskoczyła.

-Życie nie jest sprawiedliwe...nic na to nie poradzimy. Najważniejsze jest to by nie pokazywać swoich słabości, gdy ich nie widzą trudniej jest cię złamać, ale jak znajdą choć jedną...zabijają od środka. To jest bardzo powolna i bolesna śmierć.-Dziewczyna otarła łzy rękawem, wstała i jak gdyby nic przytuliła go.

-CO ty...

-Wiem,wiem mam się odsunąć bo jeszcze pan coś złapie.

-Z ust mi to wyjęłaś.-Prychnął rozbawiony i wskazał jej ręką wyjście-Chodź. Jest jeszcze masa rzeczy do zrobienia.
                                                                               CDN...


















piątek, 31 marca 2017

$Sprawdzian i nowy pokój

-No więc tak: Tu masz wszystkie ingerencje jakich będziesz potrzebować-wskazał na półkę za jej stanowiskiem.-Masz dwie godziny na uwarzenie Eliksiru Wielo-sokowego i bazy do Amortencji... Jakieś pytania???-Spojrzał na dziewczynę a gdy chciała odpowiedzieć dodał- Nie???... Czas Start.-Sara od razu zabrała się do pracy, nie chcąc tracić ani minuty.
Miażdżyła, kroiła, tarła, siekała, było jej już tak gorąco, że aż musiała ściągnąć bluzę zostając w samej koszulce na ramiączka, która zdążyła przylec do jej ciała.
-Profesorze, skończyłam!-Zabezpieczyła kociołki i oparła się o blat. W tym czasie Severus dokładnie przyglądał się ważonym eliksirom ze spokojem na twarzy, jego zdziwienie okazywała malutka zmarszczka między brwiami.
-Całkiem zadowalające. Daleko temu do wybitnego, ale masz potencjał, nie wielki aczkolwiek jest...niestety.-Dziewczyna prychnęła z oburzeniem.
-Są uwarzone co najmniej na poziomie wybitnym...nie zna się Pan.-Mrużąc niebezpiecznie oczy wysyczał:
-Ja...Się...Nigdy...Nie mylę. I tak jak mówiłem, by dostać Wybitny musisz się bardziej postarać- rzucił i zmierzył ją wzrokiem.
-Co teraz...Profesorze?-Spytała przez zaciśnięte zęby.
-Teraz... zajmij się sobą. Mam dużo pracy, a skoro Dyrektor zwolnił mnie z obowiązku nauczania tych debili to chociaż sprawdzę ich prace. No już sio, nie mam na ciebie czasu.-Brown posłusznie skinęła głową i wyszła rzucając, krótkie " do zobaczenia Profesorze" w odpowiedzi słysząc "Niestety". Była zmęczona całą sytuacją, najchętniej znów poszła by spać ale biorąc pod uwagę, że dopiero 18 postanowiła chociaż bliżej przyjrzeć się księgą Snape`a, przecież nawet ich nie ruszy.

Chodziła w tę i wewte czytając przeróżne tytuły, od "Czarna magia i jej aspekty" po " Czarno magiczne eliksiry naszej dekady". Była tak zafascynowana różnorodnością woluminów, że nie zauważyła jak pewien czarnowłosy Mistrz Eliksirów przygląda się jej z uwagą.
-Jeżeli już naprawdę musisz to więź sobie jakąś, ale potem odłóż ją na miejsce. A spróbuj ją zniszczyć.-Drgnęła i odwróciła się w jego stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Naprawdę?!
-Nie lubię się powtarzać...-Warknął i wskazał na szafki z książkami.-Bierz, tylko nie zadawaj głupich pytań jak czegoś nie zrozumiesz.-Skinęła głową i wybrała jedną z ksiąg.
Usadowiła się na miękkim dywanie przy kominku i zagłębiła w lekturze. Nawet nie zauważyła kiedy a była już 23.
-Ojej, ale już późno.-Severus wzniósł oczy do sufitu najwyraźniej szukając odpowiedzi na nurtujące go pytanie pt."Dlaczego mnie to spotkało?".
-To co tu jeszcze robisz???
-Emm...bo
-Elokwencja godna podziwu.-pokiwał głową z dezaprobatą i wrócił do tekstu.
-Bo nie pokazał mi pan mojego nowego pokoju.
-Ahh. faktycznie. Masz pokój zaraz koło mojego. Nie pytaj dlaczego i kładź się spać.
-Dobranoc Prof...
-Tak, tak idź już sobie -przegonił ją machnięciem dłoni.
Sara weszła do pokoju martwiąc się co tam zastanie. To co ujrzała przeszło jej najśmielsze oczekiwania. pokój miał ściany koloru ciemniej zieleni, cudowne ciemno brązowe panele, puszysty szkarłatny dywan, ogromne hebanowe łóżko z baldachimem w tym samym kolorze co dywan. Po prawej stronie od łóżka stała szafka nocna z trzema szufladami, zaś po lewej  przy samej ścianie czarna szafa na ciuchy. W rogu pokoju stała toaletka z przepięknie zdobionym lustrem. Po prawej stronie od wejścia były kolejne drzwi prowadzące do toalety.
Brown oniemiała widokiem podążyła do drzwi i odtworzyła je na oścież. Cała łazienka miała szare kafelki z paskiem przechodzącym z ściany na podłogę po prawej stronie koloru jasnego brązu. w lewym narożniku stała ogromna  biała wanna narożnikowa  na brązowym pasie z kafli stała muszla klozetowa, Z lewej była ładna biała umywalka z pięknym srebrnym kranem. Nad wisiało cudowne lustro.
Najszybciej jak umiała wyskoczyła z ubrań i weszła do wanny napełnionej po brzegi pachnącą różaną wodą.
Rozkoszowała się ciepłem jeszcze przez godzinę, by później tak jak ją Merlin stworzył wskoczyć pod satynową pościel.

                                                                                     (...)

Severus nie potrafił skupić się na czytanym przez niego tekście. Nie lubił towarzystwa a teraz przyszło mu mieszkać z pyskatą małolatą. Wszędzie czuł jej zapach, nienawidził jak ktoś obcy przekraczał próg jego gabinetu a co dopiero jak bezprawnie panoszył mu się w komnatach. Jednym słowem w tym momencie uważał, że Dumbledore`a  dopadła demencja starcza. Co to w ogóle za pomysł? Potarł dłonią zmęczone oczy i ruszył do swojej sypialni.
przebrał się w spodnie od piżamy i padł na łóżko.-No nie nawet tu nią śmierdzi!-warknął pod nosem i odpłynął w objęcia Morfeusza.
                                                                                 CDN...

















wtorek, 28 marca 2017

Miniaturka cz 2

-To co się dzieje?

-...Bo Pan nie robi tego z tych samych powodów co ja...

-Dokładnie z tych samych, ale zostawmy tą rozmowę na później.-Szepnąłem a ona położyła się, tym razem już się nie zakrywając.-I czego ty się wstydziłaś?- szepnąłem podziwiając jej piękno.
Spokojnym ruchem różdżki pozbyłem się jej majtek. Delikatnie skrzyżowała nogi.

-Spokojnie.-znalazłem sobie miejsce między jej nogami. Całowałem ją po wewnętrznej stronie ud jadąc pocałunkami w stronę jej kobiecości. Zatrzymałem się przy zakrytej dłonią drobnej muszelce

- Nie wstydź się ... zobaczysz będzie ci dobrze- pocałowałem ją w dłoń i zacząłem ją lizać, poczułem jak powoli rozsuwa palce, chwyciłem ją za dłoń i położyłem na mojej głowie. Popatrzyłem na jej twarz, miała zamknięte oczy i uroczo rozchylone usta. Drażniłem jej guziczek językiem od czasu do czasu ssąc powoli a ona pojękiwała po  cichu. Zaciskała dłoń na moich włosach zatracając się w rozkoszy. Polizałem jej gwiazdkę całą wzdłuż, po chwili delikatnie wsunąłem w nią palec i zacząłem wolno nim poruszać, była tak przyjemnie mokra , że gdy wysuwałem go z niej dało się usłyszeć mlask. Moje spodnie robiły się coraz ciaśniejsze w kroku. Zaprzestałem pieszczot i po rozebraniu się położyłem się obok niej. Przytuliła się do mnie i położyła głowę na mojej piersi, chwyciłem jej rękę a następnie położyłem na członku poruszając nią w górę i w duł.

- Podoba ci się księżniczko? - spytałem puszczając jej dłoń by mogła robić to sama, ja tymczasem zacząłem dotykać jej piersi. Po chwili z powrotem usiadłem między jej nogami, masując napletkiem jej wejście. Wsunąłem się powoli a gdy poczułem opór cofnąłem się i ponowiłem czynność by tym razem przejść gładko,  na jej twarzy pojawił się chwilowy grymas bólu. Pociągnąłem ją za ramiona do góry i przytuliłem, oplotła mnie nogami. Schowała się w moich objęciach, unosiłem się i opadałem. Poruszałem się naprawdę lekko.

-Bolało?? - pokręciła głową by zaprzeczyć.- Chcesz to zrobić szybciej?? Położyłabyś się znów na plecach a ja dałbym ci jeszcze większą rozkosz.

- Mmmmhmmm- wróciliśmy do poprzedniej pozycji i po chwili znaleźliśmy wspólny rytm, wiła się i krzyczała w ekstazie. Doszliśmy w tym samym momencie , zasnęliśmy wtuleni w siebie.


                                                                         (.......)


Obudziłem się pierwszy, nie wstawałem postanowiłem jeszcze poleżeć. Nagle poczułem na sobie spojrzenie. Z zamkniętymi oczami odparłem.

- Czego się gapisz?? - pocałowała mnie w polik i wstała, otworzyłem jedno oko i odwróciłem się - Gdzie idziesz??

- Do toalety muszę wziąć prysznic i ubrać się.

-Dotrzymać ci towarzystwa? - puściła mi oczko, ja natomiast uśmiechnąłem się szelmowsko i poszedłem za nią.
 


















$ " Ja chcę mieć tylko święty spokój"


Obudził się cały połamany w dość dziwnej pozycji na fotelu. Wstał i zataczając się dotarł do sypialni.
Nie pamiętał za wiele, ale był pewien, że śnił mu się sen godny do zobaczenia go jeszcze raz. Rozebrał się i położył na brzegu łóżka by po chwili  odpłynąć w objęcia Morfeusza.
Ni stąd ni zowąd poczuł, że coś ciepłego i miękkiego przywarło do jego boku. Uchylił lewe oko i rozejrzał się po pokoju. Nic nie rzuciło mu się w oczy, zamknął je. Tym razem uniósł prawą powiekę i z głośnym łoskotem upadł na podłogę.

-Co ty tu do cholery robisz?!-wrzasnął na zaspaną dziewczynę.

-I co się pan tak drze?! To pan tu przylazł.

-Pamiętaj do kogo się zwracasz! Jak tylko zostaniesz przydzielona do domu to straci on 50p za wrzeszczenie na nauczyciela.-dziewczyna spojrzała na niego złowrogo.

-Przepraszam-warknęła zaciskając zęby. W odpowiedzi usłyszała tylko prychnięcie.

-A teraz odwróć się bo chcę wstać i się ubrać.

-Niech się pan nie wstydzi zdążyłam się już napatrzeć i przekonać, że nie posiada pan nic godnego uwagi.- uśmiechnęła się wrednie i zaczęła zapinać koszulę.

-Spokojnie jak dla mnie możesz ją zdjąć i tak nie masz się czym pochwalić.-posłał jej jeden ze swoich kpiących uśmieszków.

-Żeby się pan nie zdziwił.

-Sądzę, że to nie nastąpi chyba, że zrobisz sobie operacje plastyczną powiększającą cyc... to i owo.- prychnął widząc zmieszaną minę dziewczyny.Sara po chwili odwróciła się i czekała aż jej przyszły profesor eliksirów wyjdzie."Co ta mała gówniara sobie myśli? Co ja jestem?-jej kolegą ? Nie doczekanie. Zaraz pokaże jej gdzie jej miejsce. Jeszcze pożałuje, że się urodziła."

                                                                            (...)

 -Zgredku!-Z donośnym pstryknięciem pojawił się skrzat.

-Czego sobie życzy Profesor, panicz,sir Snape?

-Obiad dla dwóch osób...dwie herbaty zielone.

-Czy to już wszystko Profesorze, paniczu, sir Snape?

-Tak, możesz iść- Severus usiadł przy stole i czekał aż pojawi się jedzenie."Wredna, mała, pind..."Sara weszła do salonu.

-Zaraz będzie obiad...siadaj.-Syknął  w jej stronę.

-Ależ pan uprzejmy.

-Zamilcz i usiądź głupia dziewucho!

-Nie jestem głupia!-zacisnęła pięści na koszuli i usiadła obok.

-Właśnie widzę.

-Zdolności dedukcji ominęły pana szerokim łukiem.-prychnęła rzucając mu wściekłe spojrzenie.

-Już wiem w jakim domu się znajdziesz.

-Fascynujące...

-Szacunek do nauczyciela !!!-krzyknął uderzając pięścią w stół

-Dobrze już dobrze. Po co się pan tak drze? Przecież siedzę obok.

-Niestety...A teraz zamilcz i jedz !-dziewczyna oburzona spuściła głowę a na stole pojawiło się jedzenie i dwa nakrycia.

-Nie mam ochoty

-W takim razie to twój ostatni posiłek na dziś.- warknął a jej talerz zniknął ze stołu.-Smacznego Severusie- powiedział sam  do siebie uśmiechając się z wyższością.

-Profesorze?-dziewczyna zatrzymała się w półkroku. Mruknął na znak by kontynuowała-Moje rzeczy będą tu dopiero wieczorem a z Francji nie pozwolono mi zabrać jakiejkolwiek książki...

-Zapomnij. NIKT oprócz MNIE nie rusza moich cennych ksiąg.-Spojrzał na nią przez ramie, dziewczyna pokiwała smutno głową już miała wychodzić, lecz zagadał ją.

-Miałaś taki przedmiot jak eliksiry?

-Naturalnie

-Tak więc znajdziemy ci jakieś zajęcie.

-Po co pan to robi?-Spojrzał jej w oczy i skrzywił się.

-Żebyś nie zamarudziła mnie na śmierć.-Prychnęła-Jak skończę jeść pokarzę ci moją pracownie a potem powiem ci co masz robić. Nadgonisz materiał.

-Przynajmniej będzie ciekawie.

-Jaką ocenę masz z  eliksirów?

-Wybitny.-Snape niebezpiecznie zwęził oczy.

-Jeszcze zobaczymy na jaką zasługujesz.

-Myślę, że będzie pan zadowolony.

-To się jeszcze okaże.-Zmierzył ją wzrokiem i wrócił do spożywania posiłku.
    






$ Rozkaz

-Ja się nie zgadzam!!!-Krzyczał już od piętnastu minut, próbując przemówić dyrektorowi do rozsądku.

-To nie znosi sprzeciwu! Severusie rozumiem, że to bardzo krępująca sytuacja!

- Krępująca sytuacja?!-Sara zdecydowała się przestać słuchać i zagłębiła się w swoich myślach
"Merlinie! Jak on może się tak drzeć od kilkunastu minut? Podziwiam mojego nowego dyrektora za anielską  cierpliwość do tego człowieka."

-To jest jest pogwałcenie wszelkich praw moralnych!!!-To zdanie wyrwało dziewczynę z zamyślenia.

-Severusie dajże spokój, i z całym szacunkiem nikt tu nikogo nie gwałci.-Dumbledore spojrzał znacząco na pannę Brown i przemówił nieco spokojniejszym tonem-Moja droga zostaniesz tu tak jak już wcześniej w pomniałem, przez najbliższy miesiąc będziesz mieszkać z Profesorem. Na tą chwile nie będziesz uczęszczać na lekcje a w zależności od twojego stanu zdrowia zastanowimy się co potem a ty Severusie nie będziesz prowadził w tym czasie zajęć by w pełni zaopiekować się panną Brown.-znów zwrócił się do Sary-Jutro wieczorem skrzaty przyniosą tu  twoje rzeczy.

-Idiotyzm-warknął Severus wychodząc z sypialni i zostawiając zaskoczoną Sarę sam na sam  z Dyrektorem.

- Nie przejmuj się Severus`em moja droga. To dobry chłopak... na pewno się dogadacie.
-Nie wątpię, aczkolwiek  raczej chyba się nie dogadamy.Pomijając temat Profesora, do jakiego domu zostanę  przydzielona?
-Mam już pewną teorie, jednak dowiemy się tego dopiero za miesiąc.-Dumbledore uśmiechnął się ciepło do dziewczyny i uprzednio żegnając się z Profesorem opuścił komnaty.

Severus westchnął ciężko i rozsiadł się w swoim ulubionym fotelu ze szklanką Ognistej w ręku.
"Nie ma to jak zapijać swoje problemy..."Myślał sącząc płyn z kryształu."Te dropsy kompletnie wyżarły mu mózg! Że niby JA SEVERUS TOBIAS SNAPE mam niańczyć jakąś dziewuchę, która ma jeszcze mleko pod nosem. Im szybciej wyzdrowieje tym szybciej się jej pozbędę"I z tym  oto postanowieniem nasz Profesor wypił Nic nie znaczące dwadzieścia szklanek Ognistej i Absolutnie  nie odczuwał skutków... przynajmniej tak mu się wydawało. :)
-Profesorze?-odwrócił głowę w stronę otwartych drzwi do sypialni w których stała Sara ubrana tylko i wyłącznie w jego czarną koszulę sięgającą jej za pośladki. Severus zmierzył ją wzrokiem zupełnie tak jak by ją oceniał i zakrztusił się cieczą, którą właśnie próbował przełknąć.
-Cze...ekhem...go!?-Warknął starając się opanować. Dziewczyna zarumieniła się na reakcję Profesora.
-Skoro mam już tu z panem mieszkać to wypadało by żebym wiedziała gdzie znajduje się łazienka i kuchnia.-Snape spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Łazienka znajduje się obok sypialni, a kuchnia? A na chuj mi kuchnia skoro mam skrzaty głupia.
-A pan się dobrze czuje?-Parsknęła śmiechem.
-A nie wyglądam? Po za tym to nie twój interes...zajmij się sobą. Dziś śpisz w mojej sypialni...nie przyzwyczajaj się, trzeba przygotować ci pokój.
-Dziękuję za to co pan dla mnie robi...
-Nie robię tego dla ciebie tylko dla świętego spokoju.-syknął i powrócił do czynności, która została mu brutalnie przerwana.
-I tak dziękuję.
-Głupia- mruknął prawie nie dosłyszalnie.
-Dobranoc Panie Profesorze.
-Dobranoc Brown- powiedział do zamkniętych drzwi.

sobota, 4 marca 2017

$ Nie pożądane spotkanie.

Obudził się w środku nocy mając irytujące uczucie w głowie, myślał nad tym jeszcze chwilę, ale brzęczenie nie chciało  odejść. Czując że  jego pęcherz zaraz pęknie wstał i udał się do toalety mając nadzieję, że po drodze uda mu się zwalczyć  dolegliwości.W drodze powrotnej zamiast okrutnego dźwięku  usłyszał jedno słowo - POMOCY - rozejrzał się po pomieszczeniu wypatrując kogoś kto go wołał, - POMOCY - znów się odezwał głos  w jego głowie." U mugolaków może to jest oznaka załamania nerwowego, ale w świecie czarodziei to całkiem normalne"pomyślał.
- POMOCY - znowu, wyszedł na korytarz, w ciemności ukazał się patronus, miał on postać jednorożca. Zrobił ukłon w stronę profesora , a następnie zmierzył go wzrokiem by po chwili odejść w kierunku błonia.
Severus bez zbędnego zastanawiania  się ubrał szatę i podążył za nim. ,,Do kogo mógł należeć ten patronus??" zapytał sam siebie, Jednorożec  w pewnym momencie zaczął biec, aż do Zakazanego Lasu. Zatrzymał się przy nim, a następnie rozpłynął, - POMOCY - usłyszał ponownie w głowie.  Wszedł głębiej w ciemność, tym razem to w rzeczywistości, a nie w głowie dobiegł go krzyk.
Im był bliżej tym wyraźniej słyszał szloch - BŁAGAM -  jeszcze chwila i.... zobaczył leżącą blond włosom dziewczynę.
 Nie mógł podejść gdyż byli w okół niej śmierciożercy, skrył się za drzewem nie chcąc by go spostrzegli ponieważ jego brak agresji w stosunku jak mniema nowej uczennicy mógłby zostać odebrany jako przejaw troski, a to w sytuacji w której się znalazł jest nie pożądane.
Przez blisko pół godziny zmuszony był patrzeć jak znęcają się nad tą bogu ducha winną dziewczynką , co jakiś czas słyszał tylko błagania o pomoc, której nie mógł jej udzielić."Co robić? Co robić?" główkował się Severus...wpadł na pomysł rozproszenia oprawców. Wziął do ręki niewielki kamień i cisnął nim jak najdalej potrafił
.Czarne postacie zaczęły znikać w tak samo ciemnych kłębach dymu.
Podszedł do dziewczyny i uklęknął przy niej.

-Słyszysz mnie?-spytał, delikatnie klepiąc ją w policzek. Dziewczyna zaczęła coś mruczeć.Wziął ją na ręce i zaniósł do siebie.
Najszybciej jak tylko mógł zjawił się w swojej sypialni.
Położył nie przytomną dziewczynę na łóżku i poszedł do składziku po potrzebne eliksiry.
Uleczył ją i przebrał w swoją koszule.
 Siedział przy niej już od godziny a ona się nie budziła."Może by tak zawiadomić dyrektora?...
Nie,dopiero jak będzie przytomna". Severus pokręcił z niedowierzaniem głową"Nie dość, że przywlokłeś tu jakąś dziewczynę to jeszcze gadasz sam ze sobą. Nie ma to jak popadać ze skrajności w skrajność, Brawo!.. A jak zareagowałem za późno i ona się nie obudzi???
Och daj spokój Snape! Robisz się miękki na stare lata". Dziewczyna zaczęła się wiercić. Uchyliła oczy, rozejrzała się i znów je zamknęła, wzięła kilka głębokich oddechów i  przerwała ciszę.

-Gdzie ja jestem? Jak się tu znalazłam? Kim Pan jest? Gdzie są moje rzeczy?- Rozhisteryzowała się na dobre.

-Po pierwsze: zadajesz za dużo pytań.Po drugie: Jesteś u mnie w sypialni. Po trzecie: Przywlokłem cię tu więc powinnaś być mi wdzięczna, że cie uratowałem.Po czwarte: Nie interesuj się.Po piąte: Są bezpieczne. A teraz łaskawie przedstaw się.-Patrzył na zagubioną twarz młodej kobiety.

-Ja... A to niby dlaczego mam się przedstawić a Pan nie??? -Spytała z naburmuszoną miną.

-Bo to ty jesteś intruzem...nie ja!-warknął Snape przysuwając różdżkę do gardła nieznajomej.-Gadaj!

-Jak zabierze Pan ode mnie ten kij...to z miłą chęcią.-Severus opuścił nie co swój magiczny patyk jednak wciąż miał go w pogotowiu.-Tak lepiej. Nazywam się Sara Brown. Teraz Pana kolej.

-Zapomnij- do pokoju wszedł dyrektor.

-Severusie! Dajże dziewczynie odpocząć.-Severus złapał się za nasadę nosa i policzył w myślach do dziesięciu " Raz, Dwa, Trzy, Cztery,Pięć, Sześć, Siedem, Osiem, Dziewięć, Co za debil, Dziesięć".

-Może jeszcze powiesz jej jak mam na nazwisko?!

-Oczywiście, że tak... to nasza nowa uczennica. Saro to Profesor Severus Snape- Mistrz Eliksirów.

-Bardzo mi miło, ale czy nie mogła bym zostać przydzielona już do jakichś komnat?-Snape miał bliżej nie określony wyraz twarzy, jednak najgorsze miało dopiero nadejść.

-Ze względu na okoliczności, przez najbliższy miesiąc zostaniesz tu u Profesora.-Uświadomił ich dyrektor z dziwnym błyskiem w oku.

-Co!-Krzyknęli jednocześnie. 

niedziela, 26 lutego 2017

Miniaturka cz1

Severus Snape:


 Leżałem, rozmyślając nad sensem mojego jakże cudownego życia. Niestety nie doszedłem do żadnego wniosku gdyż ktoś zaczął dobijać  się do drzwi
-Pewnie jakiś Gryfon pokroju Pottera zgrywa bohatera-wymamrotałem zrywając się z łóżka.

Otworzyłem drzwi za którymi była pijana Sara Brown (moja wychowanka),  która prawie natychmiastowo uwiesiła mi się na szyi. 

-Panie Profesorze jest Pan o tej porze jeszcze bardziej pociągający niż zwykle- Wybełkotała. Chwyciłem ją w pasie by zapobiec jakiejkolwiek katastrofie i wciągnąłem w głąb gabinetu.

-Nie wątpię...i  przymknij się bo ściągniesz na nas kłopoty.

-Kocham cię- powiedziała patrząc mi w oczy 

-Och tak Brown ja Ciebie też... a teraz wsiadaj na jednorożca i pędźmy w dal po różowej tęczy-posadziłem ją na kanapie.-i co  ja mam teraz z tobą zrobić co?-przyklęknąłem przed nią

-Pocałować.

-Prędzej zjem przestarzałego Cytrynowego Dropsa niż cię pocałuje-warknąłem.

 -Czemu chce Pan zjeść dyrektora...Profesorze???

-Merlinie daj mi siłę...... chociaż jedno morderstwo w te czy we wte nie zrobi różnicy.

- Mówi pan sam do siebie.

-Ciekawe przez kogo??  Dobrze to zrobimy tak, ja ciebie przenocuje a ty będziesz się mnie słuchać.

Ja i Sara siedzieliśmy dłuższą chwilę na kanapie, ja czytałem książkę a ona... ona patrzyła się w sufit. W jej stanie to całkiem normalne. W pewnym momencie Sara usiadła na mnie okrakiem .

- Zejdź.

-Nie.

-Natychmiast! - ona oczywiście zignorowała moje polecenie, bo po co mnie słuchać i  zwyczajnie pocałowała. Chwilę  nie reagowałem, muszę przyznać że całkiem nieźle całuje. Stop, zły tok myślenia ty stary nietoperzu. To jeszcze dziecko! Chociaż... NIE , muszę to przerwać.

- Brown! Opanuj się. - powiedziałem, wcześniej odrywając się od jej ust .

- Proszę. - spojrzała na mnie wzrokiem zbitego psa. Nie ważne jakim zwyrodnialcem bym nie był to sam Czarny Pan by  jej nie odmówił.

- Tylko później nie marudź, że cię wykorzystałem gdy byłaś pijana.

-Zgoda! - powiedziała ponownie wpijając  się w moje usta.

- Zaczekaj, nie możemy zrobić tego tutaj.-wymamrotałem pozbywając się jej bluzki.
Wstałem trzymając ją na rękach i skierowałem się do sypialni.Podróż ta w cale nie była taka prosta, przez to iż co chwila atakowała  moje usta nie widziałem gdzie idę. Wciąż potykając się  o każdy przedmiot znajdujący się aktualnie w pobliżu, osiągnąłem swój cel.
Będąc już w sypialni przyparłem ją do najbliższej ściany. Zajmując się jej szyją dotarło do mnie co  tak właściwie się dzieje, puściłem ją, ona natychmiastowo wzmocniła uścisk w okół mojej szyi i bioder.

-Zwariowałeś?! Upadła bym...

-Brown od kiedy to my jesteśmy na ty???-Uniosłem brew w geście zapytania.

-Dobrze w takim razie: Zwariował PAN!?

-Puść mnie.-warknąłem

-A co jeśli odmówię???- uśmiechnęła się kokieteryjnie.

-To w tedy cię zrzucę-posłałem jej kpiący uśmieszek

-Tak?! To niech mi PAN to udowodni.-Dziewczyna była nad wyraz pewna siebie, skierowałem się więc w stronę łóżka i z impetem rzuciłem ją na nie.

-Powiedz mi ile ty właściwie masz lat-Spytałem kładąc się obok

-Myślę, że to mało istotna informacja.- Patrząc mi prosto w oczy usiadła na mnie okrakiem.

-A ja myślę, że jeżeli nie dowiem się ile masz  lat to opuścisz tą sypialnie szybciej niż się w niej znalazłaś.- popatrzyłem  na nią groźnie i usiadłem.

-15-naście Panie Profesorze.-zaśmiała się.

-Jesteś BARDZO nie grzeczna jak na swój wiek.-dotarłem rękoma do zapięcia jej spódniczki i zacząłem powoli odpinać.

-To komplement?

-Nie przyzwyczajaj się.-zeszła zemnie zgrabnym ruchem zdejmując do końca swoją spódniczkę. położyła się a ja usiadłem między jej nogami, opierając się biodrami o jej  nachyliłem się do jej ust.

-Musi Pan taki być?- spytała z uśmiechem na twarzy. Zrobiłem delikatny ruch biodrami na co ona uśmiechnęła się jeszcze bardziej.

-Taką mam role- Kolejny ruch.

-Mhymm- zaczęła odpinać guziki mojego surduta.

- Nie trudź się- Jednym ruchem różdżki pozbyłem się jej stanika i nie chcianej przeze mnie części garderoby.Sara zarumieniła się i zakryła rękoma. Nachyliłem się do jej ucha.
 
-Nie wstydź się...niektóre dziewczynki dorastają trochę szybciej.-szepnąłem.  Jej piersi nie były duże, małe też nie, były w sam raz, jedna mieściła się w mojej dłoni.

-Jest za jasno... przepraszam.

-Ćśśś-Tym razem pokój oświetlała tylko jedna świeca, reszta zgasła przy wypowiedzianym zaklęciu

-Teraz jest lepiej?-Spytałem miziając opuszkami palców jej przed ramie mając nadzieje, że zaraz je zabierze a mym oczom ukażą się dwie kształtne półkule.

-Chyba się boję- Skrzywiła się delikatnie

-Nie ma  czego... o co chodzi???-Uniosłem się do pozycji siedzącej. Pociągnąłem ją za ramiona do góry i przytuliłem, oplotła moją szyje rękoma i dotknęła mojej klatki piersiowej sutkami po czym wtuliła się mocniej.

-Nie wiem...Przepraszam.
 
-Nie przepraszaj...To w ogóle nie powinno mieć miejsca...ubierz się.

-Nie ja...-Mruknąłem pytająco-Ja nie chcę się ubierać.